Kilka myśli we wspomnienie wszystkich wiernych zmarłych
Dla chrześcijanina modlitwa za zmarłych jest wyrazem wiary w zmartwychwstanie Chrystusa i nasze. Jest też formą pomocy bliźnim, którzy już odeszli od nas.
Zawsze obowiązkiem człowieka jest chronić siebie i innych przed cierpieniem i bólem. Staramy się pomagać tym, których spotkało cierpienie fizyczne czy duchowe. Bolesne oczyszczenie po śmierci to czyściec. Nie potrafimy jednak nawet wyobraźnią przeniknąć do końca, czym on jest. Skoro jednak Kościół poleca nam modlitwę za zmarłych, to w imię miłości powinniśmy im pomóc. Ważne jest, że dusze tam się oczyszczają, zanim zobaczą Boga. Równie trudno jest nam opisać niebo. Wyobrażamy sobie wieczne radości i mierzymy je swoimi ziemskimi miarami. Kiedy Bóg wprowadzi nas do nieba, to da nam zdolność rozumienia spraw nadprzyrodzonych i wtedy On sam będzie dla nas szczęściem.
Zwykle w katolickiej sztuce religijnej ukazuje się osoby cierpiące w czyśćcu jako pogrążone w ogniu. Języki ogniste mają funkcję oczyszczającą, bo zmarli – mówiąc przenośnie – mają jeszcze zbyt twarde serca, aby móc oglądać Boga. To oczekiwanie jest dla nich jak palący ogień i sprawia im ból. Ich żal, skrucha z powodu grzechów popełnionych w życiu płonie w nich jak ogień.
Drugiemu człowiekowi możemy pomóc w niesieniu jego krzyża, także i krzyża bolesnych doświadczeń znoszonych przez cierpiących w czyśćcu. Modlitwa ofiarowana za zmarłych, szczególnie Komunia święta, odpusty ofiarowane w intencji cierpiących w czyśćcu – to środki będące wielką pomocą w przyśpieszeniu przejścia do nowego i wiecznego życia z Bogiem.
Wśród tych, których Bóg już powołał do siebie, wielu jest takich, z którymi byliśmy bardzo blisko związani. Może są to nasi rodzice, rodzeństwo, a więc nasi najbliżsi, którym tak wiele zawdzięczamy. Ale pewnie są i tacy, którzy tylko przez chwilę stanęli na drodze naszego życia, ale to wystarcza, abyśmy nie tylko pomyśleli o nich czy odwiedzili ich groby, zostawili na nich kwiaty i zapalone znicze, ale żebyśmy za nich razem się modlili. Z tymi wszystkimi, którzy odeszli do Boga, łączą nas więzy wiary. Dlatego we wspólnocie Kościoła modlimy się dzisiaj szczególnie za nich. Przez cały rok wstawiamy się za nich podczas Eucharystii słowami celebransa: Pamiętaj, Panie, o tych, co odeszli ze znakiem wiary i śpią w pokoju. Ale wspomnienie wszystkich wiernych zmarłych to dzień specjalnie przeznaczony dla takiej modlitwy.
Niektórzy ze zmarłych potrzebują naszego wsparcia i naszej duchowej ofiary. Wczoraj i dzisiaj wielu wiernych nawiedziło cmentarze, stojąc przy grobach i modląc się. Być może wypowiadali ciche słowa przeprosin, czy podziękowań, swoim drogim zmarłym. Byli i tacy, którzy z różnych przyczyn nie mogli stanąć przy grobach swych bliskich osób, ale mimo to mogą się pomodlić w innym miejscu niż cmentarz. Tam, gdzie ludzkie oczy widzą tylko śmierć, Bóg ukazuje nadzieję życia wiecznego, a jej podstawą jest zmartwychwstały Jezus Chrystus.
Jednym z ważnych pytań dotyczących losu ludzkiego jest: co się dzieje z nami po śmierci? Kościół budzi w nas nadzieję i wlewa optymizm, nauczając, że śmierć jest przejściem do domu Ojca. Każdy z nas jest dziełem rąk Pana, dlatego Bóg nie odstąpi nas nikomu innemu, chce nas mieć dla siebie, także w wieczności. Od Niego wyszliśmy i mamy do Niego powrócić. To jest nasz cel i przeznaczenie.
Wielorakie są nasze pragnienia, którymi kierujemy się w życiu, ale naprawdę droga do szczęścia jest jedna, a jest nią Jezus Chrystus. My natomiast zamiast Boga wybieramy nierzadko jako przedmiot swej miłości rzeczy mało ważne. Doświadczamy też niejednej słabości, ale wsparci pomocą Bożą mamy nadzieję dojścia do pełni szczęścia. Niekiedy zbyt wiele poświęcamy miłości i czasu rzeczom przemijającym, a dla Boga czasu nam brakuje.
Nasza modlitwa we wspomnienie wszystkich wiernych zmarłych potrzebna jest nie tylko tym, którzy odeszli, ale służy i nam, bo uczy nas dostrzegania ważności spraw. W tym dniu pełnym refleksji o życiu i śmierci zatrzymujemy się i postanawiamy tak w przyszłości kształtować nasze życie, by nasza śmierć była dla nas zyskiem i początkiem bliskości Boga.
Dla niektórych ludzi śmierć bliskich bywa doświadczeniem krańcowym. Jedni przeżywają wówczas większe trudności w wierze, inni upadają na duchu, mówią o bezsensie tego wszystkiego, co istnieje na świecie. Jeszcze inni przeciwnie – właśnie w wierze znajdują oparcie w tym szczególnym czasie, im nie jest trudno uwierzyć w zapewnienie Jezusa, że mieszkań w domu Ojca jest wiele. W życiu zawsze potrzebujemy Boga, ale najbardziej w chwili śmierci. Jedynie Jezus potrafił stępić ostrze ościenia śmierci i dlatego tylko w Jezusie zmartwychwstałym człowiek ma nadzieję ocalenia.
Jesteśmy powołani do życia z Bogiem i dlatego nie powinniśmy jako ludzie wierzący, bać się śmierci, nawet jeżeli to życie jest trudne, a śmierć bolesna. Pan Jezus powiedział Apostołom kiedyś, że znają drogę, dokąd On idzie, mianowicie, że idzie przygotować im miejsce w domu Ojca. Wierzymy Jego słowom, bo On jest Drogą, Prawdą i Życiem.
Kto się spotkał z Jego słowem zawartym w Biblii i nadał swemu życiu właściwy kierunek, ten poszedł za Jezusem jako Drogą. Kto w swoim życiu przyjął Jego normy postępowania, dla niego Jezus stał się Prawdą. A kto swoje odniesienie do Boga i bliźnich opiera na Jezusie, dla niego Jezus staje się Życiem. Prośmy, aby ten program zrealizował się w naszym życiu, bo wtedy serce nasze nie będzie się trwożyło ani teraz, ani kiedyś.