Mesjasz czy Belzebub? - 7 VI 2015
10. Niedziela zwykła;
Ewangelia: Mk 3, 20-35
Działalność Jezusa obejmuje coraz szersze kręgi, coraz więcej ludzi przychodzi, aby Go słuchać, ale także znaleźć pomoc w rozwiązaniu problemów, z którymi się zmagają.
Wieści te docierają do uczonych w Piśmie i faryzeuszów, wywołując u nich zaniepokojenie. Widzą bowiem znaki, cuda, wobec których trudno przejść obojętnie, a które dla prostych ludzi są potwierdzeniem wyjątkowości Jezusa i znakami Bożego działania. Jednak dla przedstawicieli narodu działalność Jezusa nie jest wygodna i nie pasuje do oczekiwań, które mają w stosunku do mesjasza. Wobec tego muszą znaleźć inne wytłumaczenie znaków widocznych przecież dla wszystkich. Faryzeusze więc przewrotnie przypisują je nie Bogu, ale Szatanowi. To założenie praktycznie blokuje ich na dalsze działanie Jezusa, wszystkie Jego słowa i działania odczytują jako przejawy działania złego ducha. W takiej postawie dostrzegamy, jak bardzo można zamknąć się na działanie łaski, co więcej – można ją interpretować jako coś złego. Z tego powodu Jezus wspomina o grzechu przeciw Duchowi Świętemu, polegającym na tym, że człowiek w żaden sposób nie pozwala działać łasce.
Ta atmosfera udziela się również krewnym Jezusa. Przychodzą, aby Go zabrać. Choć nie prezentują postawy przedstawicieli narodu, również w jakiś sposób odrzucają projekt Boga i sposób jego realizacji. Czy jest to przejaw troski o Jezusa? Być może, ale wydaje się, że również obecne są tu również inne elementy, trochę egoistyczne. Nie wiemy, czy i na ile w ich postawie obecny jest lęk przed opinią innych oraz konsekwencjami, jakie może spowodować działalność Jezusa. Nie wiemy też, czy i na ile czują się zaniedbani, odepchnięci i niezauważeni przez Jezusa. Tego nie wiemy, ale znając taktykę działania kusiciela, mistrza iluzji, nie możemy tego wykluczyć. Wszyscy jednak musimy się zmierzyć, każdy na swojej drodze, z Mądrością Bożą, która często pisze inne scenariusze, niż byśmy oczekiwali.