Wyjaśnienie papieskich intencji AM - luty 2011
Ogólna na luty:
Aby tożsamość rodziny była szanowana przez wszystkich i aby uznawano jej niezastąpioną wartość dla społeczeństwa.
Fale biły w łódź, tak że łódż już się napełniała (Mk 4, 37). Słowa te można odnieść nie tylko do Kościoła. W krajach kultury zachodniej związek małżeńki mężczyzny z kobietą oraz rodzina znalazły się w kryzysie. Zjawiska patologiczne, dotąd marginalne, stały się powszechne. Dzieci żyją z rodzicami, którzy są skłóconymi małżonkami, albo mają do czynienia z rodzeństwem, które przybyło z nowym ojcem lub nową matką. Ponadto coraz więcej osób wychowuje swoje dzieci samotnie.
Rośnie też nacisk środowisk homoseksualnych domagających się prawa do zawierania “małżeństw" i wychowywania dzieci. W kryzysie jest macierzyństwo i ojcostwo. Malejący przyrot naturalny wskazuje na brak zaufania do życia ukształtowanego według tradycyjnych wzorców, których podstawą jest prawo Boże. Sprawa jest poważna. Jeśli sytuacja ulegnie dalszemu pogorszeniu, to niepotrzebne będą wielkie katastrofy, aby wygasła nasza cywilizacja wyrosła na chrześcijańskich wartościach.
Co zasługuje na nazwę rodziny? Jakie relacje z najbliższymi powinny mieć dzieci, aby ich wychowanie prowadziło ku dojrzałości? Międzyludzka więź, pozbawiona trwałych relacji, jakie są właściwe związkowi męża i żony, nie zapewni wychowania opartego na wartościach ewangelicznych i nie będzie oparciem dla społeczeństwa. Rodzina powstaje ze stałej więzi między mężczyzną i kobietą, z której wyłania się nowe życie. Osłabianie związku - podstawowej komórki ludzkiej społeczności - ukształtowanego przez tysiąclecia, a potwierdzonego przez Objawienie, zagraża przyszłości ludzi.
Uszanowanie roli, jaką w życiu każdego człowieka ma wspólnota wyrosła z wiary w Stwórcę i Zbawiciela, jest tematem modlitwy, do jakiej wzywa Ojciec Święty. Mamy prosić Boga, aby każdy członek rodziny miał świadomość swego powołania i pragnął temu powołaniu sprostać. Jest też szczególnie pilna potrzeba, aby w polityce państwa wobec rodziny uznawano jej niezastąpioną wartość dla społeczeństwa. Jezus jest w stanie uciszyć każdą burzę i otworzyć drogę do życia, ale trzeba do Niego wołać i na Niego otworzyć serce.
Misyjna na luty:
Aby na terenach misyjnych, gdzie najpilniejszym zadaniem jest zwalczanie chorób, chrześcijanie dawali świadectwo, że Chrystus jest w cierpiących.
Chorzy są zdani na pomoc bliźnich. Posługiwanie im jest uprzywilejowaną okazją do ukazywania dobroci Boga oraz czułości Jego Syna, który przyjął ludzkie ciało. Kontynuację głoszenia Dobrej Nowiny Bóg powierzył tym, którzy Go miłują i chcą iść za Nim. Swoim życiem mają głosić królowanie Boga, ukazując zbawcze działanie Jezusa-Lekarza przez dobroć, współczucie i wielkoduszność okazywaną cierpiącym. Pomocą objąć trzeba ich duszę i ciało.
Na terenach misyjnych, zwłaszcza na kontynencie afrykańskim, brak instytucji rządowych czy społecznych, które by robiły tyle dobrego dla chorych, co Kościół katolicki i protestancki przez niezliczone instytucje i dzieła charytatywne. Ale trzeba pamiętać także o tym, że terenem misyjnym stały się obecnie kraje “pierwszego świata", gdzie opieka zdrowotna jest wprawdzie na wysokim poziomie, ale ludzie nie chcą już znać Boga-Człowieka. Cierpienie i bieda moralna są wszędzie takie same, zwłaszcza gdy chodzi o choroby psychiczne.
Intencja modlitwy misyjnej tego miesiąca przypomina o szczególnej relacji, jaką Jezus nawiązuje z chorymi i cierpiącymi, czyniąc z tego faktu samo centrum Ewangelii. Święci traktowali doświadczanie cierpienia i wielkiej potrzeby jako przejaw szczególnych nawiedzin Boga. Jeśli ten krzyż zostanie przyjęty z wiarą, uzdalnia do odkrycia miłosierdzia Boga, który - przez swoich świadków - zbliża się do cierpiącego, by go wzmocnić i pocieszyć. Prośmy, aby posługa wobec cierpiących i chorych spełniana była przez chrześcijan jako przejaw ich osobistej więzi z miłosiernym Sercem Jezusa Chrystusa. Niechby działali świadomi tego, że przez nich sam Bóg-Człowiek zbliża się do ludzi dotkniętych cierpieniem. Niechby ta posługa była przyjmowana jako ratunek przynoszony przez samego Zbawiciela.