Upadek pierwszego człowieka (2)
W Katechizmie Kościoła katolickiego czytamy, że "grzech jest obecny w historii człowieka; na próżno ktoś chciałby go nie zauważać lub nadawać inne nazwy tej mrocznej rzeczywistości. Usiłując zrozumieć grzech, trzeba najpierw uznać głęboką więź człowieka z Bogiem, ponieważ poza tą relacją zło grzechu nie ujawnia się w swojej prawdziwej istocie, jako odrzucenie Boga i przeciwstawienie się Mu, ciążące w dalszym ciągu na życiu człowieka i na historii"1.
I dodajmy od razu, że tylko w świetle Objawienia Bożego możemy zrozumieć rzeczywistość grzechu, i to zarówno grzechu osobistego każdego człowieka, jak grzechu pierworodnego. Ci wszyscy zatem, którzy odrzucają jakiekolwiek objawienie Boże, są wbrew własnej woli skazani na to, że grzech zawsze będą wyjaśniać "jako wadę w rozwoju, słabość psychiczną, błąd, konieczną konsekwencję struktury społecznej itd."2. Toteż słusznie zauważa nasz Katechizm, że dopiero "z rozwojem Objawienia wyjaśnia się także rzeczywistość grzechu. Chociaż lud Boży Starego Testamentu poznał w pewien sposób bolesną sytuację człowieka w świetle historii upadku opowiedzianej w Księdze Rodzaju, nie mógł jednak zrozumieć ostatecznego znaczenia tej historii, ponieważ ukazuje się ona w pełni tylko w świetle śmierci i Zmartwychwstania Jezusa Chrystusa3. Trzeba poznać Pana Jezusa, jako jedyne źródło łaski, by uznać Adama za źródło grzechu. Duch-Paraklet, posłany przez Zmartwychwstałego, przyszedł przekonać świat o grzechu4, objawiając Tego, który jest jego Odkupicielem". I tylko Objawienie daje nam pewność wiary, "że cała historia ludzka jest naznaczona pierworodną winą, w sposób wolny zaciągniętą przez naszych pierwszych rodziców"5.
Założyciel mojego zakonu, święty Ignacy Loyola, na rzeczywistość grzechu każe spoglądać z trzech punktów widzenia: najpierw doszło do upadku złych aniołów, którzy "radykalnie i nieodwołalnie odrzucili Boga i Jego Królestwo"6. Święty Ignacy dodaje, że "stworzeni oni zostali w łasce, a mimo to nie chcieli się posłużyć swoją wolnością, by okazać uszanowanie i posłuszeństwo swojemu Stwórcy i Panu, lecz uniesieni pychą, łaskę zamienili na przewrotność i z nieba zostali zrzuceni do piekła"7. Odrzucili oni zatem cel, dla którego zostali stworzeni. Ten namacalny jakby ruch, którego wynikiem był grzech aniołów, polegał w istocie swej na buncie i nieposłuszeństwie albo lepiej: na wyborze buntu i nieposłuszeństwa. Poza tym nic nie wiemy o grzechu aniołów. Wiemy tylko jeszcze, że jest to wybór raz na zawsze, czyli nieodwracalny, nie ze strony Pana Boga jednak, tylko ze strony aniołów.
