Przeciw Kościołowi - bł. ks. Jerzy Popiełuszko
Tak zbitych rąk, