Bł. Marianna Biernacka, patronka synowych i nienarodzonych dzieci
Marianna Biernacka z domu Czokało urodziła się w 1888 r. w Lipsku nad Biebrzą. Mając dwadzieścia lat, poślubiła Ludwika Biernackiego. Razem prowadzili dwudziestohektarowe gospodarstwo, z którego dochód był głównym źródłem ich utrzymania.
W rodzinie panowała zgoda i wzajemny szacunek. Żyli w wielkiej duchowej harmonii, która rodziła się ze wspólnie odmawianych modlitw, coniedzielnej Mszy św., śpiewanych Godzinek i obchodzonych z wielką pieczołowitością świątecznych zwyczajów. Ich życie biegło w rytmie pracy na roli i roku liturgicznego. W maju przy kapliczce śpiewali Litanię Loretańską, w czerwcu czcili Najświętsze Serce Jezusa, a w październiku razem odmawiali różaniec. Ciężko pracowali na wiosnę przy zasiewie zbóż, sadzeniu ziemniaków i różnych warzyw. W dość dużym gospodarstwie hodowali bydło i inne zwierzęta, które wymagały stałej troski i cierpliwej krzątaniny. Byli przywiązani do ziemi i o nią się troszczyli, by wydawała plony. Małżonkowie wiedzieli, co to pracowite sianokosy i upalne lata pośród mozolnej pracy przy żniwach. Cieszyli się plonami przy omłotach jesienią i zimową porą. W życiu Marianny i Ludwika Pan Bóg był na pierwszym miejscu, nadając sens ich codziennej pracy i duchową siłę w czasie życiowych prób.
Próba
Z czasem na świat przychodziły kolejne dzieci, było ich sześcioro, z których czwórka zmarła w bardzo młodym wieku, co było wielkim bólem serca dla rodziców. Pozostała dwójka: córka Leokadia i syn Stanisław. Córka wyszła za mąż, opuściła rodzinny dom i zamieszkała z mężem w innej wiosce. Marianna była już wtedy wdową, została na gospodarstwie razem z synem, który ożenił się z Anną tuż przed II wojną światową, 11 lipca 1939 r.
Po napadzie na Polskę przez hitlerowskie Niemcy 1 września 1939 r. czasy stały się pełne udręki. Czara goryczy dopełniła się, gdy po dwu tygodniach, 17 września nastąpiła inwazja ze strony sowieckiej Rosji na wschodnie ziemie Rzeczpospolitej. Ale przecież trzeba było dalej żyć, pracować i mieć nadzieję na nadejście lepszych dni. Wkrótce synowa Anna urodziła pierwsze dziecko, a dwa lata później miało przyjść na świat kolejne.
Na przełomie czerwca i lipca 1943 r. partyzanci zabili niemieckiego policjanta. W ramach odwetu na mieszkańcach wioski, w której mieszkała rodzina Biernackich, ogłoszono listę 50 osób, które miały ponieść śmierć. Na liście znaleźli się syn Marianny Biernackiej, Stanisław, oraz jego żona Anna spodziewająca się narodzin dziecka.
Heroiczna decyzja
Gdy do domu Biernackich przyszedł Niemiec, by zabrać Stanisława i jego żonę na rozstrzelanie, teściowa w porywie serca i z wiarą w życie wieczne, postanowiła iść zamiast niej. Padła do nóg esesmana, błagając, by pozwolił na tę dramatyczną wymianę: Jak ona pójdzie, jest przecież w ostatnich tygodniach ciąży, ja pójdę za nią. Niemiec zgodził się i zabrał Mariannę z jej synem Stanisławem. Jak matka siedmiu braci męczenników z Drugiej Księgi Machabejskiej przez dwa tygodnie podtrzymywała na duchu syna, razem z nim zanosząc modlitwę do Boga, by nie ulec rozpaczy. Wyrok wykonano 13 lipca 1943 r. w fortach niedaleko wsi Naumowicze pod Grodnem.
To Pan Bóg dał Mariannie nadprzyrodzoną siłę płynącą z modlitwy. Dobrze zrozumiała sens Jezusowej ofiary, by podjąć pełną heroizmu decyzję ocalenia synowej i jej mającego się narodzić dziecka. Całe życie żyła dla Boga i swojej rodziny. Jej codzienny trud nasycony był obecnością Pana i Jego błogosławieństwem. Gotowość na śmierć, by ocalić dwa niewinne istnienia, była ostatnim akordem świadczącym o tym, że ze swego życia uczyniła dar dla innych. Wierzyła, że i w życiu i w śmierci należy do Pana. Marianna Biernacka poszła na śmierć w miejsce synowej, by ocalić dwa istnienia. I znowu życie okazało się silniejsze od śmierci!
W dniu 13 czerwca 1999 r. w Warszawie Jan Paweł II ogłosił Mariannę Biernacką błogosławioną wraz z innymi 108 męczennikami II wojny światowej. Podczas homilii powiedział: Świętujemy zwycięstwo tych, którzy w naszym stuleciu oddali życie dla Chrystusa, oddali życie doczesne, aby posiąść je na wieki w Jego chwale. Słusznie zatem prosimy, abyśmy za ich przykładem wiernie podążali za Chrystusem.
Wnuczki ocalonej od śmierci Anny mówią, w jak przedziwny sposób doświadczają duchowej opieki prababci - męczennicy. Jedna z nich przez dłuższy czas nie mogła urodzić dzieci. Prosiła prababcię Mariannę o pomoc i ją otrzymała. Wnuczka Anny urodziła dziewczynkę i dała jej imię właśnie błogosławionej Marianny. Tak oto ofiarowane kiedyś życie zrodziło nowe życie.