Oczywiście, taki bunt sprawił, że źli aniołowie, których nazywamy szatanami lub diabłami, naprawdę znienawidzili Pana Boga i to wszystko, co od Niego pochodzi. To rzecz niepojęta dla naszego ludzkiego rozumu i nie ma sensu jakikolwiek wysiłek, by to zrozumieć, ale tak jest: upadły anioł po prostu nienawidzi Pana Boga. Nic dziwnego zatem, że jego nienawiść dosięgła także człowieka jako istoty pochodzącej od Pana Boga: stworzonej przez Niego, obdarzonej rozumem, wolną wolą i łaską, czyli życiem Bożym. Nasz Katechizm stwierdza krótko i zdecydowanie, że wśród dzieł szatana "najcięższe w konsekwencjach było kłamliwe uwiedzenie, które doprowadziło człowieka do nieposłuszeństwa Bogu"8. I to jest ten drugi punkt widzenia, z którego święty Ignacy każe patrzeć na grzech: grzech pierwszych rodziców to co prawda, jak najprawdziwsze uwiedzenie, wprowadzenie w błąd zatem, ale także najprawdziwsze nieposłuszeństwo Panu Bogu jako Stwórcy człowieka i jako jego Prawodawcy: "Po stworzeniu Adama na polu damasceńskim i po umieszczeniu go w raju ziemskim oraz po stworzeniu Ewy z jego żebra, zakazano im spożywania owocu z drzewa wiadomości dobrego i złego. Oni go jednak spożyli i podobnie zgrzeszyli"9. Nasz Katechizm uzupełnia to stwierdzeniem, że drzewo poznania dobra i zła to symbol nieprzekraczalnej granicy, "którą człowiek, jako stworzenie powinien w sposób wolny uznać i z ufnością szanować. Zależy on od Stwórcy; podlega prawom stworzenia i normom moralnym, które regulują korzystanie z wolności"10.
Grzech pierworodny zatem, który nasi pierwsi rodzice popełnili w raju ziemskim, polegał na tym, że człowiek ─ "kuszony przez diabła ─ pozwolił, by zamarło w jego sercu zaufanie do Stwórcy"11. Pod wpływem pokusy człowiek doszedł do wniosku, że Stwórca jakby coś przed nim ukrył i że to coś człowiekowi się po prostu należy. Nadużył zatem człowiek danej mu przez Pana Boga wolności i okazał nieposłuszeństwo przykazaniu Bożemu. Nasz Katechizm dodaje zaraz to, na co święty Ignacy każe patrzeć z trzeciego punktu widzenia: następstwem grzechu pierwszego człowieka jest to, że "każdy grzech będzie nieposłuszeństwem wobec Boga i brakiem zaufania do Jego dobroci"12. Przez popełnienie tego grzechu człowiek postawił siebie samego ponad Pana Boga, a przez to w rzeczywistości wzgardził Bogiem: "Wybrał samego siebie przeciw Panu Bogu, przeciw wymaganiom swego stanu, jako stworzenia, a zarazem przeciw swemu dobru"13.
Skutki tego nieposłuszeństwa były naprawdę dramatyczne. Pierwszym z nich była utrata pierwotnej świętości: Pierwsi ludzie po grzechu "boją się Boga, utworzyli sobie fałszywy Jego obraz"14 i odtąd zarówno oni, jak ich potomkowie widzą w Stwórcy przede wszystkim Boga zazdrosnego o swoje przywileje. Utrata darowanej przecież przez Pana Boga pierwotnej świętości sprawiła, że pierwsi ludzie i ich potomkowie zasłużyli sobie na gniew Boży, a także na odrzucenie. Brak łaski uświęcającej sprawił, że zniszczona została pierwotna harmonia, w której pierwsi ludzie żyli: duchowe władze duszy przestały panować nad ciałem, jedność mężczyzny i kobiety została poddana napięciom, ich uporządkowane dotąd relacje wzajemne będą odtąd napiętnowane pożądaniem i chęcią panowania. Została wreszcie zerwana istniejąca dotąd harmonia ze stworzeniem: stworzenie widzialne stało się wrogie i obce człowiekowi, ale też z powodu człowieka poddane zostało marności. Praca przestała być dla człowieka przyjemnością, a stała się prawdziwym i rzeczywistym trudem. Wreszcie ostatni skutek nieposłuszeństwa, zapowiedziany przez Pana Boga: człowiek wróci do ziemi, z której został wzięty15 i śmierć wejdzie w historię ludzkości16.
Te straszliwe skutki grzechu pierwszych ludzi dotknęły także nas i do dzisiaj nad nami ciążą. Najpierw owa inwazja grzechu, która się tak ostro ujawniła w pierwszym zabójstwie dokonanym przez człowieka. Nasz Katechizm wspomina o powszechnym zepsuciu, które jest następstwem grzechu17. W dziejach Izraela ten grzech się jawił, jako niewierność Bogu Przymierza i jako przekroczenie Prawa Mojżeszowego. Nawet po odkupieniu człowieka, jakiego po nadejściu pełni czasów dokonał Pan Jezus swoim życiem, męką i zmartwychwstaniem, grzech wcale nie przestał istnieć i także wśród chrześcijan się ujawnia na wiele sposobów. Nic dziwnego zatem, że zarówno Pismo święte, jak i Tradycja mówią o powszechności grzechu w dziejach człowieka18.
