Święci i Błogosławieni Towarzystwa Jezusowego
W popaulińskim klasztorze w Starej Wsi koło Brzozowa, który od 200 lat zajmują jezuici, widnieją na ścianach długich klasztornych korytarzy obecnego kolegium stare, malowane na płótnie obrazy, przedstawiające jezuickich Świętych i Błogosławionych.
Ich autorem jest jezuicki brat zakonny Kasper Pietrzyk (1834-1896), który przed wstąpieniem do nowicjatu Towarzystwa Jezusowego w Starej Wsi (17 X 1858) pracował jako malarz w jezuickim kościele w Śremie (w Wielkopolsce nad Wartą, niedaleko Poznania). Przebywał w starowiejskim kolegium w latach 1867-1875 i 1878-1896. Wtedy to ks. Henryk Jackowski SJ, rektor kolegium i mistrz nowicjatu, zlecił bratu Pietrzykowi namalowanie obrazów jezuickich Świętych i Błogosławionych i jeszcze kilku innych obrazów. Płótna, które wyszły spod jego pędzla charakteryzuje bogata gama kolorów i światłocieni. Namalowane postacie są żywe i wyraziste w dobrze oddanych oryginalnych egzotycznych strojach, na tle miejscowej architektury i z realistycznie ukazanymi symbolami męczeństwa. Oni to, ewangelizując różne ludy, w odległych rejonach świata, poczynając od XVI wieku, ginęli często, oddając życie za wiarę po ogromnych torturach. Ich liturgiczne święta obchodzimy prawie w każdym miesiącu, wspominając przy tym ich czyny i śmierć, a wszystkich razem czcimy 5 listopada. Używamy wówczas w liturgii eucharystycznej mszału własnego pt. Msze święte o świętych i błogosławionych Towarzystwa Jezusowego. Został on wydany w Krakowie w 1992 roku, i choć przybyło już nam przez te lata kilkunastu nowych orędowników, nadal się nim posługujemy. A jeśli dany święty nie ma własnego formularza, korzystamy ze wspólnych, np.: O misjonarzach Towarzystwa Jezusowego, działających na misjach zagranicznych; O tych, którzy pracowali wśród Indian; O tych, którzy ponieśli śmierć z powodu podziału chrześcijan; O kapłanach i zakonnikach Towarzystwa Jezusowego czy O tych, którzy pracowali wśród chrześcijan.
Świętość we wspólnocie Kościoła
Pierwsi chrześcijanie nazywali siebie zwyczajnie świętymi; świadczą o tym choćby zakończenia listów apostolskich, np.: Pozdrawiają was wszyscy święci (Flp 4, 22). W naszych czasach tytuł „święty” przysługuje tylko tym, którym Kościół oddaje cześć publiczną. O świętości decyduje szczególne odniesienie do Boga i do ludzi, połączone ze zwyciężaniem samego siebie na miarę ludzkich możliwości. Zasadniczym źródłem świętości jest Bóg, o którym pisze Biblia, że jest Święty: Pośrodku ciebie jestem Ja – Święty (Oz 11, 9). Bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty, Pan Bóg wasz! (Kpł 19, 2). Na pierwszym miejscu to Bóg powołuje do niej, ale potrzebna jest też ludzka współpraca z Jego łaską. Święci rekrutują się ze wszystkich warstw społecznych i są wśród nich: kobiety, mężczyźni, dzieci, młodzież, ludzie świeccy, hierarchowie Kościoła, kapłani i zakonnicy. W pierwszych wiekach istnienia Kościoła oddawano cześć Apostołom, męczennikom, a z czasem wybitnym biskupom, pustelnikom, mnichom słynącym ze świętości życia. Licząc na ich wstawiennictwo u Boga i biorąc ich za przykład, zaczęto nadawać nowo ochrzczonym imiona tych bohaterów wiary. Gdziekolwiek Kościół dociera z Dobrą Nowiną, tam Bóg wzbudza ludzi świętych. On odzwierciedla w nich swoje oblicze i przemawia przez nich do nas. A więc świętym może zostać każdy, kto potrafi miłować Boga i bliźniego w stopniu wysokim, kto potrafi być wierny Bogu w małych i wielkich sprawach. Tym się odznaczali święci, że zawsze kochali Boga z całego serca, ze wszystkich sił, często walczyli z samymi sobą o wierność nauce Ewangelii. Miłowali Boga i bliźnich tak jak siebie samych, a nawet bardziej, bo tak jak Chrystus ich umiłował!
