Kraków miejscem żarliwej posługi chorym Służebnicy Bożej Rozalii Celakówny
O, mój Jezu, nigdy Cię nie przestanę wielbić i dziękować Ci, żeś mnie przeprowadził przez tę drogę! Nauczyłeś mnie, że w ciężkich chwilach, w tym strasznym opuszczeniu od wszystkich, mam szukać schronienia w ramionach Twego krzyża, a siłę czerpać z Twego Boskiego Serca ukrytego w Najświętszej Eucharystii, pałającego ogniem miłości ku duszom ludzkim, a zwłaszcza ku tym, którzy Ci się starają odwzajemnić miłością.
Ufam, Jezu, Tobie bezgranicznie, że Cię ukocham miłością Twoją aż do szaleństwa. Prosić o miłość nigdy nie przestanę i jestem pewną, że ją otrzymam...
Rozalia Celakówna
Kraków jest wyjątkowym miejscem pośród polskich miast, które wraz ze swoimi wspaniałymi kościołami i dziełami sztuki stanowi nadzwyczajne dziedzictwo religijne i kulturowe. Przez 19 jego świątyń prowadzi Krakowski Szlak Świętych. Jest to trasa przygotowana specjalnie dla pielgrzymów i turystów, ukazująca miejsca, gdzie przebywały osoby szczególnie związane z Krakowem, a przez Kościół uznane za święte lub błogosławione.
Dzieciństwo i młodość Rozalii
Rozalia Celakówna urodziła się 19 IX 1901 r. w Jachówce, wiosce położonej nad rzeką o tej samej nazwie, w Beskidach, u północnego podnóża Makowskiej Góry. Tam też chodziła do szkoły, gdzie uczęszczała do sześcioklasowej szkoły powszechnej i uzyskała świadectwo z bardzo dobrym wynikiem. Później ukończyła prywatnie klasę VII w Wadowicach. Dom rodzinny opuściła 27 VIII 1924 r. i przybyła do Krakowa, gdzie podjęła pracę w Szpitalu św. Łazarza przy ul. Kopernika 19 i jednocześnie naukę w szkole średniej i przygotowywała się do matury. Aby zdobyć fachową wiedzę medyczną, podjęła naukę w szkole pielęgniarskiej i ukończyła ją 2 V 1933 r. z dyplomem kwalifikowanej pielęgniarki. Na początku swej duchowej drogi życiowej chciała zostać karmelitanką, ale z braku miejsc w dwóch karmelach krakowskich: przy ul. Kopernika 44 i przy ul. Łobzowskiej 40 nie mogła być tam przyjęta.
W Bazylice Serca Jezusa w Krakowie
Bazylika Serca Jezusa została konsekrowana w 1921 r. W niej to widnieje kompozycja rzeźbiarska z 2008 r. - sarkofag, umieszczony na filarze z lewej strony od wejścia, ukazujący postać Służebnicy Bożej Rozalii Celakówny, wykonany w brązie i piaskowcu przez znanego polskiego rzeźbiarza z Poznania, o renomie międzynarodowej, Mikołaja Gołąbka (ur. w 1945 r.), absolwenta Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych, z pracowni rzeźby profesora Olgierda Truszyńskiego. Obecnie artysta mieszka w Chicago. Rozalia została przedstawiona przez niego w postawie stojącej, w stroju pielęgniarki na tle płaszczyzny z tekstem wyjętym z jej dzienniczka duchowego. Służebnica Boża trzyma w lewej ręce płomień – symbol Bożej miłości, łaski i światła. W ten sposób pragnie ukazać bezgraniczną miłość Boga, zogniskowaną w Sercu Pana Jezusa, domagającą się odwzajemnienia ze strony człowieka.
