Na straży jedności Kościoła - św. Grzegorz z Nazjanzu
Grzegorz z Nazjanzu urodził się w Azjanzos w Kapadocji, tak jak Bazyli w 330 r., żył dłużej o dziesięć lat od swojego przyjaciela i zmarł w 389 r. Matką Grzegorza była bardzo pobożna św. Nonna, natomiast ojciec (Grzegorz Starszy) był – w chwili narodzin Grzegorza – biskupem Nazjanzu.
Matka długo prosiła Boga o urodzenie syna, a kiedy jej pragnienie się spełniło, ofiarowała go Bogu. Młodszy brat Grzegorza, Cezary, również został świętym. Grzegorz jako bardzo zdolne dziecko wcześnie rozpoczął naukę, kontynuując ją prawie do trzydziestego roku życia. Studiował w Cezarei Kapadockiej i Palestyńskiej, następnie w Aleksandrii i wreszcie w Atenach, gdzie zaprzyjaźnił się z Bazylim Wielkim. Właśnie z nim – po przyjęciu chrztu w 358 r. – rozpoczął życie monastyczne. W roku 361 przyjął święcenia kapłańskie, by pomagać staremu już ojcu w trudzie pasterzowania. Bardzo boleśnie przeżył śmierć swego brata, a potem siostry. Dzięki naleganiom Bazylego został wyświęcony na biskupa Sazimy, ale nigdy tam nie dotarł. Następnie przez krótki okres był biskupem Nazjanzu.
Gdy zmarł patriarcha Konstantynopola, powołano go na biskupa właśnie tej stolicy, dlatego w 379 r. przybył do tego miasta. W 381 r. do Konstantynopola został zwołany sobór powszechny. Grzegorz, jako głowa tego najważniejszego patriarchatu na Wschodzie, został jego przewodniczącym i odegrał na nim znaczącą rolę. To na tym soborze uroczyście wyznana została wiara w bóstwo Ducha Świętego – „Pana i Ożywiciela”, pochodzącego od Ojca, który z „Ojcem i Synem wspólnie odbiera uwielbienie i chwałę”. Grzegorz w sposób zdecydowany bronił podczas tego soboru papieskiego prymatu i duchowej więzi z biskupem Rzymu, niezawodnym gwarantem jedności Kościoła. Grzegorz był człowiekiem głęboko uduchowionym, który nieustannie zgłębiał słowo Boże i wyjaśniał je innym. Był również poetą, dlatego tworzona przez niego teologia charakteryzuje się porywającym pięknem. Tajemnicę Boga próbował wyrazić w swoich teologicznych dziełach, zwłaszcza w Mowach teologicznych. Ich głębia i piękno sprawiły, że to właśnie dzięki nim nadano mu przydomek Teologa.
Sławne stały się jego słowa, które wypowiedział, gdy z powodu działań swoich przeciwników musiał opuścić biskupią stolicę w Konstantynopolu: Wszystkiemu brak stabilności dopóty, dopóki nie uda się nam zaprowadzić prawa miłości we wszystkich naszych czynach. Po śmierci Bazylego napisał: Bazyli przekonał nas, że jako ludzie nie powinniśmy pogardzać ludźmi ani obrażać Chrystusa, wspólnej głowy wszystkich, naszym nieludzkim zachowaniem wobec ludzi; raczej w cudzych nieszczęściach winniśmy pomagać sobie samym, i użyczać Bogu naszego miłosierdzia, ponieważ potrzebujemy miłosierdzia.