W modlitewnej toni
... gdy podziwiamy góry
Dlaczego uczyniłeś góry tak wielkimi, o Panie? By adekwatne były do wielkości Twej Bożej? By ukazać nam, jakimi maleńkimi jesteśmy my, służebnicy Twoi. Przez kontrast ten pozwalasz nam dostrzec swe miejsce na ziemi, swą wielkość – maleńkość.
Pozwól nam być tym ziarenkiem, co w masie skały tworzy, bo już Piotrowi powiedziałeś: ty jesteś opoką, a na tej opoce zbuduję Kościół swój.
Na nas buduj i spraw, byśmy zawsze byli Ci wiernymi, a pielgrzymowanie po ziemi ojczystej, obcych krajach i ziemiach odległych od domów naszych uczyń jedną wielką podróżą ku chwale Twojej. Jakże piękny jest świat, jaki wielki stworzyłeś, a to, że pozwalasz nam go oglądać, przyjmujemy jako wielką łaskę Twoją. Toteż pozwól nam dostrzegać piękno w każdym drobiazgu, uczyń nas uważnymi oglądaczami przyrody, o której dobro pozwól nam się starać. I wybacz, o Panie, postępującą wciąż degradację dóbr ziemi. Ty stworzyłeś świat i nas na chwałę swoją, a człowiek już zmienił tak wiele w świecie przyrody. Nie pozwól niszczyć tego, co nam dałeś, a nasi przodkowie pielęgnowali. Przyśpieszone ujemne oddziaływanie na nasze środowisko materialne już całemu naszemu pokoleniu daje się we znaki. Nas winisz, Stwórco Wszechmogący? Daj więc wiarę w naprawienie, daj moce rozumowi, byśmy potrafili przeciwstawić się lawinie zniszczenia, powstrzymali proces degradacji przyrody, tak jak usiłujemy powstrzymać procesy psychodegradacji człowieka współczesnego.
Stojąc u stóp gór, przez ów kontrast, my mali wielbimy Twą wielkość, wspinając się po zboczach ku szczytom, prosimy Cię, przyjm wysiłek nasz jako usiłowanie dobrnięcia do nieba, które od dziecięctwa tam właśnie, w górze, umieszczali je nasi rodzice, dziadkowie i starsze rodzeństwo, snując tajemnicze opowieści o siedzibie Boga i miejscu wiecznego zbawienia.
Niech wkładany wysiłek fizyczny przypomina nam, iż nic nie może przyjść zbyt łatwo i bez wysiłku. Że im więcej troski włożymy w każde nasze działanie, tym efekt nie tylko bliższy, ale i pewniejszy. Dlatego spraw, byśmy nie ustawali w takich wysiłkach, które mogą podobać się Tobie, o Panie. A kiedy już staniemy na szczycie, pozwól nam zrozumieć, iż wszystko jest marność nad marnościami prócz tego, by kochać Boga i Jemu służyć. A to, co zobaczymy ze szczytu na dole ..... to nasi bliźni, którzy wciąż potrzebują modlitw, by wesprzeć ich w drodze do Ciebie, o Panie.
... gdy pomimo wysiłków fizycznych na szczycie gór stanąć nie jesteśmy w stanie
Doceń nasz wysiłek, Jezu Nazareński. Ale chciałeś nam powiedzieć, iż nie nasze tam miejsce? Nie dla wszystkich przeznaczasz szczyty gór, nie każdy zdolen tam dotrzeć i spojrzeć hen w górę, gdzie do nieba bliżej i w dół, gdzie niedola pozostała; gdzie słabość pokonana, bo wysiłek nagrodzony. Przypomniałeś jednocześnie o V przykazaniu. Toż o zdrowie dbać nakazałeś, a nie każdemu równo porozdawałeś. Spraw więc, byśmy mierzyli zamiary na siły i o tym: nie moja wola, lecz Twoja pamiętali i do niej się stosowali.
Czy chciałeś nam powiedzieć, iż każdy ma swój Everest? Na Mont Everest naszą Polkę posłałeś jako pierwszą z Europejek i pierwszą z Polaków w tym samym dniu, w którym Karol Wojtyła został papieżem, a ona skromnie nam o tym przypomniała, iż każdy swój szczyt wyznacza i uparcie doń dąży. Daj nam siły, byśmy dobrze się czuli tam, gdzie Ty miejsce wyznaczysz. Byśmy z pokorą należną nam, o Panie, i uwielbieniem należnym Tobie, o Boże, wszelkie niepowodzenie przyjmowali. Wszak we wszystkim, czym nas doświadczasz, masz swój cel, o Panie. Nawet jeśli jest on tak dalekosiężny, że dostrzec go sami nie potrafimy. Ty wiesz, co jest – co będzie dla nas najlepsze, i daj nam tę rozumność, byśmy nie tylko rozumieli, ale i do tego usilnie przy Twojej pomocy dążyli.