Żywimy ufność, że gdy zakończy się proces beatyfikacyjny krakowskiej mistyczki w Watykanie, doczesne jej szczątki zostaną przeniesione z grobu z Cmentarza Rakowickiego (kwatera XLVIII Zach. mogiła 9.) do specjalnie przygotowanego w tym sarkofagu miejsca, na którym widnieje zranione Serce Jezusa.
W Szpitalu św. Łazarza
Szczególną rolę w życiu Rozalii Celakówny odegrały takie miejsca przy ul. Mikołaja Kopernika, jak: Szpital św. Łazarza i cztery kościoły. Szpital św. Łazarza był połączony z kościołem pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Tu często modliła się Służebnica Boża, zatrudniona na oddziale chorób skórno-wenerycznych. Przepracowała tam z wielkim poświęceniem prawie 20 lat, tj. od kwietnia 1925 r. aż do swojej śmierci w środę, dzień poświęcony czci św. Józefa, 13 IX 1944 r. Był nawet taki czas w 1926 r., że mieszkała w tym szpitalu na poddaszu, zarządca szpitala bowiem wynajmował samotnym pielęgniarkom tam pokoje. Obecnie na murze szpitalnym widnieje marmurowa tablica, upamiętniająca jej pobyt w tym miejscu, z napisem: „Krzyż jest moim uniwersytetem... W tym szpitalu na oddziale Skórno-Wenerycznym pracowała 20 lat pielęgniarka Służebnica Boża Rozalia Celakówna Apostołka Najświętszego Serca Jezusowego Zmarła w opinii świętości 13 września 1944 r. Duszpasterstwo”.
Później z tego mieszkania przeniosła się do kamienicy przy ul. Mikołajskiej (róg ul. Św. Krzyża). Praca w szpitalu z chorymi na tak trudnym oddziale była heroiczna i została podjęta przez nią z miłości do Jezusa i z polecania jej spowiednika, ks. kanonika Jana Kantego Tobiasiewicza. Rozalia misję służenia chorym wypełniała z wielką miłością, z szacunkiem wobec nich i personelu medycznego, który często traktował ją bardzo źle. Nie skarżyła się mimo znoszonych wielu upokorzeń i panujących tam bardzo ciężkich warunków pracy za niewielkie wynagrodzenie. Brała nocne dyżury, trwające czasami nawet dwa dni. Opatrywała cuchnące rany i wykonywała niskie posługi, zlecane jej w celu upokorzenia, np. sprzątanie miejsc, za które były odpowiedzialne salowe. Rozalia opatrywała nie tylko rany; robiła zastrzyki, podawała leki, ale też troszczyła się o stronę duchową swoich podopiecznych. Warto odnotować, że nikt z pacjentów podczas jej dyżurów nie zmarł bez sakramentu namaszczenia chorych czy spowiedzi i Komunii św. Bardzo dbała o to, by przywołać do umierających kapelana. Przyjmowała na siebie wszelkie cierpienia w intencji nawrócenia chorych. Była też przekonana, że w tym szpitalu będzie pracować do śmierci. Doświadczała przeżyć mistycznych, np. we wrześniu 1927 r., modląc się przed Najświętszym Sakramentem w kościele sióstr Felicjanek przy ul. Smoleńsk w Krakowie, doznała mistycznej wizji: Promienie z Hostii jasnej jak słońce tryskały do jej duszy. Ugodzona nimi odczuła ból i zarazem słodkość. Jezus odkrył przed nią wówczas nadzwyczajne tajemnice, których jej język nie mógł wyrazić. Był to rodzaj transwerberacji – zjawiska mistycznego polegającego na duchowej ranie zadanej sercu, na wzór rany Serca Jezusowego.
