Prorok odbudowy świątyni

24 wrz 2023
ks. Stanisław Łucarz SJ
 

Tak mówi Pan Zastępów: Ten lud powiada: „Jeszcze nie nadszedł czas, aby odbudowywać dom Pański”. Wówczas Pan skierował te słowa przez proroka Aggeusza: „Czy to jest czas stosowny dla was, by spoczywać w domach wyłożonych płytami, podczas gdy ten dom leży w gruzach?”.

Niewola babilońska się skończyła. Izrael powrócił do Ziemi Obiecanej. Nie odzyskał wprawdzie pełnej wolności, ale jednak uzyskał sporą autonomię. Stał się prowincją wielkiego imperium perskiego, a Persowie w przeciwieństwie do Babilończyków byli bardzo liberalni w stosunku do podporządkowanych sobie narodów. Dotyczyło to także ich religii. Wyraźnym tego dowodem jest dekret perskiego króla Cyrusa, w którym nie tylko pozwolił Izraelitom wrócić do ojczyzny, ale nadto zadbał o odnowienie kultu Boga Izraela. Nie przypadkiem też aż dwa razy w Biblii przytoczona jest treść tego dekretu: Tak mówi Cyrus, król perski: Wszystkie państwa ziemi dał mi Pan, Bóg niebios. I On mi rozkazał zbudować Mu dom w Jerozolimie w Judzie. Jeśli z całego ludu Jego jest między wami jeszcze ktoś, to niech Bóg jego będzie z nim; a niech idzie do Jerozolimy w Judzie i niech zbuduje dom Pana, Boga izraelskiego – ten to Bóg, który jest w Jerozolimie. A co do każdego z pozostających jeszcze przy życiu – to współmieszkańcy wszystkich miejscowości, gdzie taki przebywa, mają go wesprzeć srebrem, złotem, sprzętem i bydłem – oprócz darów dobrowolnych dla domu Bożego w Jerozolimie (Ezd 1, 2-4; por. 2 Krn 36, 23). Niezwykłą pochwałę tego króla wygłosił też prorok Izajasz, nazywając go wprost pomazańcem Pańskim (por. Iz 45, 1-6).

Współcześni historycy, dla których Bóg nie jest Panem historii, starając się tłumaczyć tę życzliwość królów perskich – Cyrusa i jego następcy Dariusza – dla Izraelitów, doszukują się czysto politycznych motywów ich działania. Według nich chodziło o zabezpieczenie południowo-zachodnich rubieży imperium perskiego przez przywrócenie tam ludu, który z wdzięczności za odzyskaną ojczyznę miał stanowić zaporę przed potencjalnym zagrożeniem ze strony Egiptu. Nawet gdyby tak było, to wielokrotnie okazało się w historii także naszego narodu, że Bóg pisze prosto na krzywych czy raczej pokrętnych liniach ludzkich motywacji. Faktem jest, że Izrael zgodnie z proroctwami powrócił do swego kraju i wspomagany przez ówczesnych władców rozpoczął jego odbudowę. Na pierwszym miejscu zgodnie z dekretem królewskim miała stać odbudowa świątyni, i tak też się stało. Rzeczywiście Izraelici przystąpili z zapałem do jej odbudowy, lecz zapał ten szybko ostygł. Przedsięwzięcie to bowiem okazało się nie tylko praco-, ale i czasochłonne. A przecież powracający wygnańcy musieli też zadbać o domostwa swoje i swoich bliskich. Je też trzeba było odbudowywać. Co więcej, pojawiły się także spory własnościowe, gdyż po dziesięcioleciach niewoli często było niejasne, co do kogo ma należeć. Niektóre z nich trzeba było nawet rozstrzygać na drodze sądowej.

Cały ten splot wydarzeń i powodów sprawił, że Izraelici stali się wręcz doskonałą ilustracją tej rzeczywistości duchowej, o której wieki później będzie mówił Jezus w przypowieści o siewcy: To [ziarno], co padło między ciernie, oznacza tych, którzy słuchają słowa, lecz potem odchodzą i przez troski, bogactwa i przyjemności życia bywają zagłuszeni i nie wydają owocu (Łk 8, 14). Na dodatek – podobnie jak i w naszych czasach – zaczęto wyszukiwać sobie różne uzasadnienia faktu, iż nie odbudowują świątyni, w rodzaju znanych i nam argumentów, że przecież nie samym słowem Bożym żyje człowiek, ale i chlebem… Niektórzy odwoływali się nawet do proroka Jeremiasza, w którego księdze czytamy: Słowo, które Pan skierował do Jeremiasza: „Stań w bramie świątyni i głoś następujące słowa: Słuchajcie słowa Pańskiego, wszyscy z Judy, którzy wchodzicie tymi bramami, aby oddać pokłon Panu. To mówi Pan Zastępów, Bóg Izraela: Poprawcie postępowanie i wasze uczynki, a pozwolę wam mieszkać na tym miejscu. Nie ufajcie słowom kłamliwym, głoszącym: Świątynia Pańska, świątynia Pańska, świątynia Pańska!” (Jr 7, 1-4).

