Rekolekcje

28 lut 2015
Mikołaj Świerad
 

Zimny wiatr pędził po ulicy strzępy śmieci. Śnieg stopniał, odsłaniając tu i ówdzie nieczystości, i maszerujący do szkoły Ernest mimo woli przypomniał sobie, jak kilka dni temu Cyprian, chcąc przypodobać się największemu w klasie łobuzowi Kacprowi niby dla zabawy wyrzucił papierek po gumie do żucia na chodnik. Smutne było to, że zły przykład dzieciom często dawali sami dorośli.

Kiedy mocniej przygrzewało słonko, w powietrzu unosił się zapach wiosny. Narty oraz sanki na powrót zniesiono do piwnic. O feriach wielu zdążyło już zapomnieć, a leniwi uczniowie z niecierpliwością wyczekiwali na wielkanocną przerwę. Także w klasie Ernesta panował gorączkowy nastrój oczekiwania. Zbliżał się czas rekolekcji.

– Nie ma to jak laba w połowie marca. Gdzie tam do Wielkanocy, ja bym nie dał rady – obwieścił przed dzwonkiem Kacper, odpisując zadanie z angielskiego.

– No właśnie! Pani zapowiedziała sprawdzian z historii, a zapomniała chyba o rekolekcjach – dorzucił Cyprian. Słowa te skierował do Kacpra, mówiąc jednak, patrzył w stronę, gdzie skupili się Robert, Asia i Ernest, ale żadne z nich nie podjęło tematu. Kacper też milczał. Interesowało go tylko ściąganie.

Epidemia grypy, która nadeszła wraz z odwilżą, sprawiła, że wielu uczniów nie dotarło na lekcje. Gdy zachorował Tomek, Cyprian, nie mając z kim siedzieć, przeniósł się do Kacpra, u którego było akurat puste miejsce.

– Bardziej skorzystałbyś, siedząc z Łucją. U niej też jest teraz wolne miejsce – powiedział mu niedawno Ernest, ale Cyprian nie słuchał. – Wszystko jasne. Wolisz broić z tym Kacprem – pomyślał chłopiec.

Zaczęły się rekolekcje. Szkoła widocznie współpracowała z parafią, bowiem skrócono zajęcia, a przed spotkaniem w kościele dzieciom umożliwiono zjedzenie ciepłego posiłku.

– Trzeba przyznać, ciekawie to wszystko zaplanowali – rzekł Ernest do Roberta, wychodząc z kościoła. Żałował, że nie zna tylu ludzi co Asia, która chodziła na spotkania oazy. Już w środku, przed rozpoczęciem rekolekcji, pozdrawiali ją chyba wszyscy animatorzy, teraz zaś, pożegnawszy się z nimi, podbiegła do jakichś innych znajomych. Chłopiec postanowił zapytać koleżankę, jak można wstąpić do oazy.

Nazajutrz w klasie mówiło się tylko o rekolekcjach. Oczywiście Cyprian poszedł z Kacprem i włóczyli się bez celu po mieście. Tymczasem Tomek wyzdrowiał. Dla Cypriana nie było już miejsca w ławce z Kacprem. Ernest obserwował, jak kolega stoi samotnie, nie wiedząc, jak włączyć się do rozmowy.

Resztę zajęć Cyprian przesiedział z Łucją i wydawało się, że powrócił już ten zwyczajny, trochę roztrzepany, lecz bystry i koleżeński, chłopak.

W stołówce pachniało pomidorówką. Asia, Robert, Ernest i Cyprian siedzieli przy jednym stoliku. Zaraz mieli iść do kościoła. Nagle w drzwiach stołówki pojawiła się głowa Kacpra.

– Chodź, Cyprian, idziemy grać na komputerze!

– Eee.. No to cześć – bąknął niezdecydowany Cyprian.

– Zaraz. A rekolekcje? – spytał Ernest.

– Idziesz czy nie? – niecierpliwił się Kacper.

– Pomyśl: jaką masz korzyść z gry na komputerze? Żadną. A te rekolekcje naprawdę wiele oferują.

Asia wstała zdenerwowana: – Ogarnij się człowieku – rzuciła. – Chodźcie, bo przez niego się spóźnimy. – Ale on jest – dziewczynka z trudem powstrzymywała oburzenie. – Wystarczyło, że posiedział parę dni z Kacprem, by tak się zmienił.

Spotkanie właśnie się zaczynało. Dzieciaki czekały w skupieniu. Naraz w kościele rozległ się tupot czyichś butów i obok ławki, gdzie siedzieli Ernest, Asia i Robert, ktoś cicho szepnął: – Znajdzie się tu jeszcze jedno wolne miejsce?

– Siadaj – uśmiechnął się z ulgą Ernest. – Czeka na ciebie od wczoraj.

 

 

Przeczytaj także

Maryla i Lucjan Miozgowie
ks. Jacek Poznański SJ
o. Robert Więcek SJ
ks. Jerzy Sermak SJ
wdzięczne Siostry Karmelitanki z Usola
ks. Antoni Masier SJ

Warto odwiedzić