Faryzejskie nawrócenie - 2 IX 2018
22. Niedziela zwykła;
Ewangelia według św. Marka 7, 1-23
Jezus w licznych polemikach z faryzeuszami i uczonymi w Piśmie „punktuje” ich fałszywą religijność. Zobaczmy krótko, co im (a może i nam) zarzuca.
Najpierw niekonsekwencję, hipokryzję, brak równowagi między czynami a sercem, oddzielanie sfery zewnętrznej od wewnętrznej, separację serca od moralności i prawa. Faryzeusze dają Bogu różne dary, głównie materialne, czyli tak zwaną dziesięcinę (dziesięć procent przychodów), a pomijają istotę – sprawiedliwość, miłosierdzie, miłość. Jednak w religii nie chodzi o to, co się je, czy pokarmy „czyste”, czy „nieczyste”, ale kim się jest, jak się żyje.
Żydzi mieli specyficzną listę pokarmów zakazanych – od konia po świnię, od żab po węgorza. Egzegeci w różny sposób tłumaczą tę listę. Niektóre pokarmy były zakazane ze względów higieniczno-sanitarnych, jak np. owoce morza; inne dlatego, że miały związek z kultami pogańskimi, np. świnie poganie składali w ofierze bogini Asztarte. Jeszcze inne symbolizowały bóstwa pogańskie, np. węże i węgorze były czczone jako bóstwa płodności.
Jezus mocno podkreśla, że pokarm nie czyni człowieka nieczystym. Ważniejsze jest wnętrze. W sercu człowieka rodzi się grzech i czyni go nieczystym. O wartości duchowej człowieka nie świadczy więc to, co zjada, z kim się spotyka, jak ubiera, czego dotyka. O wartości człowieka decyduje to, kim jest, co myśli, czego pragnie, do czego dąży, jak żyje…
Dalej zarzuca Jezus faryzeuszom ostentację religijną, próżność i ambicję. Lubią pierwsze miejsca i pozdrowienia na ulicach. Pragną prestiżu i sukcesu. Spełniają wszystkie dobre uczynki, aby się podobać ludziom.
W życiu duchowym ważna jest motywacja. Można czynić wiele, ale z przyczyn egoistycznych, z lęków, by się dowartościować, być kimś w oczach innych… Takie czyny mają niewielką wartość. Można dać z kolei niewiele, „grosik” jak uboga wdowa (por. Mk 12, 41nn), ale z czystego serca. I to jest najpiękniejszy dar.
Jezus zarzuca faryzeuszom również stosowanie podwójnej miary. Wobec innych są wymagający, surowi, stosują nieznośny legalizm, natomiast wobec siebie są pobłażliwi, stosują taryfy ulgowe, ułatwienia. Są dobrymi nauczycielami, ale złymi przykładami. Jezus nie podważa ich autorytetu, nie zachęca do nieposłuszeństwa. Piętnuje jedynie nauczanie, któremu nie towarzyszy odpowiednia praktyka.
Reasumując, „faryzejskie nawrócenie” polega na doskonałości zewnętrznej przy zaniedbaniu wnętrza. Pozostaje na płaszczyźnie religijności, a więc rytów, uczynków, modlitw… Natomiast brakuje mu duchowości, czyli miłości płynącej z przemienionego, czystego serca. Nawrócony zewnętrznie podobny jest do człowieka, który pokrywa tynkiem szczelinę w murze, zamiast naprawić rozpadający się mur. Zajmuje się zewnętrzną kosmetyką, a nie istotą, fundamentem, głębią.
Czy nie jestem formalistą i hipokrytą? Co stanowi o mojej wartości i godności? Czy nie dzielę ludzi według sposobu ubierania się, jedzenia, posiadanych wartości materialnych itd.? Czy moje życie nie cechuje próżność, ostentacja i niezdrowe ambicje? Komu chcę się bardziej przypodobać – Bogu, czy ludziom? Czy mojemu życiu duchowemu bliższa jest religijność, czy duchowość?