Deportacja do Asyrii i jej konsekwencje

26 paź 2021
ks. Stanisław Łucarz SJ
 

Pan odrzucił Izraela od swego oblicza, tak jak zapowiedział przez wszystkie sługi swoje, proroków. I przesiedlił Izraelitów z własnego kraju w niewolę do Asyrii... Król asyryjski kazał przyjść ludziom z Babilonu, z Kuta, z Awwa, z Chamat i z Sefarwaim, i osiedlił ich w miastach Samarii zamiast Izraelitów. Wzięli więc oni w posiadanie Samarię i osiedlili się w jej miejscowościach. 2 Krl 17, 23-24

W tym krótkim tekście z Drugiej Księgi Królewskiej mogą nas zaskakiwać, a przynajmniej dziwić dwa stwierdzenia. Pierwsze to, że Pan odrzucił Izraela od swego oblicza. Cóż to znaczy? Czy Bóg przestał być Miłością, czy porzucił swój naród wybrany i odwołał wybranie? Otóż, nic z tych rzeczy! Autor natchniony każe nam to rozumieć w takim znaczeniu, w jakim Bóg zapowiadał to przez proroków. Nie jest to więc w żadnym wypadku odrzucenie Izraela. Można by to wyrazić tak, jak czytamy w jednym z psalmów: gdy ukryłeś swe oblicze, ogarnęła mnie trwoga (Ps 30, 8b) czy u proroka Izajasza: zakryłeś swoje oblicze przed nami i oddałeś nas w moc naszych grzechów (Iz 64, 6b). Pan Bóg nie porzucił swojego narodu, tak jak też nie porzuca nas, pozbawił go tylko specjalnych łask, którymi go obdarzał wcześniej, a uczynił to poniekąd na życzenie samego Izraela, który odwracał się od Niego, i to wielokrotnie, zwracając się ku obcym bogom.

To, co wyglądało jak kara, było tylko – by użyć słów proroka – oddaniem Izraela w moc jego grzechów. W pewnym momencie Pan Bóg uznał, że nie ma już innego sposobu, aby doprowadzić swój naród do nawrócenia, niż dać im zakosztować goryczy ich nieprawości. Nie przyszło to na Izraela ani w sposób nagły, ani niezapowiedziany. Ostrzeżeń i zapowiedzi ze strony proroków było aż nadto, ale Izraelici nie tylko ich nie słuchali, lecz wręcz lekceważyli i prześladowali. Przyszedł więc ten krytyczny moment, kiedy odsłoniła się cała słabość Izraela: dawni sprzymierzeńcy okazali się nieprzejednanymi wrogami, a obcy bogowie, do których zwrócili się, zapominając o swoim Bogu, pustką i głuchym milczeniem. Tekst natchniony podkreśla, że to Pan przesiedlił Izraelitów z własnego kraju w niewolę do Asyrii, choć stało się to na rozkaz króla asyryjskiego. Gdzie indziej czytamy, że Bóg Izraela pobudził ducha Pula, króla asyryjskiego, ducha Tiglat-Pilesera, króla asyryjskiego, i uprowadził [ich] do niewoli… (1 Krn 5, 26). Widać wyraźnie, że dla Biblii zewnętrzne fakty historyczne, których autorami są ludzie, w istocie to tylko rozedrgana powierzchnia, pod którą ukrywa się działanie Boże, a którego owi ludzcy autorzy często nawet nie podejrzewają. Owszem, podejmują swe władcze decyzje, ale ostatecznie to nie oni są panami historii. Realizują swoje prywatne czy polityczne interesy, ale w tle to Bóg prowadzi swoją zbawczą pedagogię, którą dopiero Duch Święty poprzez swoje natchnienia odsłania tym, którzy są na Niego otwarci.

Północne Królestwo Izraela przestało istnieć jako twór polityczny i nigdy się już nie odrodziło, ponieważ wkroczyło na zgubną drogę rozbicia jedności, kompromisów religijnych i moralnych oraz niewierności. Sprzeniewierzyło się swojej dziejowej misji - objawiania imienia Boga, czyli natury Boga wśród narodów pogańskich. Pan Bóg nie porzucił natomiast samych Izraelitów z plemion północnych. Paradoksalnie w niewoli otrzymają możliwość zjednoczenia się z resztą Izraela, a po dwu wiekach i powrotu do Ziemi Obiecanej. Dla wielu niewola stała się czasem, owszem, cierpienia, ale i uświadomienia sobie, jak wiele stracili, a więc i czasem oczyszczenia oraz powrotu do wierności Bogu, który utoruje im też drogę do fizycznego powrotu do ojczyzny.

