Budowanie świątyni

19 gru 2017
ks. Jacek Poznański SJ
 

Zarówno poza Kościołem, jak i w nim samym działalność religijna jest nieraz kojarzona z tworzeniem materialnego zaplecza. Chodzi o różnego rodzaju obiekty: pomniki, figury, kaplice, kościoły, domy rekolekcyjne itd.

Wiele takich dzieł – nieraz zadziwiających – powstało w ostatnich latach w Polsce. Wciąż zresztą buduje się nowe. Na ich realizację poświęca się bardzo dużo energii, pieniędzy, czasu, uwagi. I są one efektowne, podziwiane, fotografowane. Mówimy, że to wszystko na Bożą chwałę.

Zbyt często ulegamy przekonaniu, że wielkie dzieła dla Boga czy Królestwa Bożego to coś zewnętrznego, widocznego gołym okiem, a w szczególności budowanie, konstruowanie jakichś obiektów sakralnych. Im jest ich więcej, tym wydaje się, że religia i wiara mają się lepiej, a potęga i wielkość Boga stają się większe. Czy rzeczywiście w niechrześcijanach budzą te dzieła otwarcie na Boga, dla którego – jak się deklaruje – wszystkie one są czynione? Komu większą chwałę one przysparzają: Bogu czy człowiekowi? Czy nie mylimy często doznania artystycznego z przeżyciem religijnym?

Świątynia dla Jahwe

Szukając wskazówek, sięgnijmy najpierw do Starego Testamentu. W Księdze Samuela czytamy: Gdy król Dawid zamieszkał w swoim domu, a Pan poskromił wokoło wszystkich jego wrogów, rzekł król do proroka Natana: Spójrz, ja mieszkam w pałacu cedrowym, a Arka Boża mieszka w namiocie (2 Sm 7, 1-16). Dawid dopiero wtedy, gdy – po paśmie sukcesów jako władca – zamieszkał w cedrowym pałacu, zauważył pewien brak. Poczuł się nieswojo. Był tak zaprzątnięty innymi sprawami, że zapomniał o godnym miejscu dla Boga. Chce więc zadośćuczynić za swoje zaniedbanie. Rozważa zbudowanie wspaniałej świątyni. Rozumował chyba tak: „Ja, król, żyję w drogocennym pałacu. Bóg to też taki król, tylko większy, więc też musi mieć pałac, i to wspanialszy”.

Jak na to reaguje Bóg? Wyprowadza go z błędu. Wydaje się, że Dawid nazbyt uległ tendencji, aby uchwycić Boga w kategoriach tego świata. Dlatego Pan przypomina, że On jest całkiem inny, nie z tego świata. Wyraźnie widać, że nasze analogie stosowane w języku religijnym, choć coś o Bogu nam przybliżają, to jednak łatwo mogą nas wprowadzać w błąd, gdy zbyt im zawierzymy.

Bóg zwraca uwagę Dawidowi, iż budowanie wspaniałej świątyni nie jest najważniejszą rzeczą. Najważniejsze jest to, by Dawid dostrzegł wielkie dzieła Pana, których On dokonał w jego życiu, i aby je odczytał jako wyraz wielkiej troski o niego. To jest dla Boga istotniejsze. Co więcej, Boga nie można zamykać w budowli, choćby to był ósmy cud świata. On chce być Bogiem z nami, Bogiem, który wędruje i rozbija namiot tam, gdzie my jesteśmy. A świątynią, w której chce mieszkać, jest nasze życie.

Można nawet twierdzić, że budowanie świątyni jest tak naprawdę niezwykle groźne. Z jednej strony czujemy się sprawiedliwi, bo wydaje nam się, że godnie uczciliśmy Boga. Z drugiej strony, świątynia niejako wyprowadza Boga z naszego życia i zamyka w określonej przestrzeni. Łatwiej nam wtedy myśleć, że bardziej obecny jest On w kościele, a mniej obecny w moim domu, w miejscu pracy, tam, gdzie robię zakupy i tam, gdzie odpoczywam. Właściwie odczuwamy taką sytuację jako coś wygodnego. Bóg jest daleko od naszych spraw. On jest w kościele. Poza kościołem możemy pozwolić sobie na zapomnienie o Nim. Budowanie jakiegokolwiek miejsca dla Boga może więc być bardzo ambiwalentnym czynem.

Dzieła Boże według Jezusa

Cóż mamy czynić, abyśmy wykonywali dzieła Boga? – pytają Jezusa faryzeusze (J 6, 22-29). Można przypuszczać, że mają oni na myśli działalność publiczną, zewnętrzną. Widzieli uzdrowienia, rozmnożenia chleba i inne cuda. Jezus był za nie podziwiany. Faryzeusze też tak chcieliby działać. Chyba dzieła Boże widzą jako dobrą okazję dla zdobycia uznania. W swojej odpowiedzi Jezus jednak wskazuje inny kierunek: Na tym polega dzieło Boga, abyście wierzyli w Tego, którego On posłał. W ten sposób wskazuje na wnętrze człowieka, na serce, na to, co dokonuje się gdzieś w skrytości ludzkiego ducha. Podstawowym dziełem jest dla Jezusa nawrócenie, uwierzenie, a więc zawierzenie siebie, zaufanie Mu, przyjęcie i przejęcie się tym, że On pochodzi od Boga Jedynego i ma niepowtarzalne przesłanie.

