Potrzeba Boga
Wydaje się, że czasy wojującego ateizmu mamy za sobą. Dzisiaj już nie udowadnia się nam, że Boga nie ma, ale że jest nam niepotrzebny. Jednak ta obojętność jest chyba jeszcze gorsza od ateizmu.
Wojujący ateizm był postawą dość prymitywną, podyktowaną wolą panowania nad człowiekiem i nad narodami. Bóg po prostu w tym przeszkadzał. Mało kto jednak nawet spośród tych, którzy uważali się za ateistów, tak naprawdę wierzył w nieistnienie Boga. Ateizm był bardziej ideologią niż światopoglądem. Niestety, wielu wyrzekało się Boga nie z przekonania, ale ze względów czysto pragmatycznych. Ludziom się opłacało deklarować brak wiary. To im dawało konkretne profity. Byli też i tacy, którzy woleli wyrzec się Boga niż przyznać się do swoich grzechów i wejść na drogę nawrócenia. Wydaje się, że dzisiaj już nikt rozumny nie próbuje udowadniać, że Boga nie ma. Dzisiaj nikt nie powie, że Bóg nie istnieje, bo Go nie widać, nie narażając się na zarzut, że jego rozumu też nie można zobaczyć.
Myliłby się jednak ten, kto uważałby, że dzisiaj ateizmu już nie ma. Niestety jest i atakuje poszczególnych ludzi oraz całe grupy społeczne w sposób bardzo perfidny i zakamuflowany. Dzisiaj mamy do czynienia z całym przemysłem obojętności, lekceważenia czy wręcz pogardy dla Boga. Zamiast więc przekonywać ludzi, że Bóg nie istnieje, wmawia się im, że Bóg jest im po prostu niepotrzebny. To człowiek sam jest panem siebie, sam decyduje o tym, co wybrać, a co odrzucić, co dobre, a co złe, co prawdziwe, a co fałszywe. Taki człowiek nie będzie szukał Boga, bo w ten sposób straciłby swoją „wolność i niezależność”, musiałby przyjąć, że o tym co dobre i prawdziwe nie on sam decyduje. „Wyzwolonemu” człowiekowi trudno się zgodzić na takie ograniczenie. Dzisiaj człowiek nie wierzy w Boga, bo ubóstwia siebie.
Oto główna przyczyna, dla której współczesny człowiek nie odnajduje Boga. Nie odnajduje Go, ponieważ Go nie pragnie i nie szuka. Jego życie zajęte jest wieloma sprawami, o których sam decyduje, o które musi walczyć i zdobywać je własnymi rękami. Pewien hinduski guru, by pomóc zrozumieć uczniowi, w jaki sposób może doświadczyć Boga, zanurzył jego głowę pod wodę i tam ją nieco przytrzymał. Gdy ten z całych sił się bronił i starał się wydostać na powietrze, guru powiedział: W dniu, w którym będziesz tak zaciekle pragnął Boga, jak pragnąłeś powietrza – w tym dniu z całą pewnością Go spotkasz. Jednak nie tylko dla dzisiejszych ateistów, ale dla wielu wierzących Bóg nie jest tak istotny jak powietrze, którym oddychają.
Święty Augustyn pisze o niepokoju ludzkiego serca, które nie spocznie, dopóki nie odnajdzie się w Bogu Stwórcy. Bóg nie tylko daje się poznać, ale wręcz nie może pozostać obojętnym wobec człowieka, który pragnie Go gorąco, z całego serca. Problem w tym, że człowiek czasami swoje serce zapełnia jakimiś małymi, przyziemnymi pragnieniami i przyjemnościami. One zajmują całą jego uwagę i nie skłaniają do poszukiwania prawdziwej radości serca, jaką dać może tylko Bóg. Dzisiejszy człowiek, odsuwający na dalszy plan pragnienie Boga, nie odczuwa już bólu z tego powodu, że Go nie spotkał i nie otworzył się na Jego dary. Po prostu przestał się Bogiem zajmować.
Jeśli nie odczuwamy pragnienia Boga albo widzimy, że nasi bliscy Boga nie potrzebują, prośmy o takie pragnienie. Bóg nie każe długo czekać i na pewno da odczuć swoją obecność tym, którzy za Nim tęsknią.