Świętość nie jest czymś gotowym; zdobywa się ją przez całe życie, bardzo często w wielkim trudzie, przez pracę nad sobą, mimo prześladowań, życiowych klęsk i niepowodzeń. Świętość jest jednak możliwa dzięki łasce wypływającej z sakramentów świętych, począwszy od chrztu świętego, który wszczepia człowieka w świętość samego Chrystusa (Rz 6, 3-4). Od chwili chrztu świętego tkwi w człowieku „ziarno świętości” i w zależności od tego, na jaki grunt padnie to ziarno, wydaje mniejszy lub większy plon. Jako dzieci Kościoła i dzieci Boże, jesteśmy wezwani do świętości.
Listopadowe święto
W dniu 5 listopada wspominamy co roku wszystkich Świętych i Błogosławionych Towarzystwa Jezusowego. Dzień ten przynagla nas jezuitów, ale także wielu wiernych świeckich, żyjących duchowością ignacjańską, abyśmy naśladując tych bohaterów wiary, zmierzali do naszego ostatecznego celu, tj. do nieba.
W Kazaniu na Górze Pan Jezus wymienił drogi i sposoby uświęcenia i wyraźnie powiedział, jakie postępowanie zasługuje na Boże błogosławieństwo (Mt 5, 1-12). Ta nauka Chrystusa jest nadal aktualna także dla nas, ludzi XXI wieku. Potrzeba i dziś ludzi ubogich duchem, którzy swą ufność pokładają w Bogu i liczą tylko na Niego (Mt 5, 3). Potrzeba ludzi, których zasmuca ich własna niedoskonałość i niedole świata, a w Bogu szukają pocieszenia (Mt 5, 4). Także i nasz wiek wymaga ludzi cichych i łagodnych, którym obce są przemoc i gwałt (Mt 5, 5). Potrzeba nam ludzi sprawiedliwych, którzy krzywdę bliźniego nazwą po imieniu i będą starać się ją naprawić (Mt 5, 6). Potrzeba nam ludzi miłosiernych, gotowych do przebaczania, kierujących się dobrem bliźniego (Mt 5, 7). I wciąż potrzeba ludzi czystego serca, aby nie zacierali w sobie prawdy o Bogu (Mt 5, 8).
W naszym zwaśnionym, niespokojnym świecie potrzeba ludzi dialogu, aby wpłynęli na pojednanie wrogów i zaprowadzili pokój na ziemi (Mt 5, 9).
Nasz Bóg jest dobry, ojcowski, miłosierny i pragnie naszego dobra i świętości, ale nie chroni człowieka przed cierpieniem i prześladowaniem (Mt 5, 10-12), bo wie, że mogą one sprzyjać jego wewnętrznej przemianie i dojrzewaniu do świętości. Każdy powinien naśladować Jezusa w wierności Bogu, mimo doznanych przeciwności, trudu czy zadanego bólu. Chrześcijanin bowiem jest wezwany do zaparcia się samego siebie i do dźwigania codziennego krzyża.
Obchodząc 5 listopada wspomnienie Świętych i Błogosławionych Towarzystwa Jezusowego, zwróćmy uwagę na to, że są oni dla Kościoła, czyli dla nas wszystkich, znakiem Bożej świętości i wzorem do naśladowania. Oni odważyli się iść przez życie drogą błogosławieństw ewangelicznych.
Nasz zakon, nazwany po łacinie Minima Societas (Najmniejsze Towarzystwo), w swych założeniach, aspiracjach i ustawach jest wyjątkową drogą do świętości. Jak i inne instytucje kościelne jest zarazem święty i grzeszny. Jak każda ludzka społeczność ma swoje wzloty, ale też trudne okresy kryzysów. Ta wspólnota zakonna chlubi się setkami swoich świętych, wyniesionych na ołtarze, ale też ma wielu mało znanych, którzy odeszli do Boga w opinii świętości. W różnych czasach i sytuacjach znosili oni cierpliwie przeciwności losu i pogodnie godzili się z trudną rzeczywistością. Być może i my znaliśmy takich jezuitów, dobrych, pracowitych, gorliwie zatroskanych o zbawienie dusz. Nikt nie namalował aureoli wokół ich głów, ale patrząc na ich życie oddane Bogu i ludziom, czuło się że to prawdziwi święci.
Zwyczajni i niezwyczajni święci
Uczestnicząc w liturgii eucharystycznej w listopadowym dniu niedługo po Uroczystości Wszystkich Świętych i po Wspomnieniu Wszystkich Wiernych Zmarłych, zechciejmy w naszej modlitwie uczcić pamięć tych jezuitów, którzy osiągnęli już metę wyznaczoną przez Boga i cel, do którego my dopiero zmierzamy. Jako chrześcijanie, czy to świeccy, czy duchowni, zakonnicy czy jezuici, wkroczyliśmy już na drogę Jezusowych błogosławieństw i pragniemy osiągnąć szczęście w Królestwie Bożym.
