Małujowice - galeria malarstwa gotyckiego
Małujowice to wieś położona przy drodze numer 39, sześć kilometrów za Brzegiem nad Odrą w kierunku Strzelina. Jak tyle innych wsi na Dolnym Śląsku, tak i ta składa się z solidnie pobudowanych zagród, niegdyś zamożnych gospodarzy, w większości niemieckich. Dziś już ich tu nie ma. Uszli w panice przed zbliżającą się Armią Czerwoną w czterdziestym piątym.
Niektóre z tych zagród stoją do dziś bezpańsko, nawet obecnie w stanie możliwym do zagospodarowania – tak solidnie zostały wiązane z czerwonej cegły. Nad wsią góruje wyniosła wieża kościelna, jakaś taka bezkształtna, nawet toporna, bez polotu, widać, że budowana społecznie przez miejscowych ludzi. To zdumiewające, że ten kościół z połowy XIII wieku zaledwie dziewięć lat po wystąpieniu Marcina Lutra stał się kościołem protestanckim. Znaczy to, że miejscowi wieśniacy przyjęli reformację, nie mając większego pojęcia, o co tak naprawdę chodziło zbuntowanemu augustianinowi. Należy wątpić, by ci prości ludzi od pługa chcieli dzielić chrześcijaństwo. W dobrej wierze przyjmowali naukę Lutra jako sposób na odnowę religii. Czy i miejscowy proboszcz też przyjął reformę, skoro w 1526 roku jego kościół był już parafią protestancką?
Kiedy się to działo, wieśniacy Małujowic – z niemiecka Mollowitz – od kilku pokoleń wzrastali w aurze malowideł, jakimi ozdobiony został ich kościół około 1400 roku. Te właśnie malowidła plasują kościół w rzędzie najciekawszych malowanych obiektów sakralnych w skali Polski. Obie ściany boczne, północna i południowa, całe zostały pokryte malowidłami, przerywanymi tylko biegiem gotyckich okien, wysokich i widnych, przeszklonych na biało, bez witraży. Pozwalają one światłu gwałtownie wtargnąć do środka i wydobyć z mroku całe piękno gotyckich malowideł. Jedne, w pięćdziesięciu pięciu scenach, opowiadają najważniejsze epizody ze Starego Testamentu. Inne podejmują temat nowotestamentowy, na co potrzebowali artyści trzydziestu scen. Każda została zamknięta w prostokątnym polu, na tyle dużym, że jest widoczna z daleka i nie ma potrzeby wspinania się po drabinach, by móc odczytać ich treści, nawet tych obrazów pod samym stropem.
Niepiśmienni wieśniacy, gromadzący się na niedzielnych Mszach, nie mogli się wymówić, że Pismo Święte jest im nieznane. Oto otrzymali prawie kompletny jego wykład z naciskiem położonym na historię zbawienia. Każdego tygodnia mogli zgłębiać jego treść do woli. Co za wspaniała lekcja, prawdziwy Liber pauperum, malowana księga dla prostaczków! Ale czy ta wzniosła sztuka religijnie zaangażowana pozwoliła im być choćby odrobinę lepszymi? Ba, czy tych oraczy o zgrubiałych od pługa i wideł dłoniach, jakich widzimy na dawnych obrazach, chociażby Brueglów czy Jana Steena, nie przenikała święta bojaźń? Artysta potrzebował całej ściany frontalnej, która odgradza nawę od prezbiterium, by ukazać na niej wielką wizję końcowego wyrównania rachunków, czym w rzeczy samej jest scena Sądu Ostatecznego. Zwykle temat ten przedstawiano w średniowieczu na tylnych ścianach, by wychodzący ze świątyni mogli jeszcze popatrzeć na odchodnym jako na ostrzeżenie. Tu, w Małujowicach, odmiennie, wiernych wpatrujących się w ołtarz scena kresu czasów aż kłuła w oczy. Pośrodku łuku tęczowego zasiada Chrystus w majestacie, apokaliptyczny, w owalu usianym gwiazdami. Dłonie ma uniesione ku górze. Z Jego głowy wychodzi lilia, jakby z prawego ucha, i obosieczny miecz – z lewego. Uskrzydleni aniołowie w powłóczystych szatach mieniących się różnymi barwami zbliżają się doń z obu stron, niosąc w dłoniach narzędzia Chrystusowej męki. Poniżej widzimy ilustrację do ewangelicznego zapisu Mateusza końca czasów, ale bez wagi, na której Michał Archanioł zwykł ważyć ludzkie uczynki, kładąc na jednej szali dobre, na drugiej złe. Po prawicy garną się zbawieni, po lewej stronie Sędziego – w rozpaczy odchodzą potępieni. A u samego dołu wizja piekła rozpalonego do czerwoności, pełnego piekielnych stworów.
W prezbiterium, kształtnie związanym gotyckim żebrowaniem w odróżnieniu od nawy przesklepionej na prosto deskami pokrytymi malunkami kwiatów i wzorów geometrycznych, też pełno malowideł. Wzruszająca jest postać Maryi z golutkim Dzieciątkiem na ręku, która pod swym płaszczem chroni lud Boży – jedyna sposobność do zbratania wszystkich stanów: wieśniaków, mieszczan, rycerzy, mnichów, biskupów, książąt i królów. Albo scena z Ukrzyżowanym, którego mordują nie Rzymianie i Żydzi, lecz postaci niewiast i mężczyzn w koronach królewskich! Co chciano przez to powiedzieć w XV wieku?
Po której stronie Sędziego – po prawej czy po lewej – znaleźli się ci żołnierze, którzy 10 kwietnia 1741 roku polegli na pobliskich polach w krwawej bitwie Prusaków z Austriakami o panowanie nad Śląskiem? A padło ich tam sporo – ponad dziewięć tysięcy...
I co stało się z owym odrzuconym przez dziewczynę młodzieńcem, który idącą do ślubu z innym narzeczonym pchnął nożem przed wejściem do kościoła? Wstrząśnięci morderstwem wieśniacy ustawili w miejscu zbrodni kamień pokutny.
Ksiądz katolicki objął parafię w 1945 roku, po ponad czterech stuleciach nieobecności.