Rozalia Celakówna jest wspaniałym wzorem miłosierdzia okazywanego chorym i potrzebującym. Jest też dobrym przykładem osoby świeckiej zaangażowanej w misję apostolską i wzorem dla osób pragnących pełnić bezgranicznie wolę Bożą, a żyjących samotnie w wielkim zjednoczeniu z Jezusem. Jest doskonałym ideałem pielęgniarki oddanej na służbę chorym. Nawet wówczas, kiedy czuła się bardzo źle i była bliska śmierci, poszła jeszcze postawić bańki swej chorej przyjaciółce. Jest też dobrym przykładem osoby rozeznającej wybór powołania w posłuszeństwie kierownika duchowego. I tak za radą spowiednika wstąpiła 15 XII 1927 r. do klasztoru sióstr klarysek przy ul. Grodzkiej 54 w Krakowie. W tym klasztorze była krótko, z powodu choroby bowiem musiała opuścić klasztor. Już wstępując w jego progi odczuła, że nie jest to miejsce przeznaczone dla niej. Na trzy dni przed opuszczeniem klasztoru, 26 II 1928 r. miała widzenie bardzo wysokiej góry, a do szczytu drogą pełną przepaści miała iść jako pierwsza, opuszczona i nieznana nikomu. Głos wewnętrzny zapewniał ją, że droga ta jest przeznaczona dla niej z woli Bożej. Ma nią podążać i nie lękać się! Gdy następnego dnia na modlitwie prosiła, aby Jezus dał jej poznać swoją wolę, usłyszała, że nie będzie w klasztorze, lecz w szpitalu, bo taka jest Boża Wola. Po opuszczeniu klasztoru sióstr klarysek 1 III 1928 r., za stanowczą radą ks. Tobiasiewicza podjęła znów pracę w Szpitalu św. Łazarza na oddziale chorób skórno-wenerycznych. Był to trudny czas dla niej, bo ludzie niesłusznie obwiniali ją za opuszczenie klasztoru i plotkowali na jej temat. Otrzymała w tym czasie szczególną łaskę od Jezusa, który w tych trudnych momentach przywracał jej spokój duszy i równowagę. W zrozumieniu sensu pracy w tym szpitalu i na tym oddziale pomogła jej też wizja Ecce Homo, której doświadczyła już w 1926 r., ale potrzeba było dwóch lat, by zrozumiała jej przesłanie: Dał jej Bóg widzenie Jezusa na oddziale chorób wenerycznych w postaci ubiczowanej, całego krwią zbroczonego, tak, że krew Jezusowa płynęła na sali chorych (…) Gdy po chwili Pan Jezus przybrał naturalną postać, zbliżył się do Rozalii i powiedział, jak strasznie ranią Go grzechy nieczyste, jaką straszną boleść zadają Mu te dusze! (…) Ty, dziecko masz pracować w tym miejscu, by Mi wynagrodzić za te straszne grzechy i pocieszać Moje Boskie Serce. Jezus wyjaśnił jej też tajemnicę cierpienia: Wiesz, Moje dziecko, ja dzisiaj ci odsłonię tajemnicę cierpienia. Cierpienie jest tak wielką łaską, że nikt z ludzi tego nie pojmuje dostatecznie: jest większą niż dar czynienia cudów, bo przez cierpienie dusza mi oddaje, co ma najdroższego: swoją wolę, ale przez cierpienie miłośnie przyjęte. Ona mnie kocha wówczas całym sercem.
Razu pewnego, kiedy modliła się za przyczyną zmarłej w opinii świętości zakonnicy, karmelitanki bosej, matki Ksawery od Jezusa (zmarłej w 1928 r. w Krakowie), aby poznać wolę Bożą, i prosiła ją, by wstawiała się u Boga o przyjęcie do karmelu, zobaczyła ją we śnie. Matka Ksawera obiecała jej: że na pewno wyprosi tę łaskę, by kochała Pana Jezusa, ale by o to się nie modliła, żeby zostać zakonnicą, bo Pan Jezus tego nie chce. I znikła sprzed jej oczu. W innej wizji widziała swój dom rodzinny, który opuściła na wezwanie Boże, i drogę tak prostą jak linia wiodąca do Szpitala św. Łazarza, na oddział weneryczny. Droga była wysadzona ślicznymi kwiatami, jakby na potwierdzenie, że szczególnie podoba się Jezusowi.
