Kazanie na Mszy św. pogrzebowej śp. o. Wacława Rusiniaka SJ
Gdy w miniony piątek dotarła do mnie drogą mailową informacja o śmierci śp. o. Wacława, natychmiast pojawiło się w mym sercu wspomnienie naszego ostatniego bezpośredniego spotkania, do którego doszło przed pięcioma miesiącami, 16 marca, gdy wracałem do Białegostoku po zakończeniu rekolekcji wielkopostnych, które prowadziłem w naszej parafii w Gliwicach.
Jednym z istotnych tematów rozłożonej na raty kilkugodzinnej rozmowy były jego refleksje na temat modlitwy, którą przeżywał dość często w pokoju, w którym mieszkał. I w ten miniony piątek pełniej uświadomiłem sobie, że jego refleksje są w dużej mierze zbieżne z refleksjami św. o. Alberto Hurtado, który jest patronem dnia jego śmierci i z którym łączy go przynajmniej trochę. Alberto Hurtado, wielki współczesny święty jezuita chilijski, odchodził przedwcześnie w wieku zaledwie 51 lat z tego świata, zmagając się z nowotworem trzustki, niespełna 4 lata przed przyjściem na świat śp. Wacława, który z kolei odchodził z tego świata dokładnie w 68. rocznicę śmierci tego świętego i jednocześnie w dniu jego liturgicznego wspomnienia.
Kiedyś w nawiązaniu do samotności i modlitwy św. Alberto Hurtado napisał: Jestem sam (...). Ale właśnie teraz wchodzi Bóg, który chwyta duszę, podnosi ją, daje jej siłę, pociesza i wypełnia ją (…). Życie jest piękne i Bóg w nim jest... W tym momencie wchodzi do Twego pokoju. Twój pokój jest pustynią. Pomiędzy podłogą, sufitem i czterema ścianami, nie ma nikogo prócz Ciebie i Boga. Przyroda, która wkrada się przez okno, nie zakłóca rozmowy z Bogiem, wręcz przeciwnie, czyni ją łatwiejszą (...). Skup się i słuchaj. Bóg jest tu. On czeka na Ciebie i mówi do Ciebie. Twój wielki, piękny Bóg, który Cię pociesza, oświeca i daje Ci zrozumieć, że Cię kocha. Jest gotowy oddać się Tobie (...). Przyjmij Go, nie odrzucaj Go. Nie uciekaj przed Nim. On tu jest. Czeka na Ciebie i mówi do Ciebie. Oto godzina, którą wybrał, by spotkać się z Tobą. Nie odchodź. Słuchaj Go dobrze. Potrzebujesz Go. Ale także On potrzebuje Ciebie dla swego dzieła, by za pośrednictwem Ciebie wyświadczać dobro Twym braciom. On da się Tobie wielkodusznie, z serca do serca pośród tej samotności. Czasami Twą pustynią jest Twój pokój. Ty zawsze nosisz w sobie potrzebę Boga. (...) możesz skupić się przed Nim jak robili to apostołowie, których zaprosił na pustynię, by tam byli z Nim. Twoją pustynią jest pragnienie, by nigdy nie zdradzić; jest nią Twoje skupienie w Bogu, jest nią Twoja niewzruszona nadzieja. Nie potrzebujesz szukać Twej pustyni daleko od ludzi; znajdziesz ją wszędzie. W wielu zakresach refleksji tego świętego śp. o. Wacław odnalazłby siebie. (…)
Gdy stawał się coraz bardziej kapłanem wielkiej wiary, serdecznym i życzliwym, człowiekiem o ujmującej dobroci serca, Bóg zaprosił go na drogę wielkiego cierpienia. (…)
W tym ostatnim czasie często powtarzał: Kocham Jezusa, kocham Maryję, wszystkich ludzi kocham i wskazywał na niebo. Jego postawa była bardzo podobna do postawy św. Alberta Hurtado, który na cztery dni przed swą przedwczesną śmiercią podyktował słowa: Odchodząc, powracając do domu Boga Ojca, pozwalam sobie zawierzyć Wam ostatnie pragnienie: niech trwa wysiłek nad stworzeniem klimatu prawdziwej miłości i szacunku. Choć w ludzkim rozumieniu doznał kaźni – jak słyszeliśmy w I czytaniu – wierzymy, że dostąpi dóbr wielkich. Bóg go doświadczył jak złoto w tyglu i przyjął go jak całopalną ofiarę (por. Mdr 3, 4-6). Śp. o. Wacław otworzył się na Jezusowe zaproszenie z odczytanej przed chwilą Ewangelii Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie (Mt 11, 28-29).
Gdy spotkaliśmy się ostatnim razem pięć miesięcy temu, obiecaliśmy sobie, że będziemy szukać możliwości kolejnego spotkania w szeroko rozumianym okresie wakacyjnym. I oto spotykamy się dziś, gdy śp. o. Wacław jest jeszcze z nami tu, ale jednocześnie jest już po drugiej stronie śmierci, wchodząc w pełnię życia z Bogiem, które nie będzie miało kresu, podczas gdy my pielgrzymujemy jeszcze przez wstęp do pełni życia. Spotykamy się w środę, dzień, który poprzez prowadzone przez śp. o. Wacława nabożeństwa ku czci Matki Bożej Nieustającej Pomocy, stał się w tej parafii dniem Maryjnym. Spotykamy się na swoistym pożegnaniu, które jest tylko pożegnaniem częściowym. Śp. o. Wacław odchodzi powoli sprzed naszych oczu, ale głęboko wierzymy, że człowiek tak wielkiej wiary, tak wielkiego serca i tak wielkiej dobroci z naszych serc nie odejdzie nigdy. I oby tak się stało. Amen.