... gdy świat nas urzeka
Dzięki Ci, Panie, za ranne wstawanie gdy góry z uśmiechem łowią nasze słowa. Gdy dziękczynność dzwoni echem krowich dzwonków, co obwieszczają światu, iż dzień nowy nastał i jeść trzeba trawę, co tak bujnie rośnie u stóp nagich skał, gdzie tylko droga do nieba ma miejsce na stopy wśród wyrębów skalnych nie dla wszystkich dostępnych. Dzięki Ci za to, że dałeś nam, Polakom, z dumą wstąpić na ścieżki wiodące pod niebiosa, za głos Jana Pawła II, co rzekł ongiś na audiencji Wandy Rutkiewicz: jednego dnia Bóg pozwolił nam dojść tak wysoko. Tego dnia, 16 X 1978 roku cały świat usłyszał wówczas o dokonaniu trzech Polaków, co zadziwili świat, udobruchali ludzi, którzy dysponowali nienajlepszą o nas wiedzą.
My u stóp gór stoimy pełni nadziei sięgania hen w chmury, tam pośród obłoków chcemy dojrzeć Ciebie. I choć żyć nam przyszło wśród nizin, w górę wznosimy oczy. I choć ogrom gór nas przytłacza, dobrze nam być tym ziarenkiem Wszechświata, co łańcuszek tworzy i w takiej Wspólnocie splot modlitw dziękczynnych tworzymy wielki. A śpiewając Hossanna, chór tworzymy głośny, w dźwięku crescendo wielkie echo stworzy odbite po stokroć od każdej ze zrąb skały. I tak w ucho nas pieści, żeśmy zespoleni. I tak wielbimy Pana, żeś zwiedzać pozwolił.
... gdy kończymy wycieczkę
Dzięki Ci, o Panie, za Twe hojne dary, za wszystko, co zobaczyliśmy. Zesłałeś tę łaskę, abyśmy mogli docenić wielkość Twą, o Boże.
Wyczuliłeś nas na piękno świata całego, ukazałeś całe bogactwo tego, co dla nas zesłałeś jako cząstkę tego, co przygotowałeś dla nas – jeśli zasłużymy - tam, u Twych stóp w wieczności, w szczęśliwości nieprzerwanej nawet żadną złą myślą ni słowem bliźniego. Urokiem tej hojności, jaką mogliśmy dojrzeć, prawie dotknąć i chociaż na fotografii utrwalić dla siebie, sławić będziemy Cię, o Panie, Stwórco tego wszystkiego, co nas otacza. Nasza wyobraźnia nie sięga nie tylko do niebios, gdzie sądzić nas będziesz w aurze Twej wiekuistej światłości, ale tych ziemskich wspaniałości nie możemy sobie nawet wyobrazić, jeśli Ty, o Panie, nie natchniesz nas. Jeśli Duch Święty nie oświeci naszych umysłów, nie wyostrzy wzroku na wszystko, co urodą nęci, nie uczuli słuchu na niebiańskie dźwięki, które unoszą się np. nad wodospadami, na miarowe rytmy, jakie w naszą stronę ślą morza i oceany, na świergot ptaków, na trele, jakie w naszą stronę ślą, umilając i tę stronę naszej ludzkiej egzystencji, która jest tylko etapem na drodze do wiecznego z Tobą bytowania.
Dzięki Ci, Matko Przenajświętsza, która całą drogę otulałaś nas swym błękitnym płaszczem, aby chronić nas od złego. Od niedobrego mogącego nam grozić ze świata zewnętrznego, jak i ze strony bliźnich naszych, którzy tkwiąc w grzechach, potrafią źle traktować nas oddanych Tobie bezgranicznie. Spraw, abyśmy my niejednokrotnie nie umiejąc odciąć się od złego, nie reagowali na ich złe słowa. Nie pozwól więc, byśmy wyzwalali z siebie nową lawinę zła, złe reakcje, ostre słowa, nieżyczliwe spojrzenia.
Ty swą dobrocią otulałaś już maleńkiego Jezusa od zarania Jego ziemskiego bytowania. Analogicznie miej i nas w opiece od początku do końca, o którym to modlitwy są do Ciebie w codziennym Zdrowaś Maryjo – w godzinę śmierci naszej...
W podróży jesteś nam w sposób szczególny potrzebna. Zwłaszcza gdy znajdujemy się w sytuacjach nowych, dotąd nam nieznanych, gdy dokonujemy wyborów nie zawsze w pełni rozeznanych. W nowym, obcym świecie miej nas szczególnie w swej matczynej opiece.
Felicja Borzyszkowska
z W modlitewnej toni
Autorka ponad 40 książek, powieściopisarka, poetka dr pedagogiki i psychologii.