Często gdy osoba czuje się powoływana przez Boga, pojmuje to powołanie bardzo zewnętrznie, jako wezwanie do dzieła głównie zewnętrznego: wstąpić do seminarium, zakonu, wyjechać na misje, zorganizować coś albo wybudować. Jednak Boże wezwanie jest najpierw i przede wszystkim wezwaniem do dzieł wewnętrznych. Bóg łaskawie daje nam najpierw wezwanie i łaskę do dokonywania dzieł wewnętrznych, wielkiej przygody ducha, przemiany o ogromnej głębi, która wprowadza w zażyłą łączność z Nim i z całym stworzeniem. Bez zdecydowanego zakorzenienia się właśnie w tym, zewnętrznej działalności brak głębi, jest powierzchowna i jest tylko szukaniem własnych korzyści. Dramatycznie wybrzmiewa to w słowach Jezusa: Tak i wy z zewnątrz wydajecie się ludziom sprawiedliwi, lecz wewnątrz pełni jesteście obłudy i nieprawości (Mt 23, 28).

Świątynie biblijnie rozumiane

Jezus bardzo znacząco mówił do faryzeuszów o wspaniałym gmachu świątyni jerozolimskiej: Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzy dni wzniosę ją na nowo. Po przytoczeniu gniewnej reakcji faryzeuszów Jan Ewangelista dodaje od siebie: On zaś mówił o świątyni swego ciała (J 2, 13-22). W Nowym Testamencie słyszymy przynajmniej o dwóch rodzajach świątyń, które trzeba przede wszystkim budować. Po pierwsze, każdy człowiek jest świątynią. Po drugie, wspólnota wierzących w Jezusa Chrystusa jest świątynią.

Każdy człowiek jest świątynią. Zwracał na to uwagę już św. Paweł: Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który w was jest, a którego macie od Boga (1 Kor 6, 19). Podjął to nauczanie np. św. Ignacy z Loyoli: Zwrócić uwagę na to, jak Bóg przebywa w stworzeniach, () czyni ze mnie świątynię, jestem bowiem stworzony na podobieństwo i na obraz Jego Boskiego Majestatu (ĆD 235). Budowanie tej świątyni w człowieku dokonuje się przez doskonalenie się w wierze, nadziei i miłości.

Przynajmniej przez pierwsze trzy wieki chrześcijanie nie wznosili specjalnych budynków dla Boga. Wspólnota była miejscem Jego obecności: Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich (Mt 18, 20). Potwierdzał to św. Paweł: Świątynia Boga jest święta, a wy nią jesteście (1 Kor 3, 17; 2 Kor 6, 15; Ef 2, 19-22). Później, gdy chrześcijaństwo stało się legalną religią (początek IV w.), zaczęto budować świątynie. Ogrom i wyrafinowanie architektury coraz bardziej były uważane za świadectwo chwalenia Boga. Potęga Boga miała się objawiać w świątyniach przygniatających wielkością i wystrojem. Architektura romańska, gotycka czy barokowa miała na różne sposoby wznosić myśli ku Bogu. Wiele z tych kościołów dzisiaj jest tylko muzeami. Niezwiązana jest z nimi żadna wspólnota. Wspólnoty dawno się rozpadły.

Budowanie wspólnoty jako świątyni odbywa się przez wzajemną służbę, dzielenie się duchowym doświadczeniem, Eucharystię. Kapłan buduje ją przez głoszenie słowa Bożego w homiliach, nauczanie katechizmu (zwłaszcza dorosłych), konferencje formacyjne, mądre towarzyszenie (a nie tylko przewodzenie) wspólnotom. Buduje tę świątynię w sakramentach, szczególnie w sakramencie pojednania, kierownictwie duchowym, duchowej rozmowie, poradnictwie pastoralnym.

Nie chodzi o to, aby potępiać wznoszenie sakralnych obiektów. Są one potrzebne. Jednak ich budowanie wymaga dużej roztropności. Trzeba się wciąż uparcie pytać: Czy rzeczywiście pomogą w budowaniu tej świątyni, w której nieprzerwanie jest sprawowany żywy kult w Duchu i prawdzie, świątyni w człowieku? Czy rzeczywiście pomogą budować świątynię z żywych kamieni, wspólnotę wierzących w Chrystusa? Kocha Kościół i powiększa chwałę Boga ten, kto buduje wszędzie, gdzie może, wspólnoty wiary, w których słucha się Bożego słowa, dzieli życiem wiary, służy z miłością drugiemu człowiekowi.

 

Warto odwiedzić