Co pozostanie we mnie?
Do 24 listopada zostało jeszcze trochę czasu. Jeśli zacząć od razu, zdążymy jeszcze w Roku Wiary uczynić coś dobrego dla siebie. Ciągle mamy szansę być bliżej Boga.
Sobotnia wycieczka udała się jak mało kiedy. Justyna po raz pierwszy odwiedziła to znane, zabytkowe miasteczko, dotąd widziane jedynie w telewizji, i obfotografowała wiele ciekawych miejsc. Jeden szczegół mocno utkwił w jej pamięci. Na bramie starego kościoła był napis: „Rok Wiary – co w nas pozostanie?”.
W czasie wycieczki niespecjalnie dużo o tym napisie myślała, ciągle bowiem działo się coś ciekawego, ale teraz, odpoczywając po obiedzie w swoim pokoju i przeglądając spokojnie zrobione wczoraj zdjęcia, znów sobie o nim przypomniała. Rok 2013 to Rok Wiary. Pamiętała, że ksiądz katecheta opowiadał o tym na lekcji religii, jednak co dokładnie – teraz trudno było już powiedzieć.
– A we mnie? Co pozostanie we mnie? – to pytanie zupełnie nieoczekiwanie zrodziło się w jej głowie.
Książka, po którą właśnie zamierzała znów sięgnąć, nagle przestała ją absorbować. Spytała rodziców, czy może zabrać komputer do siebie i zaczęła szukać informacji.
– Co oglądasz? – zaciekawiła się mama, uchyliwszy drzwi. – Usiłuję znaleźć coś na temat Roku Wiary – odparła Justyna. – Nie wspominałaś, że macie takie zadanie domowe. – Bo nikt nic podobnego nam nie zadał. Pamiętasz, mamusiu, wczoraj na wycieczce widzieliśmy takie hasło: „Rok Wiary – co w nas pozostanie?”. – Naprawdę? Ja go nie zauważyłam – powiedziała mama, i chciała jeszcze coś dodać, ale z sąsiedniego pokoju zawołał ją tato; telefonowała ciocia z Łodzi.
– Ostatnio wydarzenia religijne przechodzą jakby obok mnie. Jestem zaaferowana szkołą, wspominam niedawne wakacje, skupiam się na tym, co przyjemne i wesołe. Z kolei rodziców częściej stresuje praca – rozmyślała Justyna. – Ojciec święty ogłosił Rok Wiary właśnie po to, byśmy wiarę w Boga mogli w nas samych umocnić. Tylko, jak to zrobić?
Wyłączyła komputer i sięgnęła po notes. – Na pewno powinnam uważniej słuchać Ewangelii i czytań podczas Mszy i nie rozpraszać się w trakcie kazania. Spróbuję też zapisać się na oazę. Katecheta wspominał nam o pewnym katolickim portalu internetowym.
Do pokoju znowu weszła mama. – Ja dopisałabym jeszcze poznanie życia lokalnych świętych – oznajmiła, przeglądając listę przygotowaną przez Justynę. – Przecież w naszej okolicy żyły przynajmniej dwie znane postaci. – Teraz żałuję, iż w wakacje nie pojechałam jednak na tę autokarową pielgrzymkę do Częstochowy…
Zaintrygowany tata również zajrzał do pokoju, a słysząc, o czym rozmawiają, wrócił po chwili z kilkoma albumami. Dziwne – dziewczynka rozpoznała grzbiety książek, które stały na półce w salonie. Nie przypuszczała jednak, że kryją w sobie tak wiele informacji z dziedziny sztuki sakralnej.
– Zawsze oglądałam tylko obrazki... – Ten pomysł jest chyba najprostszy – powiedziała mama – w szufladzie leżą Biblia i katechizm. Warto zajrzeć do nich i coś przeczytać.
– Okazją do umocnienia wiary w Boga może być też zwykły spacer. Wystarczy spojrzeć na przyrodę. Jest poukładana tak, jak stworzył ją Bóg. Trzeba umieć i chcieć odnajdywać Go w tym, co nas otacza, a także w tym, czego doświadczamy, nawet jeżeli czasem są to przykre rzeczy. Również w cierpieniu Pan Bóg ma niekiedy jakiś zamysł.
– Nie chowaj głęboko tej kartki. Chcielibyśmy z mamą móc czasem spojrzeć na to, co zanotowałaś – powiedział tato.
– Co zatem we mnie pozostanie? Z pewnością przekonanie, że spokój ducha można odnaleźć w pogłębionej refleksji i modlitwie. Temu właśnie ma służyć Rok Wiary – rozmyślała Justyna, zasypiając.