Łowicz - mauzoleum prymasów polskich

28 sie 2013
Jan Gać
 

Kępa rozrosłych lip, kasztanów i wierzb wypełnia plac Starego Rynku w Łowiczu, zielenią listowia podkreślając biel katedry, jednej z najciekawszych świątyń barokowych w Polsce, która w swych murach kryje groby aż dwunastu polskich prymasów. Jak do tego doszło, że w podrzędnej mieścinie na obrzeżach Mazowsza znaleźli oni dla siebie miejsce wiecznego spoczynku?

Od czasów piastowskich Łowicz mocno wpisał się w dzieje Kościoła polskiego, w szczególności w rozdział związany z posługą arcybiskupów i prymasów. Papież Innocenty II już w 1136 roku potwierdził bullą nadanie przez któregoś z Piastów mazowieckich arcybiskupom gnieźnieńskim Łowicza wraz z okolicznymi wsiami. Odtąd hierarchowie ci dbali o nadane im dobra, a jeden z nich, Jarosław Bogoria, w połowie XIV wieku lokował w starym grodzie łowickim miasto na prawie niemieckim. Inni fundowali kościoły, sprowadzali zakony: dominikanów, bernardynów i bernardynki, w XVII wieku bonifratrów, wreszcie pijarów i księży misjonarzy. Zakładali szkoły, wpierw przy parafiach, w 1689 roku powstało pierwsze seminarium, zaś brat ostatniego króla, prymas Michał Poniatowski, ufundował w 1786 roku szkołę kształcenia nauczycieli przy kolegium pijarów. Zawiązywały się bractwa i konfraternie, urządzano szpitale i przytułki zgodnie z potrzebami prywatnego miasta arcybiskupów i prymasów. Ci zaś dokładali starań o podnoszenie poziomu życia mieszkańców Łowicza nie tylko w sferze religijnej, ale i na poziomie materialnym. Miasto otrzymało szereg praw w XIV i XV wieku, doczekało się ratusza, obwiedzione było murami obronnymi, a poza nimi, nad rzeka Bzurą, wznosił się okazały zamek prymasowski.

Obecna katedra łowicka, przed wiekami kościół parafialny, a z czasem i kolegiata z przypisaną do niej kapitułą już w XV stuleciu otrzymała wygląd triumfalnego baroku za sprawą prymasa Mikołaja Prażmowskiego, który doprowadził do tego, że po gruntownej przebudowie na nowo konsekrowano kościół

w 1668 roku. Nie dziw, że w pięknym kościele, pełnym bogatych bocznych kaplic i ołtarzy zakładanych przy filarach, obficie wyzłoconym i upiększonym obrazami wybitnych artystów, chcieli sami spoczywać, bo to w końcu oni łożyli na jego wyposażenie.

W prezbiterium zwraca uwagę klęcząca na kamiennym sarkofagu postać prymasa Henryka Firleja, wykonana w bloku białego marmuru w 1628 roku, dwa lata po śmierci dostojnika, dzieło wybitnego Flamanda osiadłego w Gdańsku, Abrahama van den Blocka. Naprzeciwko, również przy ołtarzu, znajduje się pomnik z czarnego marmuru z owalnymi podobiznami dwóch prymasów Leszczyńskich, zmarłego w 1657 roku Andrzeja i dziewięć lat później Wacława. Na tej samej ścianie prezbiterium widnieje wybitne dzieło renesansu – nagrobek z czerwonego marmuru zmarłego w 1562 roku Jana Przerębskiego, pierwszego prymasa pochowanego w kolegiacie. Wspaniały nagrobek prymasa Jakuba Uchańskiego, wykuty w miodowo brązowym alabastrze przez niezrównanego Jana Michałowicza z Urzędowa, znajduje się w nawie. W kaplicy Pana Jezusa Ukrzyżowanego, ozdobionej słynącym łaskami krucyfiksem z XVI wieku, spoczął zmarły w 1759 roku prymas Adam Komorowski, opłakiwany aż po dzień dzisiejszy przez dwóch aniołków przysiadłych na sarkofagu z czarnego marmuru. W podziemiach kaplicy Najświętszego Sakramentu, ozdobionej freskami przez samego Adama Swacha, kazał się pochować jej fundator, prymas Jan Lipski z dwoma braćmi, opatem z Wąchocka i starostą ze Stanisławowa, którzy partycypowali w kosztach jej budowy. W podziemiach miejsce wiecznego spoczynku znalazł w 1638 roku słynący z pobożności i dobroczynności prymas Jan Wężyk. Tymczasem zmarły w 1673 roku prymas Mikołaj Prażmowski, człowiek wielkiego formatu jako duchowny i polityk, spoczął na progu kaplicy, zaś jego unikatowe epitafium wykonane w repusowanej blasze miedzianej i wyzłocone, przedstawiające dostojnika w pełnej postaci, przytwierdzono do bocznej ściany. Prymas Jan Tarnowski, fundator kaplicy Trójcy Świętej, w której sam spoczął, pochował w niej też swojego rodzica, Piotra, zlecając w 1604 roku wykonanie nagrobka Wilhelmowi van den Blockowi, ojcu Abrahama, z czego mistrz wywiązał się w sposób znakomity. Znaczy to, że nie tylko duchowni leżą w łowickiej katedrze. Także i liczni świeccy, jak chociażby małżonkowie Śleszyńscy z niedalekiego Gostynia, zmarli w 1578 roku Marcin i Anna, szczycący się jednym z najciekawszych monumentów grobowych doby renesansu w Polsce. No i trzeba koniecznie zobaczyć przykatedralny skarbiec, jakże zasobny w ruchome dzieła sztuki sakralnej gromadzone przez cztery stulecia, dowodnie świadczące, jak głęboko Polska związała się z rzymskim chrześcijaństwem. Kiedy w czerwcu 1999 roku Jan Paweł II odwiedzał kościół, podniesiony w 1992 roku przezeń do godności katedry, miał w porywie zachwytu powiedzieć: Nie wiedziałem, że macie tu, w Łowiczu, takie cuda!

 

Warto odwiedzić