Ignacy Loyola - Serce Boże
Istotą kultu Serca Bożego jest ukazanie nieskończonej miłości Boga do człowieka. W czasach Ignacego nie roztrząsano tej tajemnicy, dopiero kilka wieków później Bóg odezwał się do św. Małgorzaty Marii Alacoque. Jednakże Ignacy jest tym, który w Ćwiczeniach duchowych podprowadza odprawiającego je do odkrywania Bożej miłości rozlewającej się na cały świat.
Celem tej drogi jest „formowanie serca” jako centrum osoby – wiadomo, że uformowane serce obejmuje ciało, duszę i ducha. Człowiek jest nakierowany na Najwyższe Dobro, Pana i Króla, pod którego sztandarem chce służyć, a przez to osiągnąć życie wieczne. Czyż objawienie Bożego Serca nie jest wołaniem o przylgnięcie do Tego, który jest naszym zbawieniem? Jezuici uformowani Ćwiczeniami dzielą się tym z innymi. Wystarczy wspomnieć św. Franciszka Ksawerego, którego atrybutem jest „rozpalone serce”. Rzekłbym rozpalone do czerwoności – jak u kowala, który rozgrzewa w ogniu żelazo, aby wykuć z niego pożądaną część zbroi czy uzbrojenia. Powiadają, że serca uformowane miłością Bożą mają wypalone na sobie IHS, a wypalenie to przenika do głębi.
Czyż nieznany szerszej polski jezuita o. Kasper Drużbicki, którego moglibyśmy nazwać „prekursorem” kultu Najświętszego Serca, a który kilkanaście lat przed objawieniami w Paray-le-Monial pisze wspaniałe dzieło zatytułowane Meta cordium Cor Jesu, co się tłumaczy: „Cel serc – Serce Jezusa”, nie był uformowany przez dzieło św. Ignacego Loyoli? A św. Klaudiusz de la Colombière, członek Towarzystwa Jezusowego, nie przeszedł tej samej drogi, a stał się spowiednikiem św. Małgorzaty Alacoque i krzewicielem Serca Bożego? Wszyscy oni mieli „rozpalone serca”.
W Najświętszym Sercu Jezusa toczy się życie! I toczy się walka o nas, rzekłbym walka na śmierć i życie (wieczne). To nie wspomnienia, nie cienie, ale tętno Serca Bożego wyznacza rytm naszych kroków na drodze Ćwiczeń Ojca Ignacego. W pierwszym tygodniu odkrycie misterium iniquitatis prowadzi do „reanimacji” serca grzesznika, który staje pod krzyżem (por. ĆD 59) i wydaje „okrzyk zdumienia” (ĆD 63), bo jakże się to stało, że Syn Boży stał się człowiekiem i umarł za mnie? Otworzył swe Serce na oścież, o czym świadczy otwór po włóczni.
Na kolejnym etapie następuje coś, co moglibyśmy nazwać rewitalizacją. Oto grzesznik wchodzi na drogę, by poznać bardziej, kochać mocniej i naśladować lepiej Pana Jezusa. Ofiarowuje się całkowicie, czego symbolem jest serce. To serce w dynamice trzeciego tygodnia jest położone „na dłoni”, a z ust człowieka wydobywa się proste wołanie: uczyń serca nasze według Serca Twego. Gdy wchodzimy w tajemnicę Zmartwychwstania Pańskiego, dociera do nas, że nasze serca zostały przemienione. Stajemy się jak uczniowie z Emaus, którzy patrząc po sobie, odkrywają: Czyż serca nasze nie pałały, gdy wyjaśniał nam Pisma i łamał dla nas chleb? (Łk 24, 32). Również jak Tomasz Apostoł, który przechodzi od: dopóki ręki nie włożę do Jego boku (czytaj: Serca) do: Pan mój i Bóg mój (J 20, 25.28).
Rekolekcje ignacjańskie trwają około trzydziestu dni, a po nich przychodzi czas na tzw. piąty tydzień – czas wcielania w życie codzienne odkryć i owoców rekolekcyjnych. Wszystko to odbywa się wedle kontemplacji Ad amorem (por. ĆD 230-237). Można ją streścić w znanym powiedzeniu św. Ignacego Loyoli: Szukać i znajdować Boga we wszystkim i wszystkiego w Bogu (por. OP 99). Albowiem życie i walka toczą się w sercu, i to prze wszystkie nasze dni. A my mamy upodabniać się do Jezusa Chrystusa i do Jego Serca, które bije dla nas.
Najskuteczniejsze i piękniejsze narzędzia, które daje nam autor Ćwiczeń duchowych dla wzrastania w pobożności, tzn. szukaniu i znajdowaniu Boga we wszystkim, to Reguły rozeznawania duchowego i codzienny rachunek sumienia. Szczególnie ten ostatni jest badaniem serca, a Ignacy robił to co godzinę, czego też sobie i każdemu życzę.