Na Górze Błogosławieństw

09 lis 2012
Ojciec Jerzy
 

Góra w Biblii jest miejscem spotkania człowieka z Bogiem. Wiara to Boże zaproszenie skierowane do człowieka, żeby podjął wysiłek wspinania się na tę górę, żeby się w drodze nie zniechęcił i nie cofnął, żeby doszedł aż do celu. Ta droga rozpoczęła się na górze Synaj, kiedy to Naród Wybrany, zdążający z ziemi niewoli do ziemi obiecanej, otrzymał od Boga Jego drogowskazy w postaci przykazań i przewodnika w osobie Mojżesza.

U początku drogi Nowego Testamentu Bóg zaprasza na Górę Błogosławieństw tych, którzy w Nim widzą cel swojej życiowej wspinaczki. Tutaj w osobie Jezusa Jego uczniowie otrzymali najpewniejszego Przewodnika i Jego wskazania na tę drogę. Trudne są te Jezusowe drogowskazy: błogosławieni ubodzy, cisi, płaczący, prześladowani, doświadczający niesprawiedliwości… Pociesza nas i umacnia na tej drodze świadomość, że Jezus niczego nie żąda od swoich uczniów, czego by sam najpierw nie doświadczył. Droga błogosławieństw to droga Jezusa. On uczy błogosławieństw nie tylko swoimi słowami, ale przede wszystkim swoim życiem.

Słuchając błogosławieństw, nabieramy świadomości, że są one przeciwne mentalności tego świata. Błogosławieni bowiem to ci, którym czegoś brakuje, to ci dotknięci jakimś niedostatkiem lub dobrowolnie z czegoś rezygnujący.

Błogosławieni ubodzy, a świat mówi, że szczęśliwi to bogaci. Błogosławieni płaczący, a świat mówi, że szczęśliwi są rozbawieni. Błogosławieni pokorni, a świat mówi, że szczęśliwi to ci, którzy znają swoją wartość. Pragnienie szczęścia jest w każdym z nas. Problem w tym, że inną jego wizję ukazuje nam świat, a inną Jezus. Cechą wspólną wszystkich ludzi błogosławionych jest to, iż jedynie od Boga oczekują spełnienia swoich tęsknot i pragnień. Druga część każdego błogosławieństwa zapowiada jego spełnienie, którego może udzielić tylko Bóg. To nie braki są błogosławieństwem, ale Bóg, którego człowiek odnajduje w swoim utrapieniu. Niedostatek uczy oparcia się na Bogu. Uczy modlitwy. Człowiek syty nie potrzebuje Boga – dlatego nie szuka Go i nie będzie Go doświadczał. Ktoś, kto jest nasycony tym co ziemskie, nie potrzebuje błogosławieństwa. Granica między szczęściem a nieszczęściem jest bardzo wąska. Największym nieszczęściem jest zastygnąć w powodzeniu jak w jakiejś skorupie. Szczęście pojawia się tam, gdzie potrafi się dostrzec w tym, co człowiek ma, dobro i rękę Boga, Jego opiekę i miłość. Większym nieszczęściem jest być pysznym niż biednym.

Spotkanie z Jezusem na Górze Błogosławieństw niech będzie wezwaniem do tego, by nie próbować rozjaśniać swoich życiowych bied światłem fałszywych pociech. Tylko Bóg może usunąć cierpienie. Chciejmy więc przylgnąć do Niego z całą nadzieją i odwagą.

 

Warto odwiedzić