Kraków - miasto święte

19 lip 2014
Barbara Cabała
 

Mamy szczęście żyć i mieszkać w mieście, w którym historia cicho, acz nieustannie towarzyszy teraźniejszości. Przebiegamy po ulicach Krakowa, mijamy wspaniałe kościelne budowle, podziwiamy ich bogate i piękne wnętrza, ale czy myślimy o tym, że tymi samymi uliczkami kiedyś przechodzili ludzie, którzy swoim bogobojnym życiem zasłużyli nie tylko na miano błogosławionych czy świętych, ale również na to, aby pamięć o nich przetrwała i żyła także wśród współczesnych pokoleń? Nasuwają się tutaj słowa o. Norberta Golichowskiego, który w 1898 r. przy okazji 400. rocznicy śmierci Szymona z Lipnicy pisał: Czyż Kraków dlatego otrzymał tytuł miasta świętego, że ma u siebie dużo świętych pamiątek? Bynajmniej. Kraków, serce Polski, dlatego zwie się świętym miastem, bo dawniej wielu miał Świętych i umiał ich czcić (...). Pobożność Krakowian udzielała się całej Ojczyzny synom. Tak było dawniej, tak może być dzisiaj i w przyszłości. Naśladujmy ojce nasze w wierze i pobożności, a przekonamy się, że ręka Wszechmogącego Boga będzie nam świadczyć łaski za przyczyną Świętych naszych. To właśnie Kraków jest miejscem pochówku i nadal żywego kultu kilkunastu świętych i błogosławionych. Podążmy śladami kilku świątobliwych mężów z obrazu Felix saeculum z kościoła Bożego Ciała.

Wiek XV to złoty okres świętości w Krakowie. Tak się istotnie złożyło, że mniej więcej w tym samym czasie i w tym samym miejscu żyło kilku przyszłych świętych i błogosławionych. Kto jednak dzisiaj pamięta Izajasza Bonera, Jana Kantego, Stanisława Kazimierczyka czy Michała Giedrojcia. Mimo różnicy wieku łączyła te osoby nie tylko wielka przyjaźń, ale także świętość życia realizowana na drogach, które sobie obrali. To właśnie owa świętość sprawiła, że cieszyli się wielką czcią już za życia, a po śmierci ich groby stały się miejscami cudami słynącymi, do których przez długie wieki pielgrzymowali ci, którzy w ich rolę opatrznościową wierzyli i spełnienia nadziei doznawali.

Zapewne pociągnięty surowością odziedziczoną po dawnym pustelniczym życiu, cichością i pielęgnowaniem nauki teologicznej pochodzący z zamożnej rodziny młody Izajasz Boner wybrał zakon ojców augustianów przy kościele św. Katarzyny na Kazimierzu, aby w nim realizować swoje powołanie do świętości. Szczera pobożność, zwłaszcza nabożeństwo do Matki Boskiej, wielka miłość bliźniego okazywana szczególnie ubogim i chorym, pełne umartwień życie i gorliwość duszpasterska sprawiły, że otaczano go czcią i przypisywano mu cuda już za życia, a jego grób w krótkim czasie po pogrzebie zasłynął cudownymi wydarzeniami, dając początek żywemu kultowi. Zostały po nim w klasztorze św. Katarzyny ołtarz-mauzoleum w kaplicy Matki Bożej Pocieszenia oraz łaskami słynący, a za jego przyczyną powstały w 1463 r. obraz Matki Boskiej Pocieszenia, który przetrwał nawet wielki pożar kościoła i do dziś jest jego klejnotem. Brak formalnej beatyfikacji nie przeszkadza w jego trwającym mimo upływu lat publicznym kulcie zatwierdzonym przez metropolitę krakowskiego ks. Franciszka Macharskiego.

Gorliwy i niezmordowany duszpasterz Jan Kanty z sumiennością spełniał swoje obowiązki, nakładane na niego przez władze kościelne. Starał się godzić obowiązki kanonika-kantora przy kolegiacie św. Floriana, proboszcza w Olkuszu i profesora Akademii Krakowskiej. Jest rzeczą niezrozumiałą, jak przy tylu zajęciach znajdował czas na pracowite przepisywanie uczonych traktatów. Kopiowanie było dlań prawdziwą służbą Bożą. (...) Przepisywał głównie dzieła św. Augustyna, materiały kaznodziejskie, dzieła filozoficzne, kompendia teologiczne i utwory muzyczne, często opatrując je na marginesie swoimi uwagami. Zapisywał także tezy dysput prowadzonych z uczonymi kolegami. Wyczulony bardzo na sprawy młodzieży i z nią związany na krótko przed śmiercią zwracał uwagę swoim kolegom: Bóg wam powierzył wychowanie młodzieży, abyście ją kształcili tak w naukach, jak w dobrych obyczajach. Strzeżcie tego świętego depozytu złożonego w ręce wasze, abyście z niego mogli zdać rachunek tak przed Bogiem, jak i przed ojczyzną, i abyście odnieśli zapłatę, jaką Bóg dobrze w tym powołaniu pracującym przygotował. Grób Mistrza z Kęt wyniesionego do godności świętego przez papieża Klemensa XIII w 1767 r. (294 lata po śmierci, która nastąpiła 24 XII 1473 r.) znajduje się w kolegiacie św. Anny.

