Zbawienie tylko od Pana
Niebiosa, wysączcie z góry sprawiedliwość i niech obłoki z deszczem ją wyleją! Niechajże ziemia się otworzy, niechaj zbawienie wyda owoc i razem wzejdzie sprawiedliwość! Obyś rozdarł niebiosa i zstąpił – przed Tobą skłębiły się góry!
Iz 45, 8. 63, 19b
Słowa te dobrze są nam znane z pieśni i liturgii Adwentu. Zapewne tylko nieliczni wiążą je z niewolą babilońską i z prorokiem Izajaszem. Tymczasem to właśnie wtedy Pan Bóg odsłania przed Izraelem niezwykle ważną prawdę o nim samym, ale też i o każdym z nas; prorok Izajasz jest jej bodaj najdobitniejszym wyrazicielem. Najpierw – co dla wszystkich jest oczywiste – Izrael widzi beznadziejność swej sytuacji politycznej. Nie ma najmniejszych szans, aby uwolnił się z niewoli i powrócił do swojego kraju o własnych siłach. Wszystko wydaje się przegrane. Zwątpienie i beznadzieja sięgają także sfery religijno-duchowej. I temu daje wyraz prorok Izajasz w słowach: Staliśmy się od dawna jakby ci, nad którymi Ty [Panie] nie panujesz i którzy nie noszą Twego imienia (Iz 63, 19a), czy jeszcze mocniej w innym miejscu: a Syjon mówił: „Pan mnie opuścił, Pan o mnie zapomniał”… (Iz 49, 14). Na tę sytuację prorok odpowiada Słowem Boga, objawiającym bodaj po raz pierwszy z taką siłą czułość miłości Boga przewyższającą nawet miłość macierzyńską: Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet, gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie. Oto wyryłem cię na obu dłoniach… (Iz 49, 15–16a). Zwłaszcza to ostatnie zdanie będzie poruszająco cenne dla tradycji chrześcijańskiej, gdyż odczyta je ona jako proroctwo ran ukrzyżowanego Pana. Za tym wyznaniem miłości Boga do swojego ludu pójdą prorockie zapowiedzi powrotu do swojej ziemi i odbudowanie zniszczonych miast: Spieszą twoi budowniczowie, a którzy burzyli cię i pustoszyli, odchodzą precz od ciebie… twe miejscowości zniszczone i wyludnione i kraj twó, pełen zniszczenia, teraz zbyt ciasne będą dla twoich mieszkańców… Wtedy powiesz w swym sercu: „Któż mi zrodził tych oto? Byłam bezdzietna, niepłodna, wygnana, w niewolę uprowadzona, więc kto ich wychował? Oto pozostałam sama, więc skąd się ci wzięli?” (Iz 49, 17. 19a. 21).
Jednakże prorok Izajasz sięga o wiele dalej i ukazuje najgłębszy poziom bezradności Izraela i każdego z nas. Patrząc na historię narodu wybranego, dostrzega i piętnuje jego odstępstwa i niewierności, upadki w bałwochwalstwo i grzechy poszczególnych Izraelitów, począwszy od królów poprzez kapłanów aż po prosty lud, ale też nie zamyka oczu na wielokrotne usiłowania nawrócenia, odnowy religijnej i duchowej na wszystkich poziomach. Bo przecież obok odstępców i bałwochwalców byli też wierni królowie, starający się sprowadzić z powrotem Izraela na właściwą drogę, oprócz przewrotnych kapłanów byli i kapłani szczerze oddani służbie Bożej. Można słusznie przypuszczać, że tak było również w przypadku wielu, a może i wszystkich poszczególnych osób z ludu. Przecież nawet najgorsi królowie Izraela – jak choćby król Achab – mieli okresy w swoim życiu, kiedy pokutowali i zwracali się do Pana. Czemu jednak zło zwyciężyło, czemu doszło do niewoli, czemu Pan Bóg do tego dopuścił? Czemu nie wejrzał na te wprawdzie skromne, ale jednak właściwe i szlachetne wysiłki? Czemu okazały się bezowocne? Prorok przedstawia tę niemoc obrazowo w słowach: Jak brzemienna, bliska chwili rodzenia wije się, krzyczy w bólach porodu, takimi myśmy się stali przed Tobą, o Panie! Poczęliśmy, wiliśmy się z bólu, jakbyśmy mieli rodzić; ducha zbawczego nie wydaliśmy ziemi i nie przybyło mieszkańców na świecie (Iz 26, 17).