Kościół chciałby każdemu ze świętych poświęcić osobne miejsce w liturgii, ale czasami musi pogrupować niektórych świętych w jednym wspomnieniu. Tak np. pewnych świętych łączy wspólnie przelana krew w ciągu jednego dnia (dies natalis), czy w czasie tego samego prześladowania. Galeria świętych jezuickich wyróżnia się na tle innych wspólnot ich dużą liczbą. Dlatego często kanonizowano zbiorowo całe grupy męczenników, np.: 8 męczenników Ameryki Północnej, 27 męczenników Anglii, Walii i Szkocji, 40 Męczenników zwanych Brazylijskimi, 36 Męczenników Chińskich, 23 Męczenników Rewolucji Francuskiej, 3 Męczenników z Rio della Plata i 5 Męczenników z Salsette.
Niektórzy czekali bardzo długo na wyniesienie do chwały ołtarzy ze względu na skomplikowaną historię naszego zakonu, który został zniesiony w 1773 roku i przywrócony dopiero w 1814 roku. Inni natomiast zostali wyniesieni szybko na ołtarze, jak np. święci i błogosławieni z pierwszego stulecia Towarzystwa Jezusowego, kiedy ekspansja misyjna Zakonu była bardzo prężna, ale okupiona ogromem przelanej krwi męczeńskiej. Wspomnijmy choćby misje w Japonii czy wśród kanadyjskich Indian. Także wysiłek jezuitów angielskich, pragnących swoją ojczyznę zachować w wierności Stolicy Apostolskiej i pomóc prześladowanym tam katolikom, został uwieńczony chwałą męczeństwa. Nasz zakon zawsze dbał o swoich bohaterów wiary i starał się o ich rychłe wyniesienie na ołtarze. Jednak w ostatnim czasie wydaje się, jakby ta troska nieco zmalała. Mimo to Towarzystwo Jezusowe ma pokaźną liczbę świętych i błogosławionych, a spodziewamy się, że niebawem dołączą do nich nowi.
Święci jezuiccy w liczbach
Oficjalna liczba jezuickich Świętych i Błogosławionych ulegała z czasem pewnej zmianie, niektórzy bowiem spośród błogosławionych zostali kanonizowani. I tak np. w roku 2013 papież Franciszek kanonizował bł. Piotra Fabera. Przybywa też zbiorowych beatyfikacji, które obejmują między innymi pokaźne grono jezuitów. Niedawno wliczono do grona beatyfikowanych 11 jezuickich męczenników wojny domowej w Hiszpanii, z prezbiterem Tomaszem Sitjarem Fortiá (1866-1936) na czele oraz z ich świeckim wychowankiem Luisem Campos Gorrizem (1905-1936). Beatyfikował ich św. Jan Paweł II w dniu 11 marca 2001 roku w grupie liczącej aż 233 męczenników. Tak więc mamy obecnie w Kościele 55 świętych jezuickich (34 z nich to męczennicy) i około 180 błogosławionych. W tej liczbie są też polscy święci: Stanisław Kostka, Andrzej Bobola i Melchior Grodziecki oraz bł. Jan Beyzym, posługacz trędowatych na Madagaskarze, włączony do grona błogosławionych w roku 2002 na Błoniach krakowskich przez św. Jana Pawła II.
Dla porównania spójrzmy na statystykę dotyczącą jezuickich świętych i błogosławionych, zamieszczoną we wprowadzeniu do włoskiego wydania z 2007 roku Liturgia delle Ore della Compagnia di Gesù, gdzie odnotowano, że do 31 grudnia 2005 roku było 50 świętych (w tym 33 męczenników) i 146 błogosławionych (w tym 139 męczenników). Warto też przypomnieć, że w roku 1992 w rzymskiej Congregatio Pro Causis Sanctorum czekało na beatyfikacje 68 jezuitów, a wiemy, że te procesy toczą się długo. Po ponad 30 latach, jakie upłynęły od tego czasu, niewiele zmniejszyła się liczba oczekujących, a przybyli nowi kandydaci. W najbliższym czasie czeka na beatyfikację prezbiter, jezuita niemiecki Filip Jeningen (1642-1704), gorliwy kapłan i misjonarz ludowy, pracujący w Niemczech w XVII wieku. Jego proces beatyfikacyjny rozpoczął się bardzo późno, bo dopiero w 1949 roku, a heroiczność jego cnót uznał św. Jan Paweł II w 1989 roku. Dla uzyskania zgody papieża rozstrzygający okazał się fakt nie dającego się wytłumaczyć w sposób naturalny uzdrowienia z nieuleczalnej choroby mężczyzny z diecezji Rothenburg-Stuttgart. Stało się to po modlitwach zanoszonych do ks. Jeningena przez krewnych chorego.
