O Polsce i Polakach...

27 Maj 2013
ks. Jan Konior SJ
 

Polska należała kiedyś do największych państw w środkowo-wschodniej Europie. Dynastyczna unia polsko-litewska, ustanowiona w 1386 r., dzięki małżeństwu polskiej królowej Jadwigi z litewskim królem Władysławem Jagiełłą, stworzyła olbrzymie państwo, które pokonując w bitwie pod Grunwaldem w 1410 r. zakon krzyżacki dało podwaliny pod dwustuletni rozwój kraju.

 

Polska była

W dziesięć lat po odkryciu przez Krzysztofa Kolumba Nowego Świata (1492) polska władza rozciągała się od Morza Czarnego na południu aż do Bałtyku na północy i od krańców Niemiec na zachodzie do bram Moskwy na wschodzie.

Konwencja stalinowskiego pochodzenia, ale rozpowszechniona na Zachodzie, przypisuje Polskę do Europy Wschodniej, ale Polska leży w Europie Środkowej i każda mapa Europy to potwierdzi. Jednak dla Polaków poczucie bycia w środku Europy jest bardziej kwestią historii i kultury niż geografii. Przyjęcie chrztu w obrządku łacińskim przez Mieszka I mocno zakotwiczyło Państwo polskie w kulturze Zachodu. W historii kultury polskiej łacińskość, jako czynnik identyfikujący, odgrywała pierwszorzędną rolę. Polacy byli przedstawiani jako Slavia latina – Słowiańszczyzna łacińska. Temu przede wszystkim zawdzięczają, iż w XIX w. nie zostali zrusyfikowani. W tym czasie dla wielu rosyjskich myślicieli byli grupą odszczepieńców, która oddzieliła się od innych Słowian przez przyjęcie chrześcijaństwa z Rzymu. Rzymski katolicyzm był sposobem budowania tożsamości narodowej, ponieważ jako naród nie mieliśmy własnej kultury ani mitologii. Mieliśmy co prawda Światowida, Peruna czy święte dęby, ale to było nieporównywalne z wiarą innych narodów w Morganę czy Merlina. Polska była postrzegana jako Judasz Słowiańszczyzny. Jurij Samarin pisał: Polska – to jest ostry klin, który łacińskość wbiła w środek świata słowiańskiego, aby go rozbić. Dla Fiodora Dostojewskiego, geniusza literatury rosyjskiej, znanego z postawy antypolskiej, wszystkie powstania w Polsce były klerykalnymi spiskami przeciw Rosji, początkiem przyszłej wojny prawosławia z katolicyzmem, ducha słowiańskiego z cywilizacją europejską.

 

Polska jest...

Jakim krajem jest Polska? Jest to kraj błogosławieństw i przekleństw. Niektórzy uważają, że Polacy sami sobie na ten los zasłużyli. Zapytajmy, czy przekleństwo Polski leży tylko w jej sąsiadach: Rosji i Niemcach? Wydaje się bardzo prawdopodobne, że historyczny problem położenia Polski łączył się z pewnym brakiem talentów do polityki i do dyplomacji. Moralne prawo szlachty w rządach polskich ujmowano zdaniem: Nic o nas bez nas. Naród w rozbiorach pozbawiony politycznej autonomii mógł przetrwać dzięki kulturze: językowi, literaturze, muzyce, religii. Dla polskiej religijności znamienny był tytuł: Matka Boska, Królowa Polski. Kultura, a nie ekonomia czy polityka, była napędową siłą naszego kraju. Forma oporu kulturowego dobrze służyła Polsce pomiędzy rokiem 1795 a 1918, w okresie nazwanym „niewolą babilońską” lub „czasem na krzyżu”. Bez tego oporu może nigdy nie byłoby odrodzonej Polski.

Henryk Sienkiewicz pisał swoją Trylogię o dniach polskiej wielkości, cytując epicką przemowę jasnogórskiego przeora Augustyna Kordeckiego: Szydzi z nas i pogardza nami nieprzyjaciel, pytając, co nam z dawnych cnót pozostało. A ja odpowiem: wszystkie zginęły, jednak coś jeszcze pozostało, bo pozostała wiara i cześć dla Najświętszej Maryi Panny, na którym to fundamencie reszta odbudowana być może. Sienkiewicz przekazuje swoją ideę widzenia historii, która ma jądro duchowe; degeneracja tradycyjnych cnót narodowych spowodowała polityczny upadek Polski. Adam Mickiewicz w Panu Tadeuszu, w Dziadach i w Księgach narodu i pielgrzymstwa polskiego podkreślił, że historia ma głęboki wymiar duchowy, a cierpienie przygotowuje duszę dla większej chwały. Nawołując młodych do szlachetnego działania, pisał: Trudniej dobrze dzień przeżyć niż napisać księgę. Nie ukrył więc prawdy o trudach, jakie nas czekają. Ci, którzy usiłowali w swoim życiu wykorzenić choćby jedną wadę, pozbyć się jakiejś słabości, wiedzą, jakie to jest trudne. Juliusz Słowacki, rywalizując z Mickiewiczem o rolę duchowego przywódcy narodu, przedstawia dramat Kordiana, który ofiarowując siebie za grzechy kraju, staje na szczytach Alp, gotowy na męczeństwo.

 

Jaka będzie...

Historia ponadtysiącletniej Polski pokazująca naszą krwawą i nieustanną walkę wywołuje w nas poczucie smutku i winy, cierpienia i strachu. Czy głos proroków nie był wołaniem na puszczy? Ile razy go zagłuszaliśmy? Czy nie chcieliśmy zamknąć Boga w kościołach? Czy nasza scena polityczna nie stawała się i pozostaje nadal jaskinią żmij, wstrzykując swój śmiertelny jad w krwiobieg Polaków, stopniowo nas paraliżując, uśmiercając nerw po nerwie, otępiając umysł, zaciemniając widzenie?

Obecny coraz bardziej w Polsce relatywizm wartości, przy zacieraniu się różnicy między dobrem a złem, uwidacznia brak refleksji i wyciągania wniosków z lekcji historii. Zło panuje niepodzielnie. Jest takie samo w życiu prywatnym, jak i publicznym. Nie oczekujmy lepszej przyszłości, jeśli już dzisiaj nie będziemy się starać być lepsi i zatroskani o jutro. Nie wolno nam też zapomnieć, że poczucie tego co święte jest nam równie niezbędne, jak codzienne pożywienie i światło promieni słońca.

Zagrożenie wolności zawsze istnieje, i z zewnątrz, i od wewnątrz. Pozostaje tylko pytanie, dlaczego powoli przestajemy być strażnikami wolności naszej Ojczyzny, czy już nam na niej nie zależy?

 

Warto odwiedzić