Na właściwym miejscu we właściwym czasie - 28 VIII 2022
22. Niedziela zwykła;
Ewangelia według św. Łukasza 14, 1.7-14
Wykonane „ustąp miejsca” sprawia, że robi się miejsce. Takie to proste.
Jeśli bowiem w szklance masz wodę, i to po brzegi, to nie nalejesz tam kawy, bo „nie ma miejsca”. Jeśli masz jedno miejsce parkingowe i dwa auta, to nie ma jak zaparkować obu. Trzeba zrobić miejsce, by je wypełnić.
Nie lubimy ustępować miejsca. Uważamy to za poniżenie lub patrzymy wedle kto pierwszy ten lepszy. Skoro je zdobyłem, to nie muszę nikomu oddawać. Jednak czy nie lepiej zejść z drogi rozpędzonemu słoniowi czy nosorożcowi? Jeśli schodzi się z góry, to z reguły ustępuje się miejsca tym, co się wspinają. Widząc osobę starszą w zatłoczonym środku komunikacji miejskiej, odruchem serca winno być ustąpienie jej miejsca.
Skąd ten upór w nieustępowaniu? Może z tego, iż uważamy to za porażkę? Że zostaliśmy wypchnięci czy zepchnięci. Z czego? A dokładnie z jakiego miejsca? Tego, które Bóg nam dał, czy które sami sobie nadaliśmy jako najwłaściwsze? Po co stać na linii strzału? Czy nie jest to niepotrzebne nikomu wystawianie się na śmierć?
Należy zadać sobie pytanie o to, z jakiego miejsca nie chcę ustąpić? Z zajętego przeze mnie? Z mojego? Ze swojego? Własnego? A może z pierwszego, przynajmniej w moim mniemaniu? Bo raczej z ostatniego wedle naszej logiki to chętnie ustępujemy. Są miejsca pierwsze i ostatnie, środkowe i z boku, z tyłu i z przodu. To są miejsca do zajęcia.
Tutaj gra słów, bo do zajęcia oznacza by się nimi zająć, by zapracować, by mieć zajęcie. Widzimy to w Ewangelii. Pan Jezus zauważył, że kiedy przyszli spożyć posiłek, to wybierali sobie pierwsze miejsca. Istotne jest sobie, czyli po swojemu, wedle swojego myślenia. Niekoniecznie te, które uważamy i wybieramy jako pierwsze, nimi są.
Każde miejsce jest dobre, jeśli się jest na uczcie! Z reguły mamy swoje ulubione, jednak nie ma co się do nich przywiązywać. Zajęcie ostatniego miejsca już jest obecnością, a więc i uczestnictwem w uczcie. Już jestem. Już mam miejsce. Nie powinno być wstydu w zajęciu ostatniego miejsca. To wcale nie oznacza, że jestem ostatni, a niestety tak wielu uważa. Tak więc idzie o to, by się znaleźć na właściwym miejscu we właściwym czasie.
Wszystko zależy od gospodarza, który ma to poukładane. I to nie wedle myślenia hierarchicznego czy po znajomości. Są miejsca i są one dobre. Czy są złe miejsca? Jeśli toczymy bój o jakieś miejsce, to czy to jest wina danego miejsca? A może problem tkwi w znaczeniu, które nadaliśmy temuż miejscu?
Hipotetycznie przychodzimy i zawalczyliśmy o pierwsze miejsce. Tymczasem przyjdzie ten, kto was obu zaprosił, i powie ci: „Ustąp temu miejsca”. Moim miejscem jest ostatnie, bo pewne. I nie chodzi o to, by udawać fałszywą pokorę, by inni wypychali. Gospodarz rzeknie: Przyjacielu, przesiądź się wyżej. A to oznacza, że już siedział i że było miejsce „wyżej”. Zaszczyt cię spotka wobec wszystkich współbiesiadników.
Zaiste lepiej się znaleźć pośród ubogich, ułomnych, chromych i niewidomych z pewnym miejscem, niż pośród tych, co walczą o pierwsze miejsca, o zaszczyty, o sławę czy o bogactwo. To wszystko przemija. Szczęście polega na zrobieniu miejsca dla Boga i dla innych: …będziesz szczęśliwy, ponieważ nie mają czym tobie się odwdzięczyć.