Powołanie proroka Ezechiela

07 paź 2022
ks. Stanisław Łucarz SJ
 

Pan rzekł do mnie: Będę do ciebie mówił”. I wstąpił we mnie duch, gdy do mnie mówił, i postawił mnie na nogi; potem słuchałem Tego, który do mnie mówił. Powiedział mi: „Synu człowieczy, posyłam cię do synów Izraela, do ludu buntowników, którzy Mi się sprzeciwili... Ty zaś, synu człowieczy, słuchaj tego, co ci powiem. Nie opieraj się, jak ten lud zbuntowany”. Ez 2, 1-3.8a

Nie ma dwóch powołań identycznych. Każdego Bóg powołuje inaczej, bo też każdego stworzył innego. Już od naszego poczęcia Pan Bóg zadbał, abyśmy byli niepowtarzalni, co więcej, wyjątkowi - każdy na swój sposób. Objawienie Boże, które jest nie tylko objawianiem się Boga, ale i objawieniem człowieka, pokazuje nam to wyraźnie. Dlatego nie jest ono traktatem filozoficzno-teologicznym, posługującym się pojęciami abstrakcyjnymi o dużym stopniu ogólności, ale z reguły opisem konkretnych faktów i sytuacji. Widać to także w konkretnych powołaniach postaci biblijnych. Inaczej Bóg powołał Abrahama, inaczej Mojżesza, inaczej każdego z proroków… Owszem, wszystkie te powołania mają też coś wspólnego: Bóg przygotowuje je przez wcześniejszą historię powołanych i ta swoista prehistoria ma swoje bardzo ważne znaczenie w późniejszym powołaniu, ale i ona jest bardzo indywidualna; potem przychodzi sam moment i sposób powołania, który tej prehistorii odpowiada, i wreszcie sama treść powołania, które kompletnie zmienia dotychczasowe życie powołanych.

Ezechiel podobnie jak Jeremiasz pochodził z rodu kapłańskiego i również mieszkał w pobliżu Jerozolimy. Co więcej, był niemalże jego rówieśnikiem. Ale tu kończą się podobieństwa. Jeśli bowiem Jeremiasz pochodził z rodu Abiatara, nad którym ciążyła swoista klątwa, tak że nie mógł on spełniać funkcji kapłańskich, to z Ezechielem było dokładnie odwrotnie. Jego ród związany był ze świątynią. Jak to wskazuje księga tego proroka, świątynia była w centrum jego życia, a służba kapłańska zapewne jego największym pragnieniem. Ale, o paradoksie, to Jeremiasz pozostał w Jerozolimie, a młody Ezechiel został uprowadzony do niewoli babilońskiej wraz z jedną z pierwszych fal wygnańców, wskutek czego nie sprawował nigdy funkcji kapłańskich. Przez pierwsze lata swego wygnania wiódł życie, które zdawało się być zupełnym zaprzeczeniem jego pragnień: z dala od ojczyzny, którą kochał, a nade wszystko od świątyni, w której całym sercem pragnął służyć jako kapłan. Zapewne jego ból był tym większy, że świątynia jerozolimska istniała jeszcze wtedy przez 11 lat, zanim po buncie przeciw panowaniu babilońskiemu została zburzona przez wojsko króla Nabuchodonozora, choć bez wątpienia i zburzenie świątyni było dla niego ciosem. Na ten fakt jednak Pan Bóg przygotował i jego, i przez niego innych wygnańców. Zanim się to stało, Ezechiel podobnie jak i inni żył zapewne w poczuciu klęski i opuszczenia, podobnie jak ongiś wygnaniec Mojżesz, pasący owce swego teścia na pustyni. Być może otuchy i nadziei dodawało mu samo jego imię Jechezkel, które oznacza po hebrajsku: Bóg umacnia.

