Gdzie Bóg się ukrywa? - 18 III 2018

18 mar 2018
ks. Bogdan Długosz SJ
 

5. Niedziela Wielkiego Postu
Ewangelia według św. Jana 12, 20-33

W Ewangelii słyszymy o pragnieniu zobaczenia Jezusa przez wiernych którzy przybyli do Jerozolimy, aby oddać pokłon Bogu w czasie święta: A wśród tych, którzy przybyli, aby oddać pokłon Bogu w czasie święta, byli też niektórzy Grecy. Oni więc przystąpili do Filipa, pochodzącego z Betsaidy Galilejskiej, i prosili go mówiąc: „Panie, chcemy ujrzeć Jezusa” (J 12, 20-21).

Wydaje się, że takie pragnienie powinno spotkać się z entuzjastyczną odpowiedzią ze strony Jezusa. Przecież cała Jego misja związana jest z przywróceniem relacji między Bogiem a ludźmi. Stąd odpowiedź Jezusa może wydawać się niezrozumiała. Zamiast entuzjazmu słyszymy o trudnej i wymagającej drodze obumierania, krzyża i rezygnacji: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity. Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne (J 12, 24-25).

Gdy uświadamiamy sobie, że odpowiedź zostaje skierowana do Greków, prozelitów, czyli nawróconych na judaizm, to zaczynamy rozumieć, że Jezus dostrzega w ich postawie poszukiwanie nauczyciela, który będzie czynił cuda - cudotwórcy. W ich myśleniu zawarty jest obraz Jezusa, który dokonuje rzeczy spektakularnych, uzdrawia, wskrzesza, rozmnaża chleb itp. Pragną poznać „cudotwórcę”, który spełni ich potrzeby. Jezus nie przyjmuje tego obrazu, ale konfrontuje go z opisem drogi, która prowadzi do zbawienia. Tym samym wskazuje inne miejsce, w którym Boga należy szukać.

Jezus mówi o trudzie, obumieraniu i męce. Są to szczególnie uprzywilejowane momenty, w których można spotkać Boga. Niepewność, lęk powodują, że zwracamy się do Boga, że odkrywamy w sobie prawdziwe pragnienie i prawdziwą potrzebę i ta determinacja czyni nas wrażliwymi i wyczulonymi na Jego delikatną obecność. Dzięki tej wrażliwości (która często sporo kosztuje) szukamy Go, gdzie jest obecny, a nie gdzie my chcielibyśmy Go spotkać.

Ewangelia również mówi o odpowiedzi którą Bóg udzielił, wtem rozległ się głos z nieba: Już wsławiłem i jeszcze wsławię, ale tak jak wcześniej nie jest to spektakularne działanie, bo ktoś w tym zjawisku słyszy grzmot, ktoś inny głos anioła, a Jezus (a pewnie i inni również) słyszy głos Boga.

 

Warto odwiedzić