Papieska ekologia– „rewolucja czułości”
Większość ludzi słyszała o ekologii jedynie przy okazji działań „zielonych” aktywistów. Na ogół znani są oni jedynie z urządzania blokad i szokujących zachowań.
Funkcjonują w świadomości społecznej (słusznie czy nie) jako uparci kontestatorzy, którzy utrudniają życie ludziom i rozwój regionów, oraz jako lewicujący liberałowie. Ogólnie więc ekologia kojarzy się negatywnie. Wybitny badacz przyrody prof. Roman Andrzejewski już kilkanaście lat temu zauważył, że pojęcie ruchu ekologicznego stało się zbyt szerokie, obejmuje mnóstwo nurtów, a niektóre z nich są bardzo daleko od zagadnień ochrony przyrody. Termin „ekologia” stał się tak pojemny, że już nie wiadomo, o co chodzi ruchom ekologicznym. Niektórzy nazywają ekologią zbiór haseł i doktryn, swego rodzaju ideologię czy duchowość alternatywną wobec np. chrześcijaństwa. W Kościele nieraz postrzegano taką ekologię niemal jako synonim New Age. Dlatego pośród katolików funkcjonuje co najmniej daleko posunięta ostrożność, jeśli nie zdystansowanie i nieufność. Po opublikowaniu encykliki Laudato si’ tym większa może rodzić się konsternacja. Czyżby Kościół nawrócił się na „zieloną” ideologię? Czy nie jest to zagrożenie duchowe?
Ekologiczny sposób myślenia
Obecnie ekologia to jedna z dobrze ufundowanych nauk przyrodniczych (dziś „obrośnięta” wieloma powiązanymi naukami). Tutaj chciałbym podkreślić, że inspiruje ona pewien istotny sposób myślenia o rzeczywistości. Jest to myślenie w kategoriach systemów, w poczuciu relacji i współzależności wszystkich stworzeń. Papież podejmuje właśnie ten wątek: Ponieważ wszystkie stworzenia są ze sobą powiązane, każde z nich musi być doceniane z miłością i podziwem, a my wszyscy, istoty stworzone, potrzebujemy siebie nawzajem (nr 42). To na różne sposoby przetwarzany refren całej encykliki; jakby refren hymnu.
W moim odczuciu, za pomocą ekologii papież Franciszek rozwija swoją ideę „rewolucji czułości” i ładu Bożego na tym świecie. W encyklice niezwykle często padają słowa: „wrażliwość”, „troska”, „troszczenie się”. Papieżowi chodzi o tworzenie i odnawianie więzów, o prawdziwe relacje z innymi i związane z tym wyzwania: poczucie współzależności, integracji, całościowości, poczucie jedności w ramach społeczeństwa i z całym stworzeniem. Chodzi o fizyczny kontakt i spotkanie, zwłaszcza z ubogimi; o pojednanie, uczestnictwo i komunię. Papież wierzy, że człowiek stworzony do miłości, pośród swych ograniczeń, jest nieustannie zdolny do gestów wielkoduszności, solidarności i troski względem innych stworzeń (nr 58). Zachęca, by wyjść z izolacji, myśleć systemowo, mieć przed oczyma cel (nr 61). W charakterystyczny dla siebie sposób twierdzi, że prawdziwe podejście ekologiczne zawsze staje się podejściem społecznym, które musi włączyć sprawiedliwość w dyskusje o środowisku, aby usłyszeć zarówno wołanie ziemi, jak i krzyk biednych (nr 49).
Mój świat w zglobalizowanym świecie
Podejście ekologiczne domaga się zachowania równowagi pomiędzy myśleniem w lokalnych, osobistych czy narodowych kategoriach, i tych wielkich, światowych czy nawet kosmicznych. Ciekawe, że wielu z nas, chrześcijan, także duchownych, spędza kilka godzin dziennie przed telewizorem, radiem, gazetą, ale tego, czego się dowiadujemy, nie odnosimy do siebie. Jesteśmy co najwyżej poruszeni, może dotknięci albo przerażeni. Ale nie czujemy powiązania i współzależności. Nie budzi się w nas odpowiedzialność. Co z tego dla mnie wynika, że gdzieś jest powódź, ktoś umiera z głodu, toczy się krwawa wojna, ludzie tłoczą się w obozach dla uchodźców, ktoś zastrzelił kilkanaście osób, nastąpiła wielka katastrofa ekologiczna z powodu wycieku ropy lub wyrębu lasów...? Czy informacje te mówią nam coś o naszym stylu życia, konsumpcji, śmieceniu, zanieczyszczaniu, stosunku do innych ludzi, o naszych obsesjach i nałogach? Papieżowi chodzi o to, by odważyć się przemienić w osobiste cierpienie to, co się dzieje na świecie, a tym samym o rozeznanie, jaki wkład może wnieść każdy z nas (nr 19).
Kontemplacyjny czy konsumpcyjny?
Papież wielokrotnie powtarza, że musimy zmienić styl życia, produkcji i konsumpcji i rozbudować postawę kontemplacyjną, z jej prostotą, pojednaniem, radością, troską, czułością, mądrością. Czy potrafimy zbliżać się do przyrody i ludzi w zadziwieniu i podziwie, wrażliwości na piękno i dobro, w poczuciu wzajemnej zależności i związków, w postawie braterstwa? – pyta Franciszek. A jeśli tak, to czy to wyrywa nas z postawy władcy, konsumenta, wyzyskiwacza, użytkownika, z niezdolności do postawienia ograniczeń swoim interesom i potrzebom? Przecież jeśli czujemy się ściśle związani ze wszystkim, co istnieje, to umiar i troska pojawiają się spontanicznie (nr 11).
Wystarczy zapytać się o wyrzucanie śmieci. Zdaniem Papieża następstwem przerostu konsumpcji jest kultura odrzucenia. Jej przejawami są zarówno los ludzi wykluczonych ze społeczeństwa, jak i los przedmiotów, które szybko stają się śmieciami (nr 22). Czy hamujemy konsumpcję, staramy się o ponowne wykorzystanie, maksymalizujemy wykorzystanie tego, co już nabyliśmy? Ponowna utylizacja czegoś, zamiast szybkiego wyrzucenia, wynikająca z głębokich motywacji, może być aktem miłości, wyrażającym naszą godność (nr 211).
Lektura encykliki zapiera dech. Ogrom perspektywy może zawstydzać, zwłaszcza tych, którzy zajmują się wyłącznie swoim osobistym światem. W naiwności sądzą oni, że przeżyją wtedy, gdy zatroszczą się jedynie o siebie. Papież uczy wrażliwego i pełnego troski myślenia rozumem i sercem w kategoriach całości, w kategoriach wielkiego i złożonego systemu świata. Czy jest to chrześcijańskie myślenie? Ależ tak! To patrzenie z punktu widzenia Ojca niebieskiego, który troszczy się o wszystko i wszystkich. A Jezus mówił: Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski (Mt 5, 48). Wejście w ekologiczną perspektywę Laudato si’ to zbliżanie się do Boskiej doskonałości.