Sąd ostateczny - 22 XI 2020
Niedziela Chrystusa Króla Wszechświata;
Ewangelia według św. Mateusza 25, 31-46
Fragment z Ewangelii św. Mateusza czytany w Uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata przedstawia znaną nam scenę sądu ostatecznego. To fragment, który w wielu słuchaczach budzi lęk. Jednakże Ewangelia jest zawsze dobrą nowiną; także ten fragment, choć na pierwszy rzut oka wydaje się temu zaprzeczać. Dzieje się tak przede wszystkim z tego powodu, że patrzymy na Ewangelię w kluczu wymagań moralnych, jakie ona nam stawia. Tymczasem Ewangelie są testami kerygmatycznymi, są głoszeniem mocy i miłości Boga w Jezusie Chrystusie i Jego zwycięstwa nad szatanem, grzechem i śmiercią. Nie mają na celu zagnać nas lękiem do pełnienia dobrych uczynków. Celem jest, abyśmy przylgnęli sercem do naszego Pana i Króla, Jezusa Chrystusa.
Stanowiący centrum tej Ewangelii – zasiadający na tronie chwały Król i Sędzia, to ten sam Jezus, który umarł za nasze grzechy i zmartwychwstał dla naszego usprawiedliwienia. Jego natura - natura Boga, który jest Miłością miłosierną, nie zmieniła się. Dlatego tradycja Kościoła nazywa Jezusa Królem Miłości i miłosiernym Sędzią. Pan Bóg nie przeklina nikogo i nie jest Jego wolą, by ktokolwiek został potępiony. Bóg pragnie, jak czytamy w Liście św. Pawła do Tymoteusza, by wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy (1 Tm 2, 4) – przede wszystkim do poznania Jego jako Prawdy Uosobionej. Owszem, przekleństwo i ogień wieczny są jak najbardziej realną możliwością. Są one tragicznym skutkiem złego użycia ludzkiej wolności, którą Bóg nas obdarzył. Otrzymaliśmy ten wspaniały dar, wyróżniający nas spośród wszystkich innych stworzeń na ziemi, abyśmy mogli zrealizować największe nasze powołanie, to, co jest sensem naszego życia i źródłem największego szczęścia – Miłość. Tylko istoty wolne mogą kochać. Bóg tak bardzo pragnie, abyśmy mieli udział w Jego życiu, abyśmy kochali jak On, że dając nam wolność, zaryzykował piekło… Do piekła idą ochotnicy, choć przecież nikt świadomie piekła nie wybiera. Jest to przerażający skutek oszustwa szatana, w które człowiek uwierzył. Sąd ostateczny będzie ostatecznym ujawnieniem prawdy i miłości. To nie zemsta Boga, ale odsłonięcie tego, kto żył Bogiem i miłością i realnie był dzieckiem Boga, a kto dał się oszukać przez moce ciemności i żył dla siebie. Weryfikacją tej wewnętrznej postawy serca są uczynki miłosierdzia zgodnie z tym, co pisze św. Jan: Jeśliby ktoś mówił: „Miłuję Boga”, a brata swego nienawidził, jest kłamcą, albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi (1 J 4, 20). Wtedy też objawi się w pełni Królestwo Jezusa Chrystusa, które teraz jest w ukryciu. Liturgia na Uroczystość Chrystusa Króla nazywa je królestwem prawdy i życia, królestwem świętości i łaski, królestwem sprawiedliwości, miłości i pokoju.
Tak więc niech Ewangelia ta nie napawa nikogo lękiem, a w konsekwencji przymusem do pełnienia dobrych uczynków, bo takie pełnienie dobrych uczynków szybko ustanie, zaledwie lęk się zmniejszy. Niech nas raczej przybliża do naszego Pana i Króla, aby On przemieniał nasze serca – jak modlimy się w Litanii do Serca Jezusowego: Uczyń serca nasze według Serca Twego, bo wtedy uczynki miłosierdzia będą dla nas czymś oczywistym, gdyż miłosierdzie stanie się częścią naszej natury, tak jak to jest w Bogu. A sąd ostateczny? Niech nas umacniają słowa św. Jana: Przez to miłość osiąga w nas kres doskonałości, że mamy pełną ufność na dzień sądu (1 J 4, 17).