Co jest adekwatnym symbolem miłości Boga?
Centrum jezuickiej duchowości stanowi Serce Jezusa. Duchowość skupiona na Jezusie, którą Ignacy Loyola przekazał jezuitom i całemu Kościołowi, zaczęła nabierać konturów „nabożeństwa do Najświętszego Serca Jezusa” gdzieś pod koniec XVII w.
Trend ten uruchomiły objawienia prywatne Najświętszego Serca. Były one przekazane przez Małgorzatę Marię Alacoque jej spowiednikowi, jezuicie, o. Klaudiuszowi La Colombiere. Przez niego natomiast całemu Towarzystwu Jezusowemu. Encyklika Piusa XII Haurietis aquas (1956) sprawiła, że cały Kościół, a nie tylko jezuici, uznali owo nabożeństwo i kult za ważny wymiar chrześcijańskiej duchowości.
Pojawiają się w nich często słowa: „konsekracja”, „wynagrodzenie”, „pocieszenie”. Są one echem teologii owego szczególnego okresu historycznego, w którym to nabożeństwo się uformowało. Nabierają one jednak nowego znaczenia dzisiaj, kiedy poddaje się teologiczne założenia tego kultu i nabożeństwa biblijnej ocenie w świetle obecnych apostolskich wyzwań, szczególnie wyzwania, jakim są ubodzy.
Jako ważny wstęp do tych badań, należy poddać dyskusji znaczenie słowa „serce” oraz wizerunek fizjologicznego serca, który stał się niezbędnym elementem tego ćwiczenia duchowego. Muszę wyznać, że pozwoliłem sobie na uleganie wpływowi opinii niektórych współczesnych chrześcijańskich artystów, którzy utrzymują, że odwołanie się do symbolizmu fizycznego serca jest dziwne, podobnie jak używanie ludzkiego mózgu jako symbolu np. inteligencji Arystotelesa! Podejmę dwa powiązane z sobą pytania: Co jest adekwatnym symbolem wzajemnej miłości pomiędzy Jezusem i nami? I jakie jest rzeczywiste znaczenie serca w chrześcijańskiej duchowości?
Właściwy symbol?
Niektórzy krytycy sztuki zauważyli, że w renesansie i zaraz po nim (do czasów o. Klaudiusza La Colombiere) wielcy mistrzowie przedstawiali wcieloną Miłość Boga w Jezusie w dwojaki sposób. Jeden polegał na malowaniu ludzkiej twarzy Jezusa promieniującej „głupstwem krzyża”, to znaczy tą „szaloną miłością”, którą Bóg całkiem dosłownie umierał, aby nam ją ukazać. Drugi ukazywał Jezusa podczas samego aktu okazywania tej miłości, mianowicie karmienia głodnych lub uzdrawiania chorych, głoszenia Dobrej Nowiny ubogim lub modlenia się za swoich słabych towarzyszy trudów, dotykania trędowatych lub głaskania dzieci; pocieszania płaczących w żałobie czy też dowartościowywania i wzmacniania na różne sposoby pozycji kobiet, przebaczania grzesznikom lub spożywania posiłku z wykluczonymi, nade wszystko zaś złożenia siebie samego w ofierze na krzyżu. Najbardziej wymownym symbolem miłości jest więc działanie. Święty Ignacy sformułował to: Miłość polega bardziej na uczynkach niż na słowach (ĆD 230).
Czy fizjologiczny organ ludzkiego serca jest adekwatnym wyrazem tego dynamicznego przesłania? Czy nie jest to czasem jedynie pobożnościowy znak, a nie symbol pobudzający do działania? Renesansowi artyści, którzy wpłynęli na jezuicką kulturę swoim humanizmem, i to aż do czasów, w których o. La Colombiere rozwijał nabożeństwo do Najświętszego Serca wewnątrz Towarzystwa Jezusowego, nie mogliby myśleć o malowaniu ludzkiego serca, jako symbolu miłości Chrystusa. Symbolem albo sakramentem, który sam Bóg wybrał, aby wyrazić miłość Jego Syna, był nie kto inny, jak tylko Człowiek Jezus w działaniu. Nie możemy tego poprawiać. To jest pierwszy aksjomat, w oparciu o który musimy zacząć nasze rozważania o „sercu jezuickiej duchowości”.
Symbole i obrazy
Aby nie niepokoić tych, którzy są przyzwyczajeni do zbyt bliskiego łączenia obrazu fizycznego serca z Bożą miłością objawioną w Jezusie, zacytuję fragment bardzo wczesnego ostrzeżenia danego artystom przez Synod Trullański w roku 692. Jak zauważa Leonid Uspienski, to na tym synodzie Kościół po raz pierwszy zdefiniował fundamentalne pojęcia i charakter świętych obrazów. Był to czas, kiedy kontrowersje dotyczące boskości i człowieczeństwa Chrystusa przygasły i kiedy częściej używano symboli niż ludzkich przedstawień samego Jezusa. W kanonie 82 czytamy: Nakazujemy, ażeby odtąd zamiast dawnego baranka, był także na obrazach stawiany i malowany w ludzkim kształcie wizerunek Tego, który gładzi grzech świata, Chrystusa, naszego Boga. Dzięki temu – ogarniając myślą dostojność uniżenia Boga Słowa – będziemy również doprowadzeni do uświadomienia sobie Jego zamieszkania w ciele (wśród nas), Jego męki i zbawczej śmierci oraz dopełnionego przez to odkupienia świata.
Innymi słowy, te wydarzenia w „życiu w ciele” Jezusa, szczególnie Jego „poniżenie”, Jego „męka i Jego zbawcza śmierć” są własnościami Jego człowieczeństwa, które symbolizują Jego miłość. Jeśli tak, to możemy wnioskować, że wizerunek fizycznego ludzkiego serca, który jest późniejszy w historii sztuki religijnej, nie oddaje „sprawiedliwości” temu, co winno być oznaczane. Tutaj pewnym przewodnikiem jest doktryna VI Soboru Ekumenicznego. Człowieczeństwo Chrystusa zawsze pozostanie ostatecznym sakramentem Bożej miłości, najbardziej inspirującym symbolem, który pociąga nas do działania. To dlatego czułem się zmuszony poczynić rozróżnienie pomiędzy symbolicznym używaniem fizycznego serca, aby wyrazić miłość Chrystusa, a znaczeniem słowa „serce” w tradycyjnej duchowości Kościoła.
Według Henriego Bremonda (1885- -1933), autorytetu w obszarze historii francuskiej duchowości, kult Najświętszego Serca rozwijany przez św. Jan Eudesa był teocentryczną duchowością skupioną wokół „serca” jako symbolu Chrystusowego wnętrza. Natomiast wersja powstała w Paray-le-Monial za sprawą wizji Małgorzaty Marii Alacoque, czyli w jezuickim nabożeństwie, a więc rozerwany fizyczny organ serca, stał się potężnym obrazem Chrystusowej miłości. Ikonograficzne przedstawienia Chrystusa z Jego fizjologicznym sercem przebitym i krwawiącym były naturalnym rozwinięciem tego nowego nabożeństwa. Czy była to wyłącznie kwestia oddziaływania francuskiej wyobraźni katolickiej? (cdn.)
The Heart of Jesus spirituality and the prophetic mission to the poor: a scriptural meditation, cz. I., tłum. ks. Jacek Poznański SJ