Wyjaśnienie papieskich intencji AM - grudzień 2016
Intencja powszechna:
Aby we wszystkich częściach świata zniknęła plaga, jaką jest werbowanie dzieci-żołnierzy.
Papieskie nauczanie odnoszące się do dzieci opiera się na zasadniczym „znaku” danym nam od Boga – Dzieciątku Jezus narodzonemu z Dziewicy w Betlejem, danemu wszystkim oczekującym Bożego Zbawiciela, który przyszedł do nas, ujawniając czułość Boga obecnego w Nim pośród nas. Prości pasterze potrafili zrozumieć i przyjąć ten „znak” objawiony im przez anioła. Każde dziecko jest zatem „znakiem” nadziei i życia, a także „wskaźnikiem” zdrowia rodzin oraz społeczeństw całego świata. W sposobie traktowania dzieci, ich przyjmowaniu, kochaniu, ochronie odbija się prawda o rodzinie, o człowieczeństwie świata dorosłych. Bóg chciał być jak każde niemowlę. Stał się Wcielonym Słowem Boga, które nawraca ludzkie serca. Dzieciątko Jezus – podkreśla papież Franciszek – potrzebuje ochrony i akceptacji. Zatem i dzisiejsze dzieci powinny być chciane i bronione od momentu poczęcia.
Niestety, jak zauważa Ojciec Święty, w dzisiejszym świecie o tak bardzo rozwiniętej technologii wiele dzieci żyje w nieludzkich warunkach, na peryferiach zainteresowania. Co więcej, dzieci są wyzyskiwane, źle traktowane, zniewalane, wykorzystywane, podległe przemocy i sprzedawane niczym towar; dzieci są wygnańcami, uciekinierami, rozbitkami, szczególnie na Morzu Śródziemnym. Kościół mówi o tym ze wstydem wobec Boga, który stał się Dzieckiem.
Papież zadaje dramatyczne pytanie: Jacy jesteśmy my sami, gdy stajemy przed Dzieciątkiem Jezus? Czy jesteśmy jak Maryja i św. Józef, którzy przyjęli Boga z rodzicielską troskliwością? Czy jesteśmy jak ubodzy pasterze, którzy klękają przed Nim, adorują i dzielą się z Nim swoją biedą i bliźniego? A może jesteśmy obojętni? Może mamy na ustach pobożne słowa, wykorzystując przy tym do własnych celów bezbronne dzieci? Może uważamy, że dzieci to „strata czasu” w realizacji naszych planów? A może jesteśmy dla dzieci Herodami, którzy chcą je wyeliminować? Módlmy się zatem za tych, którzy źle traktują dzieci, aby się nawrócili w przyjmowaniu potomstwa, i wychowywali je w prawdziwej, katolickiej miłości Boga i bliźniego.
Intencja ewangelizacyjna:
Aby ludy europejskie odkryły na nowo piękno, dobroć i prawdę Ewangelii, która napełnia życie radością i nadzieją.
We wrześniu br. wyszły drukiem Ostatnie rozmowy z Benedyktem XVI. Peter Seewald przypomniał w nich m.in. diagnozę Josepha Ratzingera z 1958 r. Zdaniem przyszłego papieża nazywana chrześcijańską Europa stała się siedliskiem nowego neopogaństwa rosnącego w sercu Kościoła. Pytany w tym kontekście o przyszłość chrześcijaństwa papież senior mówi, że dechrystianizacja postępuje, a chrześcijańskie wzorce przestały być decydującym wskazaniem. Zauważa, że dzisiaj żyjemy w ramach pozytywistycznej i agnostycznej obyczajowości, która staje się coraz bardziej nietolerancyjna wobec chrześcijaństwa. Wniosek? Społeczeństwo Zachodu, a w każdym razie Europa, po prostu nie będzie chrześcijańskie. Tym bardziej więc wierzący będą musieli zabiegać o to, aby dalej formować i utrzymać świadomość istnienia wartości oraz życie według wiary (s. 269).
Następca Benedykta XVI zachęca do odkrywania osobistego wymiaru misji: każdy jest wezwany do propagowania wiary. Wcale nie chodzi o wielkie akcje misyjne. Wystarczy autentyczne życie wiarą. Młodych w podkrakowskich Brzegach Franciszek zachęcał do życia w taki sposób, by po ich życiu pozostał ślad. Aby tak było, mierzyć się trzeba z poczuciem, że nic się nie da zrobić, gdyż za tym stoi lęk, który paraliżuje. Mierzyć się trzeba także z wygodą „kanapy” na wszelkie typy bólu i strachu. Nie przyszliśmy na świat, aby „wegetować”, aby wygodnie spędzić życie, żeby uczynić z życia kanapę, która nas uśpi – mówił papież. I tłumaczył: Aby pójść za Jezusem, trzeba mieć trochę odwagi, trzeba zdecydować się na zamianę kanapy na parę butów, które pomogą ci chodzić po drogach, o jakich ci się nigdy nie śniło, ani nawet o jakich nie pomyślałeś. Gdy w tym miesiącu modlimy się, aby ludy europejskie odkryły na nowo piękno, dobroć i prawdę Ewangelii, prosimy także za siebie. W obliczu postępującej sekularyzacji nie trzeba załamywać rąk. Trzeba przezwyciężać swoje lęki i zostawiać ewangeliczny ślad radości i nadziei.