Poznać Pana

14 Maj 2014
ks. Stanisław Łucarz SJ
 

Samuel pełnił posługi wobec Pana jako chłopiec, ubrany w lniany efod, (...) wzrastał przy Panu, (...) spał w przybytku Pańskim, gdzie znajdowała się Arka Przymierza. (...) Samuel [jednak] jeszcze nie znał Pana. 1Sm 2, 18.21; 3, 3.7

To zadziwiająca sekwencja fragmentów Pierwszej Księgi Samuela, następujących, owszem, po sobie, choć nie bezpośrednio. Rodzice Samuela oddali go jako kilkuletniego chłopca na służbę Panu. Sami byli bardzo pobożni, zwłaszcza jego matka Anna. Tak więc Samuel już w domu rodzinnym wzrastał w atmosferze pobożności. Bóg był tam na pierwszym miejscu. Gdy chłopiec został oddany na służbę Bogu – tekst natchniony podkreśla – nie tylko pełnił posługi liturgiczne i nosił piękny strój liturgiczny, ale nawet, wzrastał przy Panu. Ta bliskość w stosunku do Pana nie ustawała nawet w nocy: spał w przybytku Pańskim, obok tego, co Izrael miał najświętszego, czyli obok Arki Przymierza, która była najwymowniejszym znakiem obecności Boga. To niemalże tak, jakby ktoś dziś sypiał za ołtarzem, tuż przy tabernakulum. Trudno sobie wyobrazić większą bliskość. I tu zaskoczenie – tekst natchniony podaje: Samuel jeszcze nie znał Pana… Jak to możliwe? Skoro tak blisko…, skoro przez cały czas przy Panu… i nie znał Pana? Można więc być maksymalnie blisko fizycznie, można żyć liturgią, dzień i noc przebywać w kościele, nawet spać przy tabernakulum i nie znać Pana?

Tak! To niesamowicie ważne stwierdzenie, bo pewnie wielu ludziom wydaje się, że jest inaczej, a potem są zdziwieni, a może nawet zgorszeni, kiedy ta biblijna prawda się potwierdza w ich własnym życiu, albo w życiu innych, których z powodu takiej bliskości uważali za wyjątkowych, czy nieomal za świętych.

Samuela nieznającego jeszcze Boga Pan woła po imieniu. Bóg go zna, co więcej, zna jego istotę, bo to właśnie oznacza w Biblii znać czyjeś imię. Bóg woła także każdego z nas po imieniu. Znaczy to, że woła każdego inaczej. Nie ma dwóch takich samych ludzi, a Bóg odwołuje się do tego, co w nas specyficzne, absolutnie niepowtarzalne. Tak jak z Samuelem, chce się z każdym spotkać i dać się poznać.

Bóg woła Samuela trzykrotnie, a to znaczy w Biblii, że czyni to wielokrotnie. Z tekstu natchnionego wiemy, że chłopiec identyfikował to wołanie Boga z głosem swojego przełożonego – Helego. To często i nasz błąd. W wołaniu Boga wyczytujemy jakieś inne głosy, gubimy się w interpretacjach. W przypadku Samuela dopiero pomoc Helego – doświadczonego w sprawach Bożych – pomogła mu otworzyć się na głos Boga i wejść z Nim w dialog. To też niezwykle ważna wskazówka. Aby nie błąkać się w gąszczu interpretacji znaków, które daje nam Pan, potrzebujemy pomocników – ludzi mających już doświadczenie podobne do doświadczenia Helego. Często nazywa się ich mistrzami, ale tak naprawdę jednego mamy Mistrza. To raczej towarzysze, którzy jak Heli uczą słuchać i otwierać się na to, co jest tajemnicą tylko Boga i słuchającego. W tej tajemnicy dwojga rodzi się prawdziwe poznanie Pana. Jest ono w najwyższym stopniu indywidualne i osobowe. Jednak nie jest ono nigdy zamknięciem się na innych. Wręcz przeciwnie! Jest spotkaniem i poznaniem Miłości, a miłość polega na udzielaniu się. Jest zatem zawsze, tak jak u Samuela, związane z misją do innych.

To doświadczenie poznania bardzo trafnie ujmuje Hiob: Dotąd Cię znałem ze słyszenia, a teraz zobaczyły Cię moje oczy (por. Hi 42, 5). Naturalnie nie były to oczy fizyczne, ale – jakby to powiedział św. Paweł – oczy serca.

 

Przeczytaj także

papież Franciszek, tłumaczenie: KAI
ks. Stanisław Łucarz SJ
ks. Jakub Kołacz SJ
ks. Robert Więcek SJ
ks. Stanisław Łucarz SJ
ks. Robert Więcek SJ
ks. Marek Wójtowicz SJ
ks. Robert Więcek SJ

Warto odwiedzić