Michał Giedrojć nie podjął studiów wymaganych do stanu kapłańskiego, ale jego chęć służenia Bogu była tak wielka, że został bratem zakonnym w znanym z surowości reguły klasztorze marków, czyli tzw. Pokutników Świętego Augustyna przy kościele św. Marka w Krakowie. Dotknięty kalectwem i fizycznym upośledzeniem (był karłowatego wzrostu) nie ustawał w pracy nad sobą, oddając się postom, umartwieniom i modlitwom w samotności, sprawując z prawdziwym oddaniem powierzone mu funkcje opiekuna wnętrza kościoła oraz podejmując się wykonywania cyboriów. Modlitewna kontemplacja Męki Pańskiej i ukrzyżowanego Zbawiciela uczyła go pokory i miłości do bliźniego. Również otrzymany dar przepowiadania i czynienia cudów traktował z wielką pokorą. Zmarł cicho w 1485 r. otoczony nimbem świętości i jeszcze na łożu śmierci zachęcał braci zakonnych do miłości bliźnich. Jego relikwie znajdują się w krakowskim kościele św. Marka. Tytuł błogosławionego nadano mu niedługo po śmierci, ale nie został on potwierdzony przez Stolicę Apostolską. W celu doprowadzenia do skutku beatyfikacji przez zatwierdzenie nieprzerwanego kultu, 7 X 1991 r. została powołana przez metropolitę krakowskiego specjalna komisja historyczna badająca dawne życiorysy błogosławionego. Proces kanonizacyjny został otwarty w kurii krakowskiej w 1997 r., a zamknięty w 1998 r. przesłaniem akt do Rzymu.

Stanisław pochodził z zamożnej rodziny z miasta Kazimierz obok Krakowa (obecny Kazimierz krakowski) i stąd jego przydomek „Kazimierczyk”. Wychowywany od dziecka w bojaźni Bożej i miłości do Jezusa ukrytego w Eucharystii, wcześnie zaczął myśleć o stanie duchownym. Bez kłopotów ukończył nauki w krakowskiej Akademii, dochodząc do stopnia doktora filozofii. Zrezygnował z kontynuowania studiów za granicą oraz świeckiej kariery i w 1456 r. wstąpił do kanoników regularnych przy kościele Bożego Ciała, w którym go ochrzczono. Zarówno podczas nowicjatu, jak i w późniejszym życiu, wyróżniał się świątobliwością, wstrzemięźliwością w spożywaniu pokarmów, dokładnym przestrzeganiem reguł zakonnych oraz niezwykłą pilnością w nauce. Jak podaje tradycja, wyjednał sobie u Boga łaskę mistycznych uniesień, podczas których poznawał prawdy nadprzyrodzone. Umiłował Zbawiciela ukrzyżowanego i Najświętszą Marię Pannę, która mu się kilkakrotnie objawiła. Głoszone przez niego w języku polskim i niemieckim kazania przepojone żarliwą pobożnością i wiarą w nieskończone miłosierdzie Boga nakłaniały do pokuty grzeszących, sprowadzały na Bożą drogę błądzących, zachęcały do przebaczania win bliźnim. Tak święty mąż już za życia cieszył się wielką czcią. Jego grób w prezbiterium kościoła Bożego Ciała wkrótce zasłynął cudami. W 1632 r. przeniesiono jego relikwie do lewej nawy kościoła i zbudowano ołtarz. Obok grobowca znajduje się kilka obrazów wotywnych przedstawiających cuda dokonane za przyczyną św. Stanisława, oficjalnie beatyfikowanego w 1993 r., a kanonizowanego w roku 2010.

Tutaj też znajduje się ciekawy obraz Felix saeculum, przedstawiający przyjaźniących się i spotykających na krakowskich uliczkach ośmiu błogosławionych mężów. Wśród nich jest także żarliwy kaznodzieja ze stradomskiego klasztoru bernardynów Szymon z Lipnicy i zupełnie zapomniany Świętosław Milczący, którego grób znajduje się prawdopodobnie w chórze kościoła Mariackiego.

 

 

Warto odwiedzić