Miłość do Boga i ludzi chorych była jej najgłębszym sensem życia. Zrozumiała, że miarą świętości jest miłować bez miary. Motywem jej miłości bliźniego była miłość do Pana Jezusa. Był taki czas, kiedy prawie przez rok mieszkała w jednym pokoju z pielęgniarką chorą na gruźlicę skóry i troskliwie ją pielęgnowała, będąc przy niej do samej śmierci. Wskutek odrażającej woni i chrapania tej chorej Rozalia nie sypiała całymi nocami.
Dzieliła się zawsze swoją pensją z potrzebującymi, dawała jałmużny ubogim, była gościnna, pożyczała i często była przez to stratna. Krzywdy znosiła w milczeniu i nie dochodziła swoich praw, nawet wtedy, kiedy dwukrotnie ją okradziono i fałszywie, złośliwie pomawiano, a nawet zdarzyło się, że biła ją podmówiona przez pielęgniarki psychicznie chora Julia. Przełożeni traktowali ją arogancko. Zawsze modliła się za kapłanów, szczególnie oziębłych i grzesznych. Doświadczyła też przykrego przesłuchania przez gestapo, które zniosła z męstwem.
Rozalia znała pisma św. Małgorzaty Marii Alacoque – francuskiej wizytki. Odprawiła też rekolekcje od 7 do 13 IX 1937 r. w Krakowie pod kierunkiem paulina, ks. Kazimierza Dobrzyckiego. Podczas ich trwania prosiła Jezusa, aby promienie miłości bijące z Jego Boskiego Serca zapaliły jej serce takim ogniem miłości ku Niemu, by mogła Go kochać bez granic. W tym samym roku Rozalia otrzymała niezwykłe wizje wydarzeń, które miały się spełnić dwa lata później: znalazła się duchem na krakowskim Stradomiu. Zobaczyła straszne zamieszanie wśród ludzi, którzy uciekali w panice w nieznanych kierunkach. Niebo zaczęły zakrywać czarne chmury od strony zachodniej. Nieznany człowiek zbliżył się do niej i powiedział: Nastaną straszne czasy dla Polski. Burza z piorunami oznacza karę Bożą, która dotknie naród polski za to, że ten naród odwrócił się od Pana Boga przez grzeszne życie. Była to wizja tego, co wydarzyło się w Krakowie w 1939 r. W dalszym ciągu wizji zobaczyła, jak znikły domy od plant Dietla po Rynek, a ukazał się pomnik Najświętszego Serca Pana Jezusa olbrzymich rozmiarów. Pod ten pomnik przyszedł Prymas Polski kardynał Hlond i odmówił uroczyście akt ofiarowania całej Polski Najświętszemu Sercu. A cały lud zawołał trzy razy: Króluj nam, Chryste!
Rozalia miała też wielkie nabożeństwo do św. Józefa i Najświętszej Maryi Panny. W kwietniu 1938 r., modląc się w kościele dominikanów w Krakowie przed obrazem Matki Bożej Różańcowej, usłyszała głos Jezusa: Strasznie ranią Moje Serce grzechy nieczyste. Żądam ekspiacji. Pan Jezus domagał się wiele razy przeprowadzenia Intronizacji swego Serca i uznania Go za Króla i Pana w całym naszym państwie z rządem na czele. Miało ono być potwierdzone porzuceniem grzechów i całkowitym zwrotem do Boga. Spuścizna piśmiennicza po Rozalii Celakównie jest skromna – zostały po niej listy do spowiedników i krótkie notatki, napisane na ich polecenia. Rozalia opisuje w nich swoje życie wewnętrzne i mistyczny kontakt z Chrystusem.
