Betania

18 cze 2020
ks. Stanisław Łucarz SJ
 

Pan Jezus też miał znajomych, których odwiedzał w ich domach. Nie wiemy, ilu ich było, bo Ewangeliści niewiele mówią na ten temat. Szczególne miejsce pośród nich zajmują Marta, Maria i Łazarz, mieszkający w Betanii, oddalonej od Jerozolimy 15 stadiów (czyli ok. 27 km). Wszyscy Ewangeliści opowiadają o licznych odwiedzinach Pana Jezusa w tym domu i podkreślają, że kochał jego mieszkańców. Był to dom szczególny, bo na pierwszym miejscu jako jego mieszkańcy wymieniane są kobiety – Marta i Maria, co było bardzo znaczące w tamtych patriarchalnych czasach. Zwykle bowiem wymieniało się najpierw imię mężczyzny – pana domu. Czemu zatem nie mówi się o domu Łazarza? Powód jest prosty. Łazarz był niepełnoletni i tym samym nie pełnił roli głowy domu. Tak więc musiał to być dom, w którym mieszkały dwie dorosłe siostry wychowujące swojego młodszego, niepełnoletniego brata. Zapewne byli sierotami, bo nigdzie nie ma mowy o ich rodzicach, a więc był to dom, którego musiał wcześniej dotknąć jakiś ludzki dramat. I tu zapewne był też powód, dla którego Pan ten dom wybrał, bo jak mówi Pismo: Pan jest ojcem dla sierot i wdów opiekunem (Ps 68, 6a).

Obydwie siostry bardzo różniły się od siebie, co pokazują nam Ewangelie. Marta była ekstrawertyczką, bardzo aktywną, zapobiegliwą, pewnie z poczuciem, że cały dom jest na jej głowie. Maria natomiast była raczej introwertyczna, spokojna, chłonąca to, co ją otaczało, a w sposób szczególny to, co wnosił do ich domu Jezus. Między obydwiema siostrami prowadziło to do napięć, które Pan łagodził, wskazując, że postawa Marii nie jest lenistwem, ale wyborem lepszej cząstki, prowadzącej do wieczności.

W czasie publicznej działalności Pana Jezusa dom Marii i Marty dotknęła tragedia. Zmarł ich młodszy brat Łazarz. Siostry widząc ciężką chorobę brata, próbowały sprowadzić Jezusa, aby go uzdrowił, ale Pan nie przybył na czas, a kiedy już przyszedł, musiał wysłuchać od jednej i drugiej gorzkiego wyrzutu: Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł (J 11, 21.32).

Jezus dokonał w Betanii jednego z największych swoich cudów – wskrzeszenia Łazarza, dzięki któremu wielu uwierzyło w Niego. Ponieważ jednak rzecz dokonała się bardzo blisko Jerozolimy, ówczesny establishment Izraela postanowił ostro zareagować. Podjął decyzję o skazaniu Go na śmierć (J 11, 46-53). Na tydzień przed swoją śmiercią Jezus jeszcze raz odwiedził Betanię i zatrzymał się już po raz ostatni w domu swoich przyjaciół. Wtedy ma miejsce wzruszająca scena, kiedy to Maria bierze funt szlachetnego i drogocennego olejku nardowego i namaszcza Jezusowi nogi i włosami swymi je ociera (por. J 12, 3). W porywie serca oddaje Panu to, co ma najcenniejszego. Pan Jezus gościł też w tym czasie u innego, bogatego mieszkańca Betanii – faryzeusza Szymona Trędowatego, który – wedle tradycji uzdrowiony przez Jezusa z trądu – z wdzięczności wyprawił Mu ucztę. To właśnie w czasie uczty u Szymona św. Marek Ewangelista lokuje scenę namaszczenia Pana Jezusa przez - w tym wypadku - bezimienną kobietę. Dało to asumpt biblistom i różnym komentatorom do sprzecznych opinii: czy były dwa, czy jedno namaszczenie, czy namaszczającą kobietą była Maria, siostra Łazarza, czy ktoś inny, a nawet do łączenia Marty, Marii i Łazarza jako rodziny z Szymonem Trędowatym. Jest to jednak dla nas sprawa poboczna, którą lepiej pozostawić spierającym się specjalistom. Nie ulega jednak najmniejszej wątpliwości, że w Betanii dokonały się bardzo ważne wydarzenia ewangeliczne, które przez wieki przyciągały i przyciągają rzesze pielgrzymów.

