Klejnot w skarbcu Kościoła - św. Gemma Galgani
Choroba i cierpienie są zawsze ciężką próbą. Ale świat bez ludzi chorych byłby światem uboższym o przeżycie ludzkiego współczucia, doświadczenie niekiedy wręcz heroicznej miłości. Jan Paweł II, zwracając się do chorych, mówił: Jesteście wszędzie w społeczeństwie, a zwłaszcza w Kościele, ważni i szczególnie cenni, jesteście na wagę złota.
Te słowa podnoszą chorych na duchu. Razem z Chrystusem stanowią bowiem ogromne dobro dla duchowego skarbca Kościoła. Cierpienie złączone z Chrystusem uczy nas pokornego zdania się na Boga. Współcierpiąc z Jezusem, oddajemy – tak jak zrobił to On – cześć i uwielbienie Bogu Ojcu. Nasza bolesna ofiara jest wyrazem miłości do Niego. Jest też wielką tajemnicą, ponieważ ekspiacyjne cierpienie służy innym. Może ktoś dzięki niemu odnajdzie Boga? Lub z niegodziwego człowieka nawróci się dla Kościoła, zmieniając swoje życie? Wartość ofiary cierpienia zna tylko sam Bóg, a ono przyjęte jako próba wzmacnia naszą wiarę, przemieniając nas. Zatem nie traćmy wrażliwości na chorych! Spójrzmy z troską na cierpiącego bliźniego. Nie bądźmy bezwzględni i bezduszni wobec słabszych naszych braci i sióstr w Jezusie Chrystusie.
Pan Bóg daje nam przykład św. Gemmy Galgani, abyśmy mogli tak jak ona kochać Boga bezgranicznie. Ta młoda włoska dziewczyna przeżyła tylko 25 lat. Przyszła na świat 12 marca 1878 roku w Camigliano, niedaleko miasta Lucca. Była piątą z ośmiorga pociech aptekarza Henryka Galgani i jego żony Aurelii. To dzięki pobożnej matce od dziecka była religijna. Aurelia osierociła córkę, kiedy dziewczynka miała zaledwie osiem lat. Przed przyjęciem Pierwszej Komunii św. 17 czerwca 1887 roku Gemma postanowiła przystępować do każdej spowiedzi i Komunii, tak jakby to był już ostatni raz. To właśnie Pierwsza Komunia św. była kluczowym momentem jej zbliżenia się do Boga. Dziewczynka była bardzo rozmodlona. Pragnęła adorować Najświętszy Sakrament, powierzając się Bogu, a Maryi oddawała swoje umartwienia, prosząc Ją o błogosławieństwo. Kształciła się w szkole Oblatek. Po śmierci ukochanej mamy umarł jej brat. Ojciec trapiony zgryzotą niebawem opuścił rodzinę, która popadła w ubóstwo. Gemma pragnęła wstąpić do klasztoru, ale było to niemożliwe. Podjęła pracę służącej. Całe jej życie było pełne boleści zarówno fizycznej, jak i duchowej.
Przez rok leżała w gipsowym gorsecie, cierpiąc m.in. na zapalenie nerek, chorobę nóg, paraliż oraz gruźlicze zapalenie kręgosłupa. Zmagała się z zapaleniem ucha, a na koniec z całkowitą utratą słuchu.
Pan Bóg obdarzył Gemmę wizjami mistycznymi i stygmatami. Współcierpiała z Chrystusem, przeżywając Jego mękę; jej rany krwawiły w każdy piątek. Otrzymała też stygmaty korony cierniowej i śladów biczowania. Walczyła również z atakami Szatana. Jej celem było życie ciche i całkowicie poświęcone Bogu, często powtarzała słowa św. Pawła: Żyję już nie ja, żyje we mnie Chrystus (Ga 2, 20). Gemma złożyła Bogu śluby. W cierpieniu była dobrowolną ofiarą złożoną na zadośćuczynienie za grzechy i świętokradztwa. Pokutowała za wielu grzeszników, często pościła. Wyznała: Kiedy jesteśmy ściśle związani z Jezusem, nie ma ani krzyża, ani smutku. Odizolowana z powodu zawansowanej gruźlicy, przez cztery miesiące znosiła pokornie chorobę. Odeszła do Pana cicho 11 kwietnia 1903 roku. Papież Pius XI beatyfikował ją 14 maja 1933 roku. Kanonizacji dokonał Pius XII 2 maja 1940 roku. W ten sposób św. Gemma stała się klejnotem w duchowym skarbcu Kościoła.