W tym kontekście warto przypomnieć, że od 8 grudnia 2014 roku trwa w Rzymie proces beatyfikacyjny polskiego jezuity, ks. Piotra Skargi, a rozpoczął się on w Krakowie w 402 lata po jego śmierci. Czekają na beatyfikację także w pokaźnej liczbie jezuici z Polski, zamordowani w czasie II wojny światowej; ich proces bowiem nadal trwa. Na włączenie do grona beatyfikowanych oczekuje też ojciec generał jezuitów, Hiszpan Pedro Arrupe (1907-1991) oraz wielu jezuitów z różnych krajów i kontynentów, których procesy toczą się we właściwych dla nich diecezjach i w Watykanie.
Kościelna weryfikacja świętości
Czytelnym świadectwem wiary pierwotnego Kościoła był starożytny kult męczenników. Liturgia sprawowana na ich grobach, napisy z prośbami o ich wstawiennictwo były tego dowodem. Zawsze Kościół odczuwał więź ze świętymi i wzywał ich wstawiennictwa w modlitwie. Podając ich jako wzór życia w Bogu i pozwalając ich czcić, dokładnie weryfikował ich cnoty. W starożytności wystarczyła miejscowa opinia o świętości danej osoby i kult jej oddawany. Od średniowiecza, aby uznać kogoś za świętego, Kościół wprowadził procesy kanonizacyjne według odpowiednich norm. Po stwierdzeniu heroiczności cnót kandydaci do wyniesienia na ołtarze noszą nazwę Sług Bożych Do beatyfikacji potrzebny jest przynajmniej jeden cud, np. uzdrowienia za ich przyczyną. A do kanonizacji wymagany jest następny cud. Inaczej sprawa ma się z męczennikami. Wystarczy stwierdzić, że zginęli za wiarę. Kościół w ciągu wieków starał się, by postać świętego lub błogosławionego oddziaływała na życie wiernych, dlatego sporządzano ich życiorysy, a imiona włączano do liturgii. Niektóre rysy ich życia pozostawiły ślad w zwyczajach i pomnikach kultury narodowej (przysłowia, pieśni, misteria itp). W późnym średniowieczu kult świętych tak się rozrósł, że oddawano większą cześć relikwiom niż samemu Bogu i stało się to powodem odrzucenia kultu świętych przez reformatorów w XVI wieku. W okresie potrydenckim, w reakcji na reformację, w wielu katolickich krajach kult świętych wzmógł się na nowo. Ożyło też nabożeństwo do świętych z danego regionu.
Wiemy dobrze, że śmierć fizyczna w sposób naturalny zrywa ludzkie relacje, ale nie przerywa duchowych. Aby umocnić naszą modlitwę, zanosimy ją często za wstawiennictwem jakiegoś konkretnego świętego. A święci, którzy nas kochają, chętnie uczynią coś dla swych czcicieli na ziemi.
Przeznaczeni do Bożej chwały
W listopadowe wspomnienie Świętych i Błogosławionych jezuitów przypominamy sobie, że obmyci zostaliśmy krwią niepokalanego Baranka. Wyrażamy nasz podziw i wdzięczność dla Boga, który wezwał nas i przeznaczył do swojej chwały. Jeśli czynimy to wspólnie z modlącym się ludem Bożym, wyrażamy naszą wiarę w zbawcze dzieło Chrystusa. Czcząc świętych, chwalimy Boga, który ich prowadził do świętości. Bóg użycza nam poprzez ich przykład cennej pomocy, abyśmy sobie uświadomili, że człowiek jest zdolny do świętości. Święci są żywymi ilustracjami doskonałości Bożej. Ich przykład pociąga nas i zachęca do wysiłku na drodze doskonalenia się. Rozważając ich życie, odczuwamy tęsknotę za ich szlachetnym towarzystwem. Oni znając nasze potrzeby i słabości oraz warunki życia, potrafią skutecznie orędować za nami. Ich świadectwo przyczynia się do ożywienia wiary w Kościele, ponieważ świeci są Jego największą ozdobą. Bóg powoływał charyzmatyczne osoby w czasach prób i przełomów, aby zaradzili naglącym potrzebom i kryzysom. Za swą gorliwość nierzadko płacili swoją krwią, i w ten sposób złotymi zgłoskami pisali historię Kościoła. Nasze czasy niewiele różnią się od dawnych. Dziś mamy również włączać się w zbawcze tajemnice, w czym wspomagają nas nasi święci. Są świadkami żywotności Kościoła i jego skarbami, jakby kapitałem, który zawsze procentuje.