Pierwszy po Witosie

29 paź 2017
Filip Musiał
 

Gdy wracał do ludowej Polski z uchodźstwa, witały go w Warszawie tłumy. Wyjeżdżał w tajemnicy, zagrożony aresztowaniem, by kontynuować polityczną drogę na emigracji.

Stanisław Mikołajczyk był obok Wincentego Witosa bodaj najbardziej znanym politykiem polskiego ruchu ludowego w XX w. Dwukrotnie odgrywał kluczową rolę w dziejach Polski. Po raz pierwszy w 1943 r., gdy – po śmierci gen. Władysława Sikorskiego – został premierem Rządu Polskiego na Uchodźstwie. Po raz drugi w 1945 r., gdy po zawarciu układu z komunistami został wicepremierem tak zwanego Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej.

Powstaniec i polityk

Urodzony w 1901 r. w Holsterhausen w Westfalii ukończył jedynie niemiecką szkołę powszechną, dalsze wykształcenie zdobywając samodzielnie. Choć jego rodzice pochodzili z Wielkopolski, jako zarobkowi emigranci wyjechali na rdzennie niemieckie ziemie, gdzie Stanisław spędził dzieciństwo. Na teren Wielkopolski rodzina powróciła jeszcze przed wybuchem I wojny światowej. Stanisław Mikołajczyk jako 18-letni młodzieniec walczył w Powstaniu Wielkopolskim. Później był ochotnikiem w wojnie polsko-bolszewickiej. Pochodzący z rolniczej rodziny szybko włączył się w działalność ruchu ludowego – najpierw młodzieżowego, a później „dorosłego”. Jako dobry organizator i sprawny polityk szybko awansował, w ciągu kilkunastu lat stając się jedną z kluczowych postaci Stronnictwa Ludowego i zdobywając doświadczenie parlamentarne. Odgrywał też pewną rolę w antysanacyjnym Froncie Morges.

Walczył we wrześniu 1939 r., a później przedostał się do Francji. Włączył się w działalność władz polskich na uchodźstwie. Początkowo był wicepremierem, a od lipca 1943 r. premierem polskiego rządu. Został nim w tragicznych okolicznościach po śmierci gen. Sikorskiego w katastrofie lotniczej na Gibraltarze. Kierując pracami Rządu Polskiego na Uchodźstwie, dał się poznać jako zwolennik wyważonej polityki. Z jednej strony chcąc gwarantować interesy Rzeczpospolitej, z drugiej zaś strony uznając, że realizacja twardej linii musi skończyć się porażką w obliczu rosnącej siły ZSRS i słabnącego poparcia zachodnich aliantów dla Polski. Ostatecznie w listopadzie 1944 r. złożył dymisję ze sprawowanego urzędu, w konsekwencji konfliktu z częścią sił w rządzie wokół polityki wobec Sowietów.

W komunistycznym rządzie

Mikołajczyk uznał, że zagarniętych w 1944 r. przez Sowietów Kresów już się nie da Polsce przywrócić. Widział natomiast przestrzeń do walki o poszerzenie suwerenności państwa, mając nadzieję, że uda się w znacznym stopniu uniezależnić od Moskwy. Uznawał jednocześnie, że ta walka musi rozegrać się w Polsce „ludowej”, a nie w Londynie. To nad Wisłą – jak był przekonany – rozstrzygnie się sprawa Ojczyzny. Zdecydował więc o powrocie do kraju. Co więcej, uznał, że należy przyjąć postanowienia konferencji w Jałcie, które przewidywały między innymi, że w Polsce mają być przeprowadzone wybory, a utworzony przez komunistów, uzurpatorski Rząd Tymczasowy powinien być przekształcony na szerszej podstawie demokratycznej z włączeniem przywódców demokratycznych z samej Polski i Polaków z zagranicy. Dla byłego premiera polskich władz konstytucyjnych uznawanie stworzonej przez komunistów wydmuszki za fundament rządu musiało być trudne. Niemniej w zapowiedzianych wyborach upatrywał szansy dla Polski, przekonany, że komuniści nie mogą w nich wygrać. A jedynie z pozycji członka obozu rządzącego można będzie im patrzeć na ręce i blokować ewentualne próby fałszerstw wyborczych. Historycy uznają, że takie były główne motywacje, które skłoniły Stanisława Mikołajczyka do negocjacji ze Stalinem i polskimi komunistami. W ich trakcie czekało go jeszcze kolejne upokorzenie – gdy w Moskwie negocjował udział swój i swego politycznego zaplecza w Tymczasowym Rządzie Jedności Narodowej, kilka ulic dalej Sowieci w głośnym Procesie Szesnastu skazywali przywódców Polskiego Państwa Podziemnego. Do niedawna podwładnych premiera RP na Uchodźstwie Stanisława Mikołajczyka…

Opozycja w rządzie

Gdy w czerwcu 1945 r. Mikołajczyk przyleciał do Polski – już jako wicepremier Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej i minister rolnictwa – w Warszawie witały go tłumy. Zakładał: Jeśli nie uda się nam wywalczyć możliwie największej wolności i demokracji to przynajmniej zbudzimy Zachód ze szkodliwego snu. Jednak zakładanego celu nie udało mu się osiągnąć.

Stanął wkrótce na czele Polskiego Stronnictwa Ludowego, które było ogromnym fenomenem: opozycyjną wobec komunistów partią obecną w zdominowanym przez komunistów rządzie… Partią skupiającą setki tysięcy osób, walczących o przywrócenie Rzeczpospolitej niepodległości. Partią, której działacze byli brutalnie zwalczani przez komunistów, represjonowani, skazywani w pokazowych procesach, a nawet skrytobójczo mordowani.

Początkowo więc Mikołajczykowi udało się zbudować znaczącą siłę polityczną, jednak od 1946 r. nasilały się działania komunistów zmierzające do pacyfikacji PSL. Mikołajczyk nie był w stanie przeciwdziałać represjom, bezradnie przyglądał się, jak mimo aktywności PSL komuniści fałszowali referendum, a później wybory. Ostatecznie ten wielki fenomen społecznego i politycznego oporu wobec zniewolenia, jakim był PSL, został rozbity, a sam Mikołajczyk w październiku 1947 r. musiał potajemnie uciekać z „ludowej” Polski.

Jeden z najbardziej znanych polityków ruchu ludowego w dziejach Polski nazywany jest często realistą. Jednak jego powojenna droga polityczna temu przeczy. Jego koncepcja przegrała. Była tak samo nierealistyczna, jak wszystkie inne dławione wówczas nadzieje na przywrócenie Polsce niepodległości.

 

Warto odwiedzić