Adoracja Krzyża
Jednym z elementów liturgii wielkopiątkowej w Kościele katolickim jest tak zwane odsłonięcie krzyża. Kapłan odsłania duży krzyż i klękając, śpiewa trzykrotnie: Oto drzewo Krzyża, na którym zawisło zbawienie świata. Pójdźmy, pokłońmy się!
Treść, zawarta w majestatycznej prostocie owego liturgicznego gestu, stanowi jedynie blade odbicie tego, co się faktycznie dokonywało i dokonuje w dziejach ludzkości. Krzyż Chrystusa rzucił bowiem swój cień na wszystkie czasy. To prawda, że na przestrzeni historii tylko raz, w roku 33, za panowania cesarza Tyberiusza, wznosił on się przez trzy godziny na miejscu straceń przed bramą miasta Jeruzalem. Ale na tę pozornie tak krotką chwilę czekały całe ludzkie dzieje. Spłynęło w nią wszystko, co było przedtem.
(…) Przed Krzyżem nikt nie wiedział ostatecznie i jednoznacznie, co Bóg do człowieka powie. Teraz jednak Bóg wyrzekł swoje ostatnie słowo na tym świecie i w jego dziejach: tym słowem jest Krzyż Jego Syna
(...) Klęczą pod krzyżem uczeni i mędrcy tego świata. Aby się nauczyć, że próżna jest wszelka mądrość, która się nie spala w błogosławionym głupstwie miłości, aby się nauczyć, że logika krzyża – to głupstwo dla Greków, a dla Żydów zgorszenie – dla tych, co mają być zbawieni, jest Bożą mądrością i Bożą mocą (…).
Klęczą pod krzyżem kapłani Boga, bo muszą oni głosić Ukrzyżowanego i bezustannie piją z kielicha Jego klęski. Bo nieustannie stają ze swym grzechem i słabością między Bożym światłem a człowiekiem. Bo potrzebują Jego zmiłowania bardziej niż wszyscy inni. Będą bowiem musieli zdać rachunek z tego, jak uszanowali krew, która dziś wypłynęła z ran Syna Człowieczego.
Niechże tu również przystaną i spojrzą ku Niemu ci, co sadzą, że nie potrafią wierzyć. (…) Niech ujrzą (...) cząstkę Wielkiego Piątku Syna Bożego. Kiedy z przerażeniem poczują, że Bóg jest w ich sercu martwy, będzie to znaczyć – o, gdybyż wiara pozwoliła im to pojąć! – iż dzielą śmiertelny los Boga, który naprawdę postanowił za nich umrzeć, który zapragnął być martwy, aby oni żyli i uwierzyli, że nawet najdalsza dal może być jeszcze objęta milczącą miłością ich Boga. (…)
Tak więc wszyscy, co poznali zmiłowanie Boże, klękają pod krzyżem, który rozpościera niewidzialnie swoje ramiona poprzez wszystkie przestworza i wszystkie czasy. Padają na twarz. Milczą. Płaczą. Modlą się do Ukrzyżowanego. Modlą się do życia, które za nas zostało ofiarowane. (…) Modlą się do Miłości, która miłuje do końca. (…) A więc klęczą pod krzyżem świata – ci, którzy mają być zbawieni, ci płaczący i kochający.
Czy i ja tak właśnie klęczę pod krzyżem? (…) Czy jestem przy Ukrzyżowanym? Dusza moja łaknie Boga, mego Zbawiciela. (…)
Pragnę ujrzeć przebity bok Tego, który mnie zamknął w swoim sercu i w ten sposób zabrał ze sobą, odchodząc z tego świata przez śmierć do Ojca, tak że i ja jestem teraz tam, gdzie może być tylko Bóg.