Okna
Czy potraficie sobie wyobrazić życie w domu bez okien? Tylko jedne, wąskie drzwi, przez które można wejść lub wyjść – i cztery ściany. Nic poza tym. Żadnego widoku na zewnątrz, światła, słońca, wiatru, powiewu świeżego powietrza. Brzmi jak koszmarny sen, prawda?
Ojciec święty Jan Paweł II, kochany i podziwiany przez większość Polaków (przynajmniej statystycznie), jest nieodłącznie kojarzony z oknem. Okno na Franciszkańskiej, okno wychodzące na plac Świętego Piotra w Rzymie. Okno, w którym pamiętnego wieczoru zgasło światło…
Codziennie, gdziekolwiek był, stawał w oknie, błogosławiąc zgromadzonym wiernym. Może to głupia myśl, ale gdyby komuś wpadło do głowy zaprojektować dla Papieża „znak firmowy”, to z powodzeniem mogłoby to być właśnie okno.
Dlaczego ja tak ciągle o tym oknie?
W każdym mieszkaniu okno jest otworem w ścianie, który umożliwia niejako kontakt ze światem zewnętrznym. Sprawia, że nie siedzimy zamknięci w swoim ciasnym i zupełnie prywatnym mieszkanku. Można stanąć przy oknie i mniej lub bardziej dyskretnie przyglądać się światu. Można je otworzyć na oścież, przewietrzyć mieszkanie, odetchnąć świeżym powietrzem. Można nawet rozmawiać z kimś przez okno, a nawet krzyczeć, gdyby ktoś bardzo potrzebował uzewnętrznić w ten sposób swoje emocje. A są i takie wypadki, że okno ratuje życie. Nie jest to więc zwykła dziura w ścianie, ale pewien symbol otwarcia siebie. Papież zawsze stawał przy otwartym oknie – otwartym tak jak otwarte było Jego serce: na świat, na innych ludzi, na dialog i porozumienie. Otwarte jak jego umysł.
Nasze okna jednak bardzo często są zamknięte. Wiele osób woli dyskretnie przyglądać się zza firanki biegnącemu ulicą, śmiejącemu się i płaczącemu życiu, skrywając się w dusznej atmosferze swojego mieszkania. Niektórzy w ogóle zaciągają rolety, jakby chcieli pozbyć się okna – pozbyć się wszystkiego, co istnieje poza nim.
On otwierał swoje okno szeroko.
My też otwórzmy. My, zamknięci w ciasnych przestrzeniach mieszkań i domów. Wciśnięci w nieduży metraż na wielkich blokowiskach. Musimy pamiętać, że świat nie kończy się na naszym domu – świat, wielki i pełen ludzi, którzy czekają na naszą obecność, znajduje się także – a raczej przede wszystkim – za oknem. Chodzi oczywiście także o okna naszych domów, a zwłaszcza – o okna naszej duszy. Te bywają często przesłonięte naszymi lękami, kompleksami i uprzedzeniami, może dumą i egoizmem, a może często osobistym bólem i wielkim cierpieniem. Ale coraz szczelniejsze ich zamykanie nie przyniesie dobra.
Warto otworzyć okno i nawiązać dialog – nawet krzyk jest w tym wypadku lepszy od milczenia.