Narodzić się z Ducha - 4 VII 2021
14. Niedziela zwykła; 1 VII 2021
Ewangelia według św. Marka 6, 1-6
Przyzwyczajenie jest więzieniem duszy – słowa te przypisuje się św. Augustynowi. Owszem, są także dobre przyzwyczajenia, ale uparte trwanie i przy nich też staje się z czasem więzieniem. Nie przypadkiem Pan Jezus powie w rozmowie z Nikodemem: Wiatr wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża. I doda: Tak jest z każdym, który narodził się z Ducha (J 3, 8).
Tym pierwszym, który – jako człowiek – „narodził się” z Ducha, jest sam Jezus Chrystus, bo przecież począł się z Ducha Świętego. Stąd też Jezus w czasie swej działalności publicznej ustawicznie przekracza ramy zastanych przyzwyczajeń. Najostrzej widać to w Jego rodzinnym Nazarecie. Kiedy po dłuższym okresie nauczania i czynienia cudów w innych miejscowościach Galilei, i nie tylko tam, przychodzi, Jego rodacy nie są w stanie spojrzeć na Niego inaczej niż się do tego przez lata przyzwyczaili. Jezus pozostaje dla nich – jak mówią - cieślą, synem Maryi, krewnym wielu innych mieszkańców Nazaretu, małej nic nie znaczącej wtedy miejscowości w Galilei i - jak możemy sądzić ze słów Natanaela z Ewangelii św. Jana - nie cieszącej się najlepszą sławą. Tak więc to, co słyszeli o Jezusie, o Jego mądrości i cudach, zupełnie im nie pasuje do tego, co oni sami o Nim wiedzą. Ewangelista Marek podsumowuje ich postawę: I powątpiewali o Nim. To znaczy uważali, że to, co o Nim słyszeli, nie może być prawdą, że to wymysły, które o Nim opowiadają ludzie żądni sensacji. Bo to przecież niemożliwe, żeby ich rodak – zwyczajny Nazarejczyk – nagle stał się kimś wyjątkowym. Jezus zaś dziwi się ich niedowiarstwu, które wynika właśnie w uwięzienia w ciasnych schematach swojego myślenia, podszytego pychą, że oni wiedzą lepiej, bo Go znają.
Tymczasem właśnie Go nie znają, tak jak nie znają Boga i Jego działania w historii. Pan Bóg w Starym Testamencie zakazywał tworzenia Jego obrazów i rzeźb. Oczywiście, chodziło o obrazy i rzeźby materialne, bo takie tworzyli sobie poganie, ale w tym zakazie chodzi też o coś więcej, o te wyobrażenia o Bogu, które tworzymy sobie w naszych głowach. Deus semper maior (Bóg jest zawsze większy) – mawiał św. Augustyn. Przekracza wszystkie nawet najpiękniejsze wyobrażenia. W sposób najradykalniejszy zaś przekracza je w swoim Synu Jezusie Chrystusie. Jako pierwsi zderzają się z tym właśnie rodacy Jezusa. Tylko dwoje z nich miało taką wiarę, żeby te przekraczające wszystkie przyzwyczajenia i wyobrażenia Boże działania dostrzec i przyjąć. To Maryja – Matka Jezusa i Jego przybrany ojciec – św. Józef. Oni też doświadczyli cudów Bożego działania. Inni z braku wiary nie tylko nie doświadczyli tychże cudów, ale co więcej, tak się Jezusem zgorszyli, że chcieli Go zabić. Jak opowiada św. Łukasz: wyrzucili Go z miasta i wyprowadzili aż na urwisko góry, na której zbudowane było ich miasto, aby Go strącić (Łk, 4, 16-30). Dlatego też góra ta nosi do dziś nazwę Góra Strącenia.
Ta Ewangelia jest wołaniem do nas wszystkich, abyśmy wyrwali się z przyjemnej klatki naszych przyzwyczajeń, tzw. „świętego spokoju” i otwarli się na zaskakujące działanie Pana Boga w naszym życiu. On i w naszym życiu chce dokonywać cudów. Problemem jest tylko nasze niedowiarstwo i ta oszukańcza chęć, żeby wszystko pozostało po staremu, podczas, gdy Bóg chce czynić wszystko nowe. Wielu z nas zapewne dźwięczą w uszach słowa największego z naszych rodaków: Niech zstąpi Duch Twój. Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi! Obyśmy doświadczali ciągle owoców tej modlitwy, oby ich nie blokował nasz brak wiary!