Zapomniany maj

09 Maj 2013
Filip Musiał
 

Adamczyk Mieczysław – „postrzał policzka z naruszeniem podniebienia miękkiego”; Serbiński Fryderyk – „rana postrzałowa kości udowej lewej z naruszeniem tętnic ubocznych; dwukrotna transfuzja krwi; stan poważny”; Anna Pindela – „postrzał nogi”, Zbigniew Zapiór – „postrzelony na Sikorniku”, Aleksander Wandko – „raniony w Rabce”, Jolanta Nomarska – „wyjęcie kuli z ręki”… – pisał 8 maja 1946 r. dr Oktawian Pierożyński, naczelnik Wydziału Zdrowia Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Krakowie.

Wraz z chirurgiem z bezpieczniackiej polikliniki objeżdżał wówczas Kraków i sporządzał swoisty bilans strat, starając się zewidencjonować rannych. Pięć dni wcześniej krakowska bezpieka i „ludowe” wojsko strzelało bowiem do osób biorących udział w tradycyjnych pochodach w rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 Maja.

 

Polskie miesiące

Większość podręczników do historii czy książek opisujących dzieje PRL odrębne rozdziały poświęca tzw. polskim miesiącom. Chodzi o gwałtowne bunty społeczne, z których część skutkowała zmianami na politycznym szczycie, czyli wymianą I sekretarzy KC PZPR. Pierwszym z miesięcy jest czerwiec 1956 r., kiedy to wybuchła robotnicza rewolta w Poznaniu – krwawo spacyfikowana, miało wówczas zginąć 59 osób, a ponad 500 odniosło rany. W marcu 1968 r. splotło się kilka nurtów – bunt inteligencki, protest pokoleniowy, a z drugiej strony nagonka antysemicka i rozgrywka o władzę wewnątrz PZPR. Brutalnie stłumione protesty młodzieży nie przyniosły ofiar śmiertelnych. Natomiast po marcu wielu jego uczestników skazano w politycznych procesach, kilkaset osób relegowano z uczelni, innych karnie wcielono do wojska, a efektem antysemickiej nagonki było to, że kilkanaście tysięcy osób zostało zmuszonych do wyjazdu z PRL bez prawa powrotu. W grudniu 1970 r., gdy przez Wybrzeże przetoczył się robotniczy protest, wojsko użyło ostrej amunicji. Co najmniej 45 osób zginęło, blisko 1200 było rannych, a ok. trzech tysięcy zatrzymano. Efektem grudnia była też zmiana I sekretarza – Władysława Gomułkę zastąpił Edward Gierek. Już sześć lat później, gdy życie na kredyt zakończyło się gospodarczym krachem, wybuchły robotnicze protesty w Radomiu, Ursusie i Płocku. Manifestacje stłumiono siłą, choć nie odważono się otworzyć ognia do protestujących. Mimo to zginęły trzy osoby, wielu robotników stanęło przed sądem, a innych zwolniono z pracy z tzw. wilczym biletem. Wreszcie w sierpniu 1980 r. zastrajkowało znów Wybrzeże, tym razem doprowadzono do porozumienia przy stole, co w konsekwencji przyniosło powstanie „Solidarności”. Jednocześnie Gierek poniósł odpowiedzialność za doprowadzenie do tej sytuacji i został, na krótko, zastąpiony przez Stanisława Kanię.

 

Zakazana rocznica

Część „polskich miesięcy” kończyła się represjami (Marzec’68) i ofiarami śmiertelnymi (Czerwiec’56, Grudzień’70, Czerwiec’76), niektóre nie (Sierpień’80) – wszystkie łączyło jedno: gwałtowna erupcja społecznego niezadowolenia. Z punktu widzenia komunistycznej władzy były to kryzysy systemu, gdy pruła się komunistyczna fastryga, a zza propagandowych haseł wyzierała siermiężna rzeczywistość totalitarnego reżimu.

Podobnie było w maju i czerwcu 1946 r. Nastąpiło wówczas wyraźne nasilenie oporu społecznego związane z nadzieją na zmianę sytuacji w Polsce po wyznaczonym na czerwiec tego roku tzw. referendum ludowym. W przededniu święta 3 Maja, które formalnie nadal było świętem państwowym, władze komunistyczne wydały zakaz urządzania obchodów na ulicach – zezwalając jedynie na zgromadzenia w kościołach i budynkach. Jednak informacja ta nie dotarła na czas do organizatorów uroczystości. Tradycyjnie święto Konstytucji 3 Maja wiązało się z pochodami. W 1946 r. stały się one pretekstem do manifestowania niechęci do komunistycznego reżimu i, najczęściej, poparcia dla PSL i Mikołajczyka. Do manifestacji i starć z aparatem represji doszło w województwach: gdańskim, katowickim, kieleckim, krakowskim, łódzkim, poznańskim, rzeszowskim, szczecińskim, warszawskim oraz na Dolnym Śląsku. Szczególnie brutalnie spacyfikowano obchody w Krakowie. Pierwsze kule wystrzelono do manifestantów na Rynku Głównym z budynku Polskiej Partii Robotniczej. To wtedy ranni zostali Mieczysław Adamczyk oraz Fryderyk Serbiński. Niepotwierdzone informacje mówią także o kilku ofiarach śmiertelnych. W pamięci uczestników tych wydarzeń zachował się obraz samochodu pancernego z zamontowanym sprzężonym karabinem maszynowym, którym po krakowskich Plantach jeździł szef tutejszej bezpieki, strzelając nad głowami manifestantów. Miasto spacyfikowano, aresztując blisko tysiąc osób. W lipcu przeprowadzono pokazowy proces kilku z zatrzymanych. Wskutek represji, które spadły na demonstrantów, m.in. harcerzy, uczniów i studentów, w wielu miejscowościach doszło do trwających nawet do kilkunastu dni strajków w szkołach i na uczelniach. Władzy udało się opanować sytuację dopiero w czerwcu, a w kolejnych miesiącach organizowano procesy osób uznanych za „prowodyrów” zajść. Pod dużą presją społeczną komuniści zadbali o orzekanie stosunkowo łagodnych wyroków, większość skazanych opuściła więzienie już po kilku miesiącach.

Gdyby protesty z maja 1946 r. odbyły się dekadę czy dwie później – czytalibyśmy o nich jako o jednym z „polskich miesięcy”. Bowiem, gdy w latach ustabilizowanej władzy przeciw komunistom protestowało kilkadziesiąt tysięcy robotników Wybrzeża, było to istotne wydarzenie. W połowie lat 40. w opozycyjnym wobec komunistów PSL działało prawie milion ludowców, a w lasach walczyło kilkadziesiąt tysięcy partyzantów, kilkanaście tysięcy manifestantów w miastach nie było więc dla władzy najważniejszym, choć z pewnością istotnym, problemem.
 

 

Warto odwiedzić