Kościół św. Mikołaja
Przy ulicy Mikołaja Kopernika 9 w Krakowie znajduje się też jeden z najstarszych w tym mieście kościół pod wezwaniem św. Mikołaja. Tam też wiele razy modliła się Rozalia, uczestnicząc w Eucharystii; i tu miała jednego ze swych spowiedników, wspomnianego wyżej ks. Tobiasiewicza, który był tam rezydentem. Obecnie w kościele tym spoczywają doczesne szczątki bł. Hanny Chrzanowskiej (1902-1973), patronki pielęgniarek, wyniesionej do chwały ołtarzy 28 IV 2018 r. przez papieża Franciszka.
Może i nam da Bóg doczekać chwili, kiedy Kościół doceni heroiczną miłość Rozalii do chorych i do Jezusowego Serca, wynosząc tę Służebnicę Bożą do chwały ołtarzy, i wtedy zostaną złożone jej doczesne szczątki w sarkofagu w jezuickiej bazylice Najświętszego Serca Pana Jezusa przy ul. M. Kopernika.
Bazylika Serca Jezusowego
W tej okazałej świątyni z początku XX w. wiele razy modliła się Rozalia, uczestnicząc w Eucharystii i tutaj nawiedzała Najświętszy Sakrament, idąc do Szpitala św. Łazarza lub wracając z niego. Tutaj też miała swoich jezuickich dwóch spowiedników, którzy byli jej kierownikami tylko przez krótki czas. Jeden z nich bowiem pojechał na misje, a drugi został przez przełożonych skierowany do Warszawy. Modląc się w tym kościele, spoglądała na fryz mozaikowy w prezbiterium, gdzie święci i przedstawiciele narodu polskiego adorują Boskie Serce Jezusa. Starsi jezuici pokazywali klerykom jeszcze w latach 90 XX w. ławkę w tej świątyni, w której siedziała i modliła się Rozalia.
Kościół sióstr karmelitanek
Trzecim obiektem sakralnym związanym z Rozalią jest klasztorny kościół karmelitanek bosych przy. ul. Kopernika 44 pod wezwaniem świętych Teresy od Jezusa i Jana od Krzyża. Tu Służebnica Boża często się modliła w ciszy i skupieniu. Zdarzyło się też, że specjalnie dla niej przy bocznym ołtarzu kapłan odprawił Mszę świętą. Warto dodać, że ostatnią świątynią, jaką odwiedziła przed śmiercią, był jezuicki kościół św. Barbary przy Małym Rynku 8. Tam po raz ostatni w uroczystość Narodzenia Najświętszej Maryi Panny (8 IX 1944 r.) o własnych siłach podeszła do Komunii świętej, później zaś już otrzymywała Pana Jezusa, leżąc chora na łóżku szpitalnym.
Rok temu (2021), w setną rocznicę konsekracji Bazyliki Najświętszego Serca Pana Jezusa i poświęcenia narodu polskiego temuż Sercu oddaliśmy Mu hołd także w duchu przesłania Służebnicy Bożej. Niech stanie się ona patronką czcicieli Serca Bożego na dalsze lata XXI wieku!
***
zdjęcia z Archiwum Biura Postulacji S.B. Rozalii Celakówny
***
Dekret o heroiczności cnót Rozalii Celakówny
Podczas papieskiej audiencji (9 IV 2022 r.) udzielonej w Watykanie kardynałowi Marcello Semeraro, prefektowi Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych. Ojciec Święty Franciszek upoważnił tę Kongregację do promulgowania dekretu o heroiczności cnót Służebnicy Bożej Rozalii Celakówny /Celak/ (1901-1944) krakowskiej mistyczki. Rozalia była świecką pielęgniarką i opiekunką chorych w szpitalu św. Łazarza w Krakowie. Do jej beatyfikacji konieczny jeszcze będzie zatwierdzony przez Ojca Świętego dekret o cudzie za jej wstawiennictwem.