Stań się bliźnim - 10 VII 2016

09 lip 2016
ks. Artur Wenner SJ
 

15. Niedziela zwykła;
Ewangelia: Łk 10, 25-37

Bardzo piękna i poruszająca przypowieść o miłosiernym Samarytaninie jest jakby lustrem, w którym możemy się przeglądnąć, pytając o naszą religijność.

Stanowi ona wyzwanie i ciągle prowokuje, niepokojąc nasze sumienia wobec nowych sytuacji, w których się znajdujemy. Mamy tutaj bowiem z jednej strony kapłana i lewitę, którzy zdają się nie dostrzegać i nie rozumieć opłakanej sytuacji człowieka pobitego przez zbójców. Trzeba zauważyć, że mają oni swoje „racje”. Są częścią personelu świątynnego i kontakt z martwym lub rannym spowodowałby zaciągnięcie nieczystości i odsunął ich na jakiś czas od możliwości sprawowania czynności rytualnych, a więc od możliwości wykonywania swej pracy zawodowej. Zainteresowanie się leżącym przy drodze to dla nich wymierna ofiara, której trzeba coś z siebie poświęcić. A kim jest dla nich ten nieznany człowiek? Obcym, który nie zasługuje na takie „poświęcenie”. Reprezentują oni podejście legalistyczne, religijność formalną, trzymanie się kurczowo własnego poczucia stabilności i bezpieczeństwa. Czy moje sumienie pobudza mnie do trudnych wyborów i rezygnacji z wygodnictwa tam, gdzie drugi człowiek potrzebuje mojego zaangażowania?

Druga strona to Samarytanin, który dostrzega w pobitym człowieku nieszczęśnika potrzebującego pilnie pomocy. Najpierw wzrusza się głęboko. Wczuwa się w sytuację ograbionego i bezbronnego, tak jakby to był ktoś bliski albo nawet może on sam w podobnej sytuacji. Za tym wzruszeniem idą czyny: opatruje rany, wiezie na swym bydlęciu do gospody i jeszcze pokrywa koszty jego dalszej kuracji. To nie doraźna pomoc, rzucony grosz, ale konkretne działanie mające doprowadzić do powrotu do zdrowia tego człowieka. Mógł zrobić mniej – dać łyk wody do picia, opatrzyć rany i pojechać. Ale on chciał dać więcej. Sam z własnej inicjatywy tyle podjął. Nie pytał, co powinien, ile wypada, co zrobiłby porządny człowiek, ale poszedł za głosem serca. Samarytanin, człowiek bez zasług, bez pozycji jest wyzwaniem dla nas, naszej postawy, naszego serca. Jaka jest moja hojność? Dla kogo chcę stać się bliźnim, kogo Pan stawia na drodze mojego życia?

 

Warto odwiedzić