W normalności swej niezwykły
Mam na imię Dawid i nie należę do grona wybitnych pisarzy, jednak chciałbym podzielić się pewnym odkryciem, które na początku było dla mnie trudne, jednak z czasem przyniosło piękny owoc.
Pewnej niedzieli, będąc jeszcze w nowicjacie, usłyszałem w telewizji zespół „Twoje Niebo”. Spodobały mi się wykonywane przez członków tego zespołu utwory oraz treści, które miały i ciągle mają swoją głębię. Byłem też pełen podziwu dla ich werwy i radości, jaka od nich emanowała. Pod koniec nowicjatu pojawił się w moim powołaniu drobny kryzys. Wtedy usłyszałem też wiadomość o śmierci solisty zespołu „Twoje Niebo” – Jakuba Kryczyńskiego, która „dolała oliwy do ognia” moich trudności. Był to cios, którego nie rozumiałem i nie rozumiem, a który zabolał mnie bardziej niż śmierć znanej i bliskiej mi osoby. Na początku obwiniałem o to Boga i nie widząc w tym sensu, pytałem się: dlaczego? po co? Czytając świadectwo Kuby na temat dwóch darów Ducha Świętego – cierpliwości i pokoju, „uderzyło mnie”, że bardzo skupiał się on na osobach, które towarzyszyły mu podczas choroby, a o sobie tylko wspominał. Ukazał wytrwałą i pełną miłości mamę, cierpliwego tatę oraz kochającą i obecną do końca przy nim dziewczynę. Czytałem jego słowa i miałem wrażenie, że ten człowiek przyjął wyzwanie, jakie rzucił mu los, z głową podniesioną do góry, pełnią radości i sercem gotowym kochać i walczyć, bo – jak sam mówił – jest o co. Oczywiście jak każdy człowiek miał momenty trudne, miał kryzysy i chwile słabości, ale mimo wszystko nie poddawał się. Walczył, gdyż życie – dar, jaki otrzymał od Boga – miało dla niego wielką wartość.
Chciałem dowiedzieć się o Jakubie czegoś więcej, dlatego szukałem osób, które go znały. Na początku spotkałem dziewczynę, która razem ze mną studiuje, a razem z nim śpiewała. Przedstawiła mi go jako osobę pełną pomysłów, zawsze uśmiechniętą i zarażającą radością, a w swoich kawałach, czasami głupich, darzył innych szacunkiem i życzliwością. Podpowiedziała mi, abym spotkał się z karmelitą bosym założycielem zespołu „Twoje Niebo”, gdyż on znał go lepiej. I tak też zrobiłem. Umówiłem się i dostałem szybką odpowiedź. Spotkanie to było dla mnie potwierdzeniem tego, co już usłyszałem, ale mając więcej informacji, zobaczyłem i uświadomiłem sobie prostotę, a zarazem niesamowitą głębię tego człowieka oraz zwyczajność. Dlatego moje świadectwo zatytułowałem W normalności swej niezwykły, gdyż porusza mnie historia życia Kuby. On nie mówił o miłości, ale miłością się dzielił, nie zastanawiał się godzinami jak żyć, ale żył, i to najpełniej jak umiał. Jego duchowość była ukryta, ale opierała się na czynach. Miał w sobie miłość, dobroć, szacunek oraz serce otwarte na człowieka, a wyniósł to z rodzinnego domu, w którym otrzymał miłość i prostą wiarę. Aż cisną mi się na usta słowa Jezusa: Wysławiam Cię Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom (Łk 10, 21).
Patrzę na historię życia Kuby oczyma wiary i dziękuję Bogu za to, że postawił go na mojej drodze, a także jego przyjaciół i rodzinę. Dziękuję za to ich świadectwo. Wierzę, że Kuba przeżył swoje życie w pełni, ukazując nam drogę prowadzącą do świętości, walcząc z trudami i cierpieniem, którym się nie chwalił, ale które przeżywał. Jest on dla mnie wzorem i autorytetem, z którego pragnę czerpać. W nim odnajduję rysy samego Stwórcy, który przez niego udzielał się nam w swojej dobroci, miłości i otwartości. Ufam, że ziarno, które zostało przez Boga zasiane, wyda plon obfity. Kubo, dzięki za twoje życie, dla mnie jesteś święty!