Rachab

24 cze 2013
ks. Stanisław Łucarz SJ
 

Jozue, syn Nuna, wysłał potajemnie dwu wywiadowców, dając im polecenie: „Idźcie i obejrzyjcie okolicę Jerycha”. Poszli więc i przybyli do domu nierządnicy imieniem Rachab i udali się tam na spoczynek.

W historii zbawienia, która jest zarazem terapią, czyli leczeniem ludzkiego ducha zranionego przez grzech, spotykamy na początku Księgi Jozuego bardzo nietypową postać, z pozoru zupełnie tu niepasującą – nierządnicę Rachab. Rachab to nie tylko nierządnica, ale do tego jeszcze poganka, co więcej, niektórzy bibliści przypuszczają, że była nierządnicą świątynną – funkcjonariuszką kananejskich kultów płodności. Robiła więc rzeczy z punktu widzenia objawienia Bożego najohydniejsze. Księga Jozuego wspomina o niej, bo przyjęła na nocleg dwóch zwiadowców izraelskich, których Jozue wysłał, by przebadali teren przed spodziewaną walką o zdobycie Jerycha. Ale czy tylko dlatego? Niejednego mężczyznę tak wcześniej przyjęła. W tym przypadku jest nawet jeszcze gorzej, bo okazuje się, że kolaboruje z wrogami swego narodu. W sumie więc nie tylko jest nierządnicą, nie tylko tkwi po uszy w ohydnych kultach kananejskich, ale do tego jest jeszcze kolaborantką i zdrajczynią swojego miasta i narodu. Doprawdy nieciekawa postać!

Czemu więc trafiła na karty Pisma Świętego? Ku wielkiemu zdziwieniu odnajdujemy ją także w genealogii króla Dawida i samego Jezusa Chrystusa (por. Mt 1, 5). Skąd takie wyróżnienie? Tło duchowe tej historii jest zupełnie inne. Benedykt XVI w swej encyklice o miłości: Deus caritas est pisze o tym pogańskim procederze kultowym, w którym najprawdopodobniej uczestniczyła Rachab, w sposób następujący: Prostytutki w świątyni, które mają dawać upojenie boskością, nie są traktowane jako istoty ludzkie i osoby, lecz służą jedynie jako narzędzia do wzniecenia „boskiego szaleństwa”: w rzeczywistości nie są boginiami, lecz osobami ludzkimi, których się nadużywa (nr 4). Rachab musiała być w swym niecnym fachu i swej plugawej religii kobietą bardzo nieszczęśliwą. Szczególnie mocno odcisnęły się na jej ciele i jej ludzkiej godności skutki grzechu. Czuła w sobie fałsz tego wszystkiego, w czym musiała uczestniczyć, i nosiła w sobie pragnienie wyzwolenia. Skądś – może z opowiadań – musiała znać Izraela i słyszeć o jego prawach, o Bogu, który mu je nadał. Z jej słów wynika, że interesowała się, a nawet nasłuchiwała o jego zwycięstwach nad innymi narodami i miastami. Kobieta wyjawia zwiadowcom izraelskim, że jej rodacy są tymi zwycięstwami przerażeni, ale ją, o dziwo, te zwycięstwa cieszą. Dlaczego? Otóż dlatego, że wieści, które do niej docierają, sprawiają, iż w jej sercu – pośród całej tej sromoty, w której tkwi – powoli kiełkuje wiara w tego nieznanego jej jeszcze Boga. Zresztą mówi o Nim wprost i ze względu na Niego ryzykuje, chroniąc zwiadowców. W Liście do Hebrajczyków czytamy: Przez wiarę nierządnica Rachab nie zginęła razem z niewierzącymi, bo przyjęła gościnnie wysłanych na zwiady (11, 31).

To coś niezwykłego, jak Bóg kocha człowieka i jak szuka go nawet w najbardziej wstrętnych miejscach i okolicznościach, w które grzech go zagnał. Na Rachab spełniają się słowa psalmu: On z prochu podnosi nędzarza i dźwiga z gnoju ubogiego, by go wśród książąt posadzić, wśród książąt swojego ludu (Ps 113, 7-8). Rzeczywiście Bóg podniósł ją z nędzy moralnej i z gnoju jej pogańskich obyczajów i uczynił ją księżniczką swego ludu. Stała się matką królów i weszła w rodowód Mesjasza.

 

Przeczytaj także

ks. Stanisław Łucarz SJ
ks. Stanisław Łucarz SJ
ks. Stanisław Łucarz SJ
ks. Stanisław Łucarz SJ
ks. Stanisław Łucarz SJ
Benedykt XVI
ks. Bogdan Długosz SJ

Warto odwiedzić