Błogosławieni niewidzący - 11 IV 2021

10 kwi 2021
ks. Stanisław Biel SJ
 

2. Niedziela Wielkanocna;
Ewangelia według św. Jana 20, 19-31

Po swoim zmartwychwstaniu Jezus musi ponownie zmagać się z niedowiarstwem uczniów. Modelowym przykładem niewiary jest postać Tomasza. Bywa on nazywany „niedowiarkiem”, ale budzi naszą sympatię, ponieważ sami odczuwamy podobne rozterki i wątpliwości w wierze.

Tomasz ma serce wrażliwe na Jezusa i Jego najgłębsze tajemnice. Ale również jest realistą i człowiekiem praktycznym. Ufa swojemu rozsądkowi. Wobec słów Jezusa niejednokrotnie reaguje pesymizmem. Ten pesymizm i wiara w rozum, rozsądek umacnia się w nim po śmierci Jezusa. Tomasz, podobnie jak inni uczniowie, wiązał z Jezusem wielkie nadzieje. Z Nim złączył całe swe życie i w Nim odnalazł sens tego życia. Po śmierci Jezusa pozostało rozczarowanie i egzystencjalna pustka. Tomasz zawiódł się na Jezusie, zawiódł się na przyjacielu i drugi raz nie chce podjąć ryzyka wiary, nawet wobec świadectwa dziesięciu mężczyzn, których znał od lat, ludzi zahartowanych w pracy i trudzie, realistów jak on.

Tomasz oczekiwał racjonalnych dowodów. Jezus pozwolił mu przez osiem dni „mieć rację”. Czekał, by dojrzał do wiary. Potem objawił mu inną rzeczywistość: może zobaczyć Jego ręce i nogi, może włożyć rękę do Jego boku, może poprzez dotyk przekonać się o rzeczywistości ran Zmartwychwstałego.

Dotknięcie ciała i ran Jezusa jest znakiem osobistej relacji. Wyraża się w nim bliskość, więź, zaufanie. W Tomaszu topnieje przesadnie krytyczna postawa. Nie polega już na sobie, ale oddaje się całkowicie Jezusowi, swojemu Panu i Bogu. Jego wiara „przechodzi” z rozumu do serca, z etapu racjonalności w etap zaufania.

Wiarę Tomasza Jezus przeciwstawia tym, którzy nie widzieli, a uwierzyli (J 20, 29) i nazywa ich błogosławionymi. To błogosławieństwo dotyczy każdego z nas. W naszym życiu są takie momenty, w których nie widzimy, nie czujemy, nie doświadczamy, a jednak wierzymy, że jesteśmy w ręku Boga. Są to doświadczenia ciemności, w których nie czujemy uzdrowienia, wyzwolenia, nie znajdujemy pociechy, nie widzimy światła, nie czujemy bliskości Boga … A jednak dzięki łasce Bożej trwamy w wierze i możemy stawić czoło największym przeciwnościom. Święty Piotr pisze w swoim liście: Dlatego radujcie się, choć teraz musicie doznać trochę smutku z powodu różnorodnych doświadczeń. Przez to wartość waszej wiary okaże się o wiele cenniejsza od zniszczalnego złota, które przecież próbuje się w ogniu, na sławę, chwałę i cześć przy objawieniu Jezusa Chrystusa. Wy, choć nie widzieliście, miłujecie Go; wy w Niego teraz, choć nie widzicie, przecież wierzycie, a ucieszycie się radością niewymowną i pełną chwały wtedy, gdy osiągniecie cel waszej wiary - zbawienie dusz (1 P 1, 6-9).

Czy potrafię przyznać się przed sobą i przed Bogiem do moich wątpliwości w wierze? Gdzie są źródła mojej nieufności wobec Boga? Jakie osoby mnie zawiodły? Czy wierzę w możliwość głębokiej przyjaźni i miłości, wobec odrzucenia przez tych, od których oczekiwałem akceptacji i miłości? Czy potrafię zaufać po raz drugi?

 

Warto odwiedzić