Umocnienie to przyszło w sposób zaskakujący i zmieniło jego życie. Otóż, podobnie jak Mojżeszowi Bóg objawił mu się w ziemi jego wygnania. Wydarzenie to tak wryło mu się w pamięć, że zapamiętał nie tylko jego treść, ale i okoliczności zewnętrzne, w których miało ono miejsce. Ich opis stanowi pierwsze słowa jego prorockiej księgi: Działo się to roku trzydziestego, dnia piątego czwartego miesiąca, gdy się znajdowałem wśród zesłańców nad rzeką Kebar. Otworzyły się niebiosa i doświadczyłem widzenia Bożego. Także treść samego widzenia Ezechiel przedstawia z niezwykłą szczegółowością, poświęcając mu cały pierwszy rozdział swej księgi. Jego lektura jest dla nas ważna przede wszystkim z tego powodu, by zdać sobie sprawę z potęgi owej wizji, ukazującej Bożą wszechmoc i wspaniałość. Pełna jest ona symboli, które – jak podkreślają bibliści – są dla nas, ludzi innej epoki i kultury, niezupełnie zrozumiałe. Bóg objawiając się Ezechielowi, a poprzez niego żydowskim wygnańcom w Babilonii, używa obrazów i symboli, które wtedy do nich bardzo mocno przemawiały. Są pośród nich obrazy i symbole właściwe kulturze i religii babilońskiej, którymi wygnańcy nasiąkali, a które stanowiły dla nich niebezpieczeństwo odstępstwa od religii Izraela. Wizja ta jednak pokazuje, że Bóg Izraela i Jego chwała jest ponad tym wszystkim. Co więcej, że – jakkolwiek wszystko to wygląda imponująco i wzbudza podziw – to jednak w gruncie rzeczy jest Jego podnóżkiem i Jemu służy. Ezechiel i wygnańcy otrzymują jeszcze jedno bardzo ważne przesłanie dotyczące świątyni jerozolimskiej. Bóg objawia się na wspaniałym rydwanie, który jest symbolem Jego ruchliwości. Nie jest On zatem przywiązany do świątyni jerozolimskiej. Fakt, że są jej pozbawieni i że zostanie ona zburzona, nie oznacza klęski Boga. On podąża zawsze jako zwycięzca za swoim ludem, na rydwanie, w który zaprzęgnięte są istoty symbolizujące potęgę Babilonii. Choć chwilowo to ona zadaje się być zwycięska, to ostatecznie, świadomie czy nieświadomie, jest Mu podporządkowana. W sferze ducha Bóg zawsze jest zwycięzcą, a jest tylko kwestią czasu, kiedy zwycięstwo to odsłoni się w zewnętrznej historii.

Ta Ezechielowa wizja stała się natchnieniem i źródłem symboli dla wielu myślicieli i artystów. Obficie korzystał z niej także św. Jan, gdy pisał swą Apokalipsę, z niej też zostały zaczerpnięte symbole czterech Ewangelistów: oblicza człowieka, lwa, wołu i orła. Inspirowały się nią też późniejsze nurty myśli żydowskiej, a w naszych czasach stała się nawet pożywką dla ufologów, dopatrujących się w opisie Bożego rydwanu statku kosmicznego, a postaciach tam przedstawionych – kosmitów.

Choć dla wielu potomnych wizja Ezechiela jest centrum zainteresowania, to dla niego samego jest wstępem do powołania i misji, którą potem otrzymuje. Owszem, Ezechiel upada na twarz wobec majestatu Boga, ale Bóg nie chce, żeby trwał w tej postawie. Mówi wręcz do niego: Synu człowieczy, stań na nogi… Postawa uwielbienia i relacja z Bogiem jest ważna, co więcej, jest fundamentem, ale podobnie jak Bóg sam, tak też i Jego słudzy są w ruchu. Zostałeś umocniony… Posyłam cię… Idź i głoś to, czego doświadczyłeś. To wezwanie i do nas. Niebo zatrzymane tylko dla siebie, przestaje być niebem…

 

Przeczytaj także

ks. Stanisław Łucarz SJ
ks. Dariusz Wiśniewski SJ
ks. Stanisław Łucarz SJ
Ojciec Jerzy
Ojciec Jerzy
Dominik Mark SJ
ks. Stanisław Łucarz SJ
ks. Stanisław Łucarz SJ

Warto odwiedzić