Ich niewierność pozostawi jednak tam, gdzie wcześniej mieszkali, przykry i trwały ślad. Do opuszczonych przez nich siedzib król asyryjski sprowadził ludzi z Babilonu, z Kuta, z Awwa, z Chamat i z Sefarwaim, i osiedlił ich w miastach Samarii zamiast Izraelitów. To stara i często stosowana metoda przez wielkie imperia, nieobca i naszym czasom. Te wielonarodowe twory polityczne zawsze starały się wykorzenić podległe im narody, wymieszać je, pozbawić ich tożsamości i tradycji i stworzyć z nich coś nowego, coś, co nosiło przynajmniej pozory jedności i nie kryłoby w sobie zarzewia rozpadu. Oczywiście te pięć narodów przyniosło tam swoje religie i bóstwa. Pan Bóg jednak upomniał się o Ziemię Obiecaną i zsyłał plagi na te narody. Dlatego król asyryjski wysłał kapłana izraelskiego, aby nauczył te narody czcić Boga tych ziem. Ów kapłan nauczył ich, owszem, jak czcić Boga Izraela, lecz ludy te, czcząc Boga Izraela, nie przestały służyć bożkom swoim według zwyczajów ludów, z których krain zostali przesiedleni. Ludzie z Babilonu czcili Sukkot-Benota, ludzie z Kuta - Nergala, ludzie z Chamat - Aszima, Awwici - Nibchaza i Tartaka, Sefarwaici zaś palili swoje dzieci w ogniu na cześć Adrameleka i Anammeleka - bogów Sefarwaim (por. 2  Krl 17, 30-33). Tekst natchniony dodaje, że również ich dzieci oraz dzieci ich dzieci postępują tak, jak czynili ich ojcowie - aż do dnia dzisiejszego (2 Krl 17, 41b).

Powstał w ten sposób nowy lud, ze swoją religijnością nie do zaakceptowania przez Izraelitów, który przez wieki stał się ością dla Izraela, swoistą jego karykaturą i wyrzutem sumienia. W końcu przecież to sami Izraelici do tego doprowadzili przez swą wcześniejszą niewierność i mieszanie kultu Boga prawdziwego z kultami bożków pogańskich. Od nazwy stolicy Królestwa Północnego lud ten nazwano Samarytanami. Oni sami zaś wywodzą swą nazwę od najstarszej wersji hebrajskiej oznaczającej wiernych lub czcicieli i uważają się właśnie za tych najwłaściwszych czcicieli Boga Izraela. Jest to przyczyną nieustającego konfliktu z Izraelitami rzeczywiście aż po dzień dzisiejszy. Mamy tego znak w Nowym Testamencie w pytaniu, jakie Panu Jezusowi zadaje kobieta samarytańska: Gdzie należy czcić Boga? Jezus zaś wskazuje, że nadeszła godzina nowego kultu, przewyższającego zarówno kult żydowski, jak i samarytański (por. J 4, 20-24). Dopóty, dopóki obydwa te ludy nie otworzą się na ten nowy, przyniesiony przez Niego kult, podział ten pozostanie krwawiącą raną jako konsekwencja tamtej niewierności.

Jest to też głęboka prawda o naszym życiu duchowym. Nasze niewierności i kompromisy z pogaństwem powodują również duchowe deportacje, a więc takie sytuacje, że nie widzimy działania Pana Boga w naszym życiu, jakbyśmy byli w obcym duchowo kraju. W naszym wnętrzu tworzy się jakaś inna, karykaturalna religijność, według starego polskiego przysłowia: Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek, która nie tylko nikogo nie przyciąga, ale wręcz napawa wstrętem. Tylko prawdziwe nawrócenie i przylgnięcie do Jezusa jest w stanie ją usunąć i przemienić w prawdziwą cześć oddawaną Ojcu – w Duchu i Prawdzie (por. J 4, 24).

 

Przeczytaj także

ks. Stanisław Łucarz SJ
Ojciec Jerzy
ks. Bogdan Długosz SJ
ks. Stanisław Łucarz SJ
ks. Stanisław Biel SJ
ks. Stanisław Łucarz SJ
ks. Bogdan Długosz SJ
ks. Bogdan Długosz SJ
ks. Artur Wenner SJ

Warto odwiedzić