Jak Daniel stał się prorokiem
Król babiloński Nabuchodonozor polecił (…) sprowadzić spośród Izraelitów z rodu królewskiego oraz z możnowładców czterech młodzieńców bez jakiejkolwiek skazy, o pięknym wyglądzie, obeznanych z wszelką mądrością, posiadających wiedzę i obdarzonych rozumem, zdatnych do służby w królewskim pałacu. (…) Byli wśród nich Daniel, Chananiasz, Miszael i Azariasz. Dn 1, 3-4.6
Prorok Daniel to czwarty z tak zwanych wielkich proroków Starego Testamentu. Podobnie jak w przypadku proroka Ezechiela, jego działalność przypadła na czasy niewoli babilońskiej. Różne jest jednak ich pochodzenie. Jeśli bowiem Ezechiel, a wcześniej Jeremiasz pochodzili z rodów kapłańskich, to Daniel był z pochodzenia judzkim arystokratą. Można by powiedzieć, używając dzisiejszej terminologii, że był człowiekiem świeckim. Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że nie był to dobry materiał na proroka. Zapewne i on sam, a zwłaszcza jego rodzina nie przypuszczała, że w przyszłości kimś takim się stanie. Gdyby nie niewola babilońska pewnie zostałby jednym z judzkich możnowładców. Do tego – zdaniem wielu – najlepiej się nadawał. Tak postrzegali go także najeźdźcy babilońscy.
Babilończycy podbijali nowe terytoria nie po to, żeby je złupić i zniszczyć. Owszem, chcieli się wzbogacić, ale przede wszystkim zamierzali włączyć je do swego imperium i pod swoim panowaniem stworzyć z podbitych ludów jeden naród. Jeśli już coś niszczyli, to właśnie to, co przeszkadzało w ich polityce imperialnej. Jej częścią były deportacje podbitych ludów i mieszanie ich tak, by traciły swoje odrębności kulturowe i językowe. W przypadku Izraelitów częściowo im się to udało, gdyż właśnie podczas niewoli babilońskiej przestali oni używać języka hebrajskiego, a codziennym ich językiem stał się język aramejski używany w Babilonii. Wyraźny tego znak mamy w Księdze proroka Daniela, która w części została napisana w języku hebrajskim, a w części w aramejskim, a nawet greckim. Babilończycy nie chcieli też marnować umiejętności i talentów, jakie do ich imperium wnosiłyby podbite ludy. Dlatego też spośród nich wyszukiwali najwybitniejsze jednostki, aby je dalej kształcić, oczywiście na swoją modłę, by potem użyć je do swoich imperialnych celów. Tak spomiędzy Izraelitów zostało wybranych czterech młodzieńców: Daniel, Chananiasz, Miszael i Azariasz. Pierwszym zabiegiem, jaki zastosowano, aby ich wynarodowić – pozbawić ich tożsamości – było nadanie im imion babilońskich. Daniel, którego hebrajskie imię oznacza: „Bóg jest moim sędzią”, otrzymał imię Belteszassar, które znaczy „niech Bel zachowa jego życie”, chodzi naturalnie o życie króla, a Bel zwany też Mardukiem to główne bóstwo babilońskie; Chananiasz (stąd nasze Anna”), co znaczy „Jahwe jest łaskawy” – imię Szadrak, czyli „sługa Sina (bożka)”; Miszael (nasze Michał), które znaczy „Któż jak Bóg” – imię Meszak, a więc „związany z Mardukiem”, a Azariasz, co oznacza „Jahwe pomógł” – imię Abed-Nego – co znaczy sługa Nabu (bożka – syna Marduka). Jak widać, miejsce Boga Izraela zajęły w ich imionach bożki pogańskie. Można powiedzieć, że już na samym początku zwaliła się na nich w ten sposób fala pogaństwa. Daniel i jego towarzysze nie mogli zapobiec temu, jak ich Babilończycy nazywali, ale postanowili nie poddawać się i być wiernymi Bogu w tym, co było w ich mocy. W przypadku tych młodych chłopców było to niewiele, ale wystarczyło, aby Bóg zaczął działać z mocą w ich życiu. Na czoło szybko wysunął się Daniel jako najbardziej uzdolniony. Stał się poniekąd ich przywódcą.
