Człowiek ekonomiczny, czy liturgiczny? - 4 VIII 2019

02 sie 2019
ks. Stanisław Biel SJ
 

18. Niedziela zwykła;
Ewangelia według św. Łukasza 12, 13-21

Jezus kreśli dziś postać bogatego człowieka, którego pragnienia prowadzą do zagubienia człowieczeństwa i osobistego dramatu.

Co uderza w postawie tego człowieka? Przede wszystkim samotność i smutek. Wydaje się, że jest niemal przyduszony swoimi dobrami. Jest bez imienia, bez twarzy. Jego jedyną prawdziwą więzią jest więź z pieniędzmi. Całe swoje serce wkłada w rzeczy. Rzeczy materialne izolują go, zamykają w sobie. Otaczają murem więziennym. Ograniczają jego serce.

Człowiek bogaty jest samotny. Bogactwa nie wypełniają pustki jego życia, nie przynoszą poczucia bezpieczeństwa. Nie dają radości, wolności, ani nie pozwalają na głębokie relacje i przyjaźnie. Alessandro Pronzato określa go jako człowieka ekonomicznego, kapitalistę. Ewangelia z kolei nazywa głupcem. A psalmista mówi:

Nie obawiaj się, jeśli ktoś się wzbogaci,
Jeżeli wzrośnie zamożność jego domu:
Bo kiedy umrze, nic z sobą nie weźmie,
A jego zamożność nie pójdzie za nim.

I chociaż w życiu sobie pochlebia:
Będą cię sławić, że dobrześ się urządził,
Musi iść do pokolenia swoich przodków,
Do tych, co na wieki nie zobaczą światła.

Człowiek, co w dostatku żyje, ale się nie zastanawia,
Przyrównany jest do bydląt, które giną
(Ps 49, 17 – 21).

Człowiek bogaty z dzisiejszej Ewangelii jest przeciwieństwem człowieka liturgicznego (A. Pronzato). Taki człowiek wie, że wszystkie rzeczy są darem, a nie celem. Dlatego otwiera się, dzieli, rozszerza swoje serce, staje się wolny. Jest panem siebie, a nie niewolnikiem. Dary, dobra stają się wtedy źródłem radości, pokoju i prowadzą do Stwórcy.

Jaki jest mój stosunek do dóbr ziemskich? Jestem człowiekiem ekonomicznym, czy liturgicznym?

 

Warto odwiedzić