Prorok Jeremiasz nie krytykował samej świątyni, ale hipokryzję Izraelitów swoich czasów, którzy, owszem, nawiedzali świątynię i składali ofiary Bogu, ale życie ich było zaprzeczeniem Bożego prawa. Jednak słowa proroka można było sobie i tak zinterpretować, że ważne jest właściwe życie i to, co ma się w sercu, a nie świątynia. Ponadto po okresie niewoli Izraelici mieli też i to doświadczenie, że przecież będąc na wygnaniu przez dziesiątki lat, nie mieli świątyni i kultu, a mimo to wierzyli, modlili się do Boga i Bóg ich wysłuchiwał. Po co więc cały ten trud i odbudowa świątyni? Wszystkie te argumenty, choć wydawały się racjonalne, nie podobały się Bogu. Człowiek bowiem w swej nawet najintymniejszej relacji do Boga, ale i do drugiego człowieka, potrzebuje jej zewnętrznego wyrazu. Potrzebuje ich jako jednostka, ale też jako wspólnota i naród. Nie jest przecież tylko duchem, ale i ciałem. Co więcej, jest jednością obydwu. Pokusa ich rozdzielenia to zawsze wielkie niebezpieczeństwo duchowe.

Dlatego Pan Bóg posyła proroka Aggeusza, aby wyrwać Izraela ze stanu, w którym się znalazł. Jego imię hebrajskie Chagaj oznacza „urodzony w święto” albo „syn święta” i już samo w sobie oznacza wezwanie do wspólnego kultu i świętowania. Księga Aggeusza zawiera tylko dwa krótkie rozdziały i jest ustawicznym wzywaniem do odbudowy świątyni. Prorok kieruje je zarówno do przywódców narodu: Zorobabela – namiestnika Judy i arcykapłana Jozuego, jak i do całego ludu. Pokazuje im zarazem, jak ich staranie o własne domostwa i dobrobyt nie przynoszą oczekiwanych owoców. A oto jego słowa: Rozważcie tylko, jak się wam wiedzie! Siejecie wiele, lecz plon macie lichy; przyjmujecie pokarm, lecz nie ma go do sytości; pijecie, lecz nie gasicie pragnienia; okrywacie się, lecz się nie rozgrzewacie; ten, kto pracuje, aby zarobić, pracuje odkładając do dziurawego mieszka! (Ag 1, 5b-6).

Dzieje się tak, bo w gruncie rzeczy nie ufają Bogu i nie są otwarci na Jego błogosławieństwo. Owszem, chcieliby Bożego błogosławieństwa, może się o nie modlą, ale ich serca są zamknięte na Boga, skupione tylko na ich własnych sprawach, a Jego błogosławieństwo miałoby służyć jedynie ich małym celom. Tymczasem Bóg powołał ich do rzeczy wielkich, zapowiedzianych już przez proroków, te jednak są poza linią ich widnokręgu i jakby ich nie było. Dlatego potrzebne są im i trudne doświadczenia, i głos proroka, który wzywa i do ufności, i do działania zgodnie z Bożym słowem. Słuchając go, nabierają ducha i ruszają do pracy. Dzieło, które stworzą, przetrwa ponad 500 lat, o ponad 100 lat dłużej niż pierwsza świątynia zbudowana przez króla Salomona, i sięgnie aż czasów Jezusa Chrystusa.

To też znak: ta pierwsza świątynia była budowana w czasach świetności Izraela, ta druga – w biedzie i trudzie, w walce z przeciwnościami zewnętrznymi i wewnętrznymi, ale w posłuszeństwie i ufności Bogu, i to ona okazała się trwalsza. Tak jest i z naszym budowaniem…

 

Przeczytaj także

ks. Stanisław Biel SJ
ks. Stanisław Łucarz SJ
ks. Stanisław Łucarz SJ
ks. Stanisław Łucarz SJ
ks. Stanisław Łucarz SJ
ks. Stanisław Łucarz SJ
ks. Stanisław Łucarz SJ
ks. Stanisław Łucarz SJ
ks. Stanisław Łucarz SJ
ks. Stanisław Łucarz SJ

Warto odwiedzić