Zdaniem świętego Pawła wszyscy ludzie są uwikłani w grzech Adama: Przez nieposłuszeństwo jednego człowieka wszyscy stali się grzesznikami19. Dlatego nasz Katechizm zadaje pytanie, które od dawna nurtuje każdego myślącego człowieka: W jaki sposób grzech Adama stał się grzechem ich potomków? I zdaje się odpowiadać jasno i zdecydowanie. Wszyscy ludzie w Adamie są jakby jednym ciałem jednego człowieka. I właśnie ta jedność rodzaju ludzkiego sprawia, że wszyscy ludzie są uwikłani w grzech Adama. Dotąd sprawa wydaje się być jasna. Ale oto dalsza wypowiedź naszego Katechizmu: "Przekazywanie grzechu pierworodnego jest jednak tajemnicą, której nie możemy w pełni zrozumieć"20. I z tego trzeba sobie koniecznie zdać sprawę: jest to dla nas teraz i pewnie na zawsze pozostanie prawdziwa tajemnica naszej wiary.
Możemy się jednak domyślać, na czym polega przekazywanie pierworodnego grzechu. Pierwsi ludzie otrzymali świętość i sprawiedliwość pierwotną nie tylko dla siebie samych, ale dla wszystkich ludzi, którzy od nich się mieli narodzić. Toteż kiedy popełnili grzech osobisty, spowodował on utratę nie tylko ich osobistej świętości, ale także prawa do świętości ze strony ich potomków. Mówimy, że grzech ten dotknął całej natury człowieka, którą ludzie zaczęli sobie przez zrodzenie przekazywać już w stanie upadku. Nie jest to zatem grzech popełniony osobiście, ale grzech odziedziczony albo zaciągnięty. Filozof, zwłaszcza filozof prawa, powiedział by pewnie, że grzech ten jest stanem, a nie aktem.
Grzech pierworodny jest wprawdzie grzechem własnym każdego człowieka, ponieważ jednak nie jest grzechem osobistym, nie został popełniony przez każdego z osobna, nie ma on też charakteru winy osobistej, ma on zatem skutki inne niż grzechy osobiste: zamyka drogę do nieba, nie oznacza jednak odejścia od Pana Boga. Stąd to właśnie płynie możliwość zbawienia dla tych wszystkich nie ochrzczonych, którzy mimo obciążenia grzechem pierworodnym za Panem Bogiem tęsknią i po swojemu Go miłują.
My natomiast jesteśmy ochrzczeni dzięki temu, że się Pan Bóg ulitował nad wszystkimi ludźmi i zaraz w raju obiecał zesłać Odkupiciela. I kiedy nadeszła pełnia czasów, Druga Osoba Boska przyjęła naturę ludzką, nastąpiło wcielenie Syna Bożego, potem Jego narodzenie, życie w ukryciu, praca apostolska, wreszcie męka, śmierć okrutna na krzyżu i chwalebne zmartwychwstanie. Właśnie dlatego możemy razem z Kościołem w każdą Wielką Sobotę śpiewać: "O szczęśliwa wina, skoro ją zgładził tak wielki Odkupiciel".
Ale o tym powiemy już na następnych naszych spotkaniach.
1KKK 386.
2KKK 387.
3Por. Rz 5,12-21.
4J 16,8.
5Por. Sobór Trydencki:: DS 1513; Pius XII, Humani generis: DS 3897; Paweł VI: Przemówienie (11 lipca 1966).
6KKK 392.
7CD 50.
8KKK 395.
9CD 51.
10KKK 396.
11KKK 397.
12Tamże.
13KKK 398.
14KKK 399.
15Por. Rdz 3,19.
16Por. 1 Kotr 1-6; KKK 400.
17KKK 401.
18Tamże.
19Rz 5,19.
20KKK 404.