Męczeństwo w obronie godności - bł. Karolina Kózkówna

10 lis 2013
ks. Marek Wójtowicz SJ
 

Czyż święci są po to, ażeby zawstydzać? Tak, mogą być i po to. Czasem konieczny jest taki zbawczy wstyd, ażeby zobaczyć człowieka w całej prawdzie. Potrzebny jest, ażeby odkryć lub odkryć na nowo właściwą hierarchię wartości. Potrzebny jest nam wszystkim, starym i młodym – powiedział Jan Paweł II podczas beatyfikacji Karoliny Kózkówny w 1987 r. w Tarnowie.

Karolina urodziła się w wiejskiej rodzinie 2 VIII 1898 r. w miejscowości Śmietana, która należała do parafii radłowskiej. Jej rodzice, Jan Kózka i jego żona Maria z domu Borzęcka, uprawiali ziemię, która była ich głównym źródłem utrzymania. Karolina od najmłodszych lat wypełniała różnego rodzaju obowiązki: zajmowała się domem, opiekowała się młodszym rodzeństwem, pracowała w polu. Wszystko to czyniła chętnie i nigdy nie narzekała. W wolnych chwilach modliła się i czytała pobożne książki. Rodzice Karoliny dbali, by w ich domu były czasopisma katolickie; pośród nich był także „Posłaniec Serca Jezusowego”. Może właśnie dlatego Karolina należała do Apostolstwa Modlitwy. Wielu sąsiadów regularnie spotykało się w ich domu, by słuchać ciekawych opowiadań o świętych, śpiewać pieśni, litanie i odmawiać różaniec. W okresie Bożego Narodzenia śpiewano kolędy przy pięknie urządzonej stajence betlejemskiej.

Serce Karoliny było spragnione Boga. Dlatego z radością uczestniczyła w modlitwach porannych i wieczornych w domu, gdzie codziennie modlono się na różańcu. Lubiła chodzić do kościoła w Radłowie (7 km), a później w Zabawie (5 km) na Mszę św. nie tylko w niedzielę, ale także często w dni powszednie. Długo adorowała Najświętszy Sakrament. Swej bliskości z Panem Karolina nie zatrzymywała jedynie dla siebie, ale dzieliła się z innymi. Była pogodna i otwarta, zwłaszcza na dzieci, które chętnie uczyła katechizmu. W jej apostolskich działaniach wspierał ją wuj Franciszek, brat mamy, należący do III Zakonu św. Franciszka. W Wielkim Poście uczestniczyła w Gorzkich żalach i lubiła odprawiać Drogę krzyżową.

Karolina pragnęła stawać się coraz bardziej „nowym człowiekiem”. Prowadziła życie zespolone z Chrystusem. Nosiła w swoim sercu głębokie pragnienie nieba i pamięć o powołaniu do życia wiecznego. Bóg, pociągając ją ku sobie, udzielał jej dobrych natchnień, a ona wielkodusznie umiała na nie odpowiadać. Tak oto przygotował ją na ostatnią próbę.

Był dzień 18 XI 1914 r. Zawierucha I wojny światowej, podczas której wojska austriackie walczyły z wojskami rosyjskimi dotarła do Galicji i do miejscowości Karoliny. Już wcześniej zdarzały się rabunki i gwałty ze strony żołnierzy rosyjskich w okolicznych wioskach. Tego ranka Karolina pragnęła iść na Mszę św., bo trwała nowenna do św. Stanisława Kostki, patrona młodzieży. Jednak matka zachęciła ją, by została z młodszą siostrą w domu. Pozostał także ojciec, który zajmował się gospodarstwem. Nagle pojawił się rosyjski żołnierz, który nie chciał posiłku, lecz przymusił Karolinę i jej ojca, by – jak twierdził – stawili się do komendanta. Kiedy doszli do lasu, żołdak zagroził ojcu bronią i zażądał, by powrócił do wsi. Zrozpaczony ojciec szukał ratunku u swoich krewnych. Dopiero po dwóch tygodniach zmasakrowane ciało Karoliny zostało odnalezione w radłowskim lesie. Nie godząc się na utratę dziewictwa, Karolina wybrała śmierć męczeńską.

Świadectwo jej życia i męczeńskiej śmierci pozostaje aktualne zwłaszcza w naszych czasach, kiedy wyśmiewane jest życie w czystości przedmałżeńskiej, pogłębia się kryzys rodziny budowanej bez ewangelicznego fundamentu, w popularnej kulturze promuje się życie bez wartości i bez Boga. Jan Paweł II pozostawił nam bł. Karolinę jako patronkę Ruchu czystych serc dziewcząt i chłopców, którzy mają odwagę żyć pięknie w przyjaźni z Panem Jezusem: Chociaż ta młodziutka córka Kościoła tarnowskiego, którą od dzisiaj będziemy zwać błogosławioną, swoim życiem i śmiercią mówi przede wszystkim do młodych. Do chłopców i dziewcząt. Do mężczyzn i kobiet. Mówi o wielkiej godności kobiety: o godności ludzkiej osoby. O godności ciała, które wprawdzie na tym świecie podlega śmierci, jest zniszczalne, jak i jej młode ciało uległo śmierci ze strony zabójcy, ale nosi w sobie to ludzkie ciało zapis nieśmiertelności, jaką człowiek ma osiągnąć w Bogu wiecznym i żywym, osiągnąć przez Chrystusa.

 

Warto odwiedzić