Próba wiary –14 VIII 2011
20. Niedziela zwykła
Ewangelia: Mt 15, 21-28
Do Jezusa zbliża się kobieta z nadzieją, że On – Pan, Syn Dawida uwolni jej córkę od wpływu złego ducha. Towarzyszy jej szlachetne pragnienie, chodzi o rzecz dobrą i zwraca się do właściwej Osoby, co powinno prowadzić do dobrego rezultatu. Tak się stanie, ale nie od razu. Przed nią próba wiary.
Po przedstawieniu swej prośby Kananejka spotyka się z milczeniem Jezusa. Nie chodzi o to, że On nie usłyszał słów kobiety, bo był zajęty innymi sprawami, ale o brak reakcji. Nie odezwał się do niej. Czy taka sytuacja nie jest wyrazem lekceważenia? Wobec milczenia Boga człowiek łatwo kieruje ku Niemu oskarżenia. Jakże trudno jest trwać wobec tajemnicy, której nie rozumiem. Jak trudno zaufać, że Bóg naprawdę jest dobry i wie, czego nam potrzeba, nawet zanim Go poprosimy.
Tajemnica nieco się odsłania w słowach Jezusa skierowanych do uczniów. W Bożym planie zbawienia jest miejsce dla wszystkich ludów, dla każdej osoby, a szczególne w nim miejsce zajmuje Izrael. Bóg każdego człowieka jest najpierw Bogiem Abrahama, Izaaka i Jakuba. Jakże trudno ludziom dostrzec, że zbawienie ma wymiar społeczny. Bóg zbawia nas we wspólnocie z innymi i w odpowiednim czasie. Jak trudno jest nam poddać się działaniu Boga według Jego czasu, a nie naszego.
Ostatnia próba jest chyba najcięższa. Pan Jezus odwołuje się do obiegowego sądu właściwego dla żydowskiej tradycji dotyczącej obcych, ludzi spoza Narodu Wybranego. Jakże trudno wznieść się ponad siebie samego, nawet wtedy, gdy staramy się o dobro dla innych. Spotkać się z Bogiem to także wznieść się ponad troskę o własne uznanie, docenienie. Koncentracja na sobie zamyka przed nami wiele drzwi. Bóg pysznym się sprzeciwia, a pokornym łaskę daje.