To pytania, które zadawali sobie Izraelici w niewoli, ale i my sobie zadajemy. Czemu tak jest, że tyle naszych dobrych wysiłków okazuje się płonnymi? I prorok daje niesłychaną odpowiedź: My wszyscy byliśmy skalani, a wszystkie nasze dobre czyny jak skrwawiona szmata. My wszyscy opadliśmy zwiędli jak liście, a nasze winy poniosły nas jak wicher (Iz 64, 5). Bardzo ważne jest tu aż trzykrotnie powtórzone słowo „wszyscy” i „wszystkie”, by zdać sobie sprawę, że dotyczy to każdego… Owszem, Izraelitów tamtych czasów, ale i nas, choć już w inny sposób i w innym kontekście duchowym. Dla nich były to odkrycia niezwykle bolesne i dokonywane, historycznie rzecz biorąc, po raz pierwszy, otwierające przed nimi, przed każdym i każdą z nich, straszną perspektywę bezradności… No bo jeśli wszyscy jesteśmy skalani, jeśli wszystkie nawet nasze dobre czyny są jak skrwawiona szmata, jeśli wszyscy jesteśmy jak opadłe, zwiędłe liście… to co można zrobić? Notabene owa „skrwawiona szmata” odnosi się w tekście oryginalnym do czegoś bardzo konkretnego. Oznacza rodzaj prymitywnych podpasek, których używały ówczesne kobiety w czasie krwawienia miesiączkowego. Tak więc chodziło nie tylko o zwykłą krew, ale o tę „krew”, z której miało w planie natury powstać nowe życie, lecz obumarło. Tym mocniejsza jest wymowa tego wyrażenia.
Prorok używa tu czasu przeszłego, bo w nadziei widzi już swój lud zbawionym, jednak nie powinniśmy tej perspektywy umniejszać albo lekceważyć, gdyż to okrycie jest niezwykle istotną częścią także naszego życia duchowego. Grzesznik nie może sam sobie pomóc. Tak jak niewola babilońska przerastała siły Izraelitów, tak niewola grzechu przerasta jego siły. To tak jak z ludźmi tkwiącymi w nałogach. Bez pomocy z zewnątrz pogrążają się w nich coraz bardziej. Egoista, a takim jesteśmy wszyscy po grzechu pierworodnym, nawet gdy chce przestać być egoistą, chce tego z motywów egoistycznych. Wszystkie jego dobre czyny są zatrute egoizmem. Nie może pomóc sam sobie. W tym kontekście pełnego znaczenia nabierają nierozumiane często słowa Pana Jezusa: Beze Mnie nic uczynić nie możecie! (J 15, 5). Wszyscy święci przeszli przez to doświadczenie bezsilności, owszem, bardzo trudne, ale i uwalniające. Pan bowiem wtedy nam - w samym środku doświadczenia własnej niemocy - zdejmuje ciężar zbawiania siebie o własnych siłach, i to On objawia się jako Zbawiciel. Z największą bodaj mocą doświadczył tego św. Paweł, a może tylko najtrafniej to opisał w 7 i 8 rozdziale Listu do Rzymian.
Także Izrael podczas doświadczenia swej niemocy w niewoli babilońskiej to odkrywa, gdyż to właśnie wtedy powstają pod natchnieniem Ducha Świętego najpiękniejsze proroctwa mesjańskie. Ich autorem jest przede wszystkim prorok Izajasz, nazwany Ewangelistą Starego Testamentu. Ale wcześniej naród musiał dojrzeć poprzez te trudne doświadczenia, aby się przekonać, jak bardzo potrzebuje Mesjasza. Widocznie tak już jest, że pyszny człowiek musi sięgnąć dna, aby wreszcie zawierzyć i przyjąć zbawienie, które przychodzi od Pana.