Dzisiejsza Betania nosi nazwę Al-Ajzarijja. To zarabizowana forma łacińskiego Lazarium, co można by przetłumaczyć na język polski jako Łazarzowo. Tak więc nazwa ta upamiętnia najbardziej znanego w historii mieszkańca starożytnej Betanii, którego wskrzeszenie z martwych jeszcze za życia jego i Pana Jezusa przyciągało pielgrzymów, owszem, kierujących się bardziej ciekawością niż wiarą, ale było to na tyle drażliwe dla przywódców żydowskich, że postanowili stracić nie tylko Jezusa, ale i Łazarza.

Pierwszych wiadomości o istnieniu Lazarium jako miejsca pielgrzymek chrześcijan dostarcza najstarszy historyk Kościoła, zmarły ok. 340 roku, św. Euzebiusz, biskup Cezarei. Innym świadectwem jest pochodzące z lat 30. IV wieku Itinerarium Burdigalense, spisane przez anonimowego pielgrzyma pochodzącego z miasta w południowej Galii (dziś Francji), które obecnie nosi nazwę Bordeaux. Nie wspominają oni jeszcze nic o istniejących tam budowlach sakralnych. Pierwszego takiego świadectwa dostarcza nam dopiero św. Hieronim z roku mniej więcej 390. Dokładniejszy natomiast opis znajduje się w Itinerarium Egeriae. Egeria pisze, że w jedną z niedziel Wielkiego Postu, w którą czytało się Ewangelię o wskrzeszeniu Łazarza, zbierała się tam tak wielka rzesza pielgrzymów, iż nie tylko kościół, zwany także Lazarium, był wypełniony po brzegi, ale i pola, które go otaczały.

Badania archeologiczne wskazują, że kościół ten miał charakter bizantyjskiej bazyliki, która podobnie jak Bazylika Grobu Pańskiego zawierała w sobie grób Łazarza. Miała ona trzy nawy i posadzkę bogato zdobioną mozaikami. Przypuszcza się, że uległa zniszczeniu na skutek trzęsienia ziemi. Na przełomie V i VI wieku wybudowano tam nowy kościół, wykorzystując w części pozostałości po poprzednim, przesuwając go jednak bardziej na wschód. Kościół ten przetrwał do czasu wypraw krzyżowych. Musiał być zbyt skromny jak na potrzeby tamtych czasów, dlatego w XII wieku krzyżowcy wybudowali tam okazałą bazylikę, w której grób Łazarza był kryptą. Co więcej, w tym też czasie królowa Jerozolimy Melisenda ufundowała tam opactwo Sióstr Benedyktynek, którego ksienią została jej najmłodsza siostra - Jowita. Po klęsce krzyżowców i ponownym zajęciu tych terenów przez muzułmanów zbudowano w tym miejscu stojący do dziś meczet, który zamknął chrześcijanom wejście do grobu Łazarza.  Dopiero w drugiej połowie XVI wieku Franciszkanie z Kustodii Ziemi Świętej uzyskali pozwolenie wstępu do grobu Łazarza, ale w tym celu musieli wykuć w skale dojście od innej strony niż stojący tam meczet. Stan ten nie zmienił się do dziś. Do komory grobowej Łazarza można więc zejść wąskim korytarzem po stromych schodach, mając rzeczywiście poczucie, że wchodzi się do grobu. Nieopodal grobu Łazarza na ruinach starej bazyliki wybudowano w latach 50. XX wieku nowy kościół. Co charakterystyczne, jest on bez okien. Jedyne naturalne światło, które dociera do jego wnętrza, pochodzi z oszklonego szczytu kopuły. Kościół ten bowiem ma przypominać grób, ale grób, w którym objawiło się życie i zmartwychwstanie, przychodzące z góry, od Boga. Na mozaikach przestawione są sceny ewangeliczne, które rozgrały się w Betanii, a zwłaszcza wskrzeszenie Łazarza. Nad ołtarzem w prezbiterium wypisane są najważniejsze słowa Pana, które padły w tym miejscu: EGO SUM RESURRECTIO ET VITAJa jestem zmartwychwstanie i życie, uzupełnione przez słowa: Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki (J 11, 25-26).To jest centralne przesłanie, które wynosi się z tego miejsca.

 

Warto odwiedzić