Tekst natchniony nie mówi wprost, że Bóg powołał go do tego zadania; próżno by szukać w Księdze Daniela opisu takiego powołania, jak to miało miejsce w przypadku Izajasza, Jeremiasza, Ezechiela czy innych proroków, bo też powołanie nie zawsze musi mieć tak wyglądać. Z sytuacji, w których Bóg go postawił, z faktów, które Bóg dał czy dopuścił, i ze zdolności, jakimi go obdarzył, Daniel odczytał, że takie właśnie jest jego zadanie. Dokonał więc wyboru, który Pan Bóg bardzo szybko potwierdził przez fakty. Otóż Daniel postanowił nie kalać się potrawami przeznaczonymi dla niego i jego towarzyszy, a zakazanymi przez prawo żydowskie. Jak jednak tego dokonać, skoro nie przyrządzali ich sobie sami, ale były im przynoszone i nikt z przygotowujących i przynoszących je nie liczył się z prawem żydowskim albo nawet go nie znał. Bóg jednak obdarzył Daniela przychylnością i miłosierdziem nadzorcy służby dworskiej (por. Dn 1, 9), którego przekonał, aby dawano im tylko jarzyny do jedzenia i wodę do picia. Nadzorca poddał ich najpierw dziesięciodniowej próbie, aby się przekonać, czy nie będą oni gorzej wyglądać i nie będą słabsi w porównaniu z innymi młodzieńcami, którzy jadali potrawy królewskie i pili wino. Okazało się jednak, że próba wypadła nadzwyczaj pomyślnie. Ich wygląd był lepszy i zdrowszy niż innych młodzieńców (por. Dn 1, 15). Tak więc już bez przeszkód mogli zachowywać przepisy prawa mojżeszowego. Z tej praktyki Daniela i jego trzech towarzyszy rozwinął się w naszych czasach tzw. post Daniela, nazywany też „dietą Daniela”. Nie wolno jednak zapominać, że Daniel i jego towarzysze podjęli tę „dietę” nie po to, aby schudnąć albo uzyskać inne efekty zdrowotne, jak to się czyni w naszych czasach, skupiając się na sobie i swoim zdrowiu. Wręcz przeciwnie, oni ją podjęli ze względu na Pana Boga, ryzykując swoje zdrowie, bo nikt wtedy nie wiedział, jakie ona przyniesie efekty. Ryzykowali nawet swoje życie, bo gdyby Pan Bóg nie obdarzył Daniela przychylnością i miłosierdziem nadzorcy służby dworskiej, zostaliby oskarżeni o złamanie królewskiego nakazu i zapłacili za to głową. To ich wiara, a zwłaszcza zawierzenie Bogu przez Daniela sprawiły, że jego naturalne dary zostały ubogacone mądrością z wysoka. Wydał się w ręce Boga i te ręce sprawiły, że stał się prorokiem, i to szczególnym prorokiem. Król babiloński chciał uczynić z niego Babilończyka i swojego dworzanina. Tymczasem Daniel stał się prorokiem Boga Izraela nie tylko dla Izraela, ale i dla królów babilońskich, a potem perskich. Jako jedyny prorok w swojej wizji zobaczył Syna Człowieczego – Mesjasza. To właśnie do jego wizji i proroctw odniesie się Jezus, gdy nazwie siebie Synem Człowieczym.
Prorok Daniel i jego księga będą też w niezwykłej cenie w pierwotnym chrześcijaństwie, gdyż i pierwszym chrześcijanom przyszło żyć we wrogim, pogańskim otoczeniu. Daniel i jego towarzysze byli dla nich wzorem i zachętą do wierności oraz zapowiedzią zwycięstwa. Także i my, współcześni chrześcijanie żyjący w czasach określanych przez wielu jako neopogańskie, potrzebujemy tego proroka i jego księgi, aby nie ulec pogańskiemu zalewowi i zachować żywą wiarę. Jeśli się dobrze przyjrzeć, to współczesne neopogaństwo nie różni się zasadniczo do tamtego sprzed tysiącleci. Nie chodzi bowiem – jaki i wtedy - o to, aby nas zniszczyć, ale oto, aby nas wchłonąć i uczynić swoją częścią. Dlatego jest rzeczą tak ważną, abyśmy uczyli się od Daniela i jego towarzyszy, jak pozostać wiernymi Bogu i Jego Ewangelii, i abyśmy nie myśleli, że świadectwo o niej to zadanie tylko dla kapłanów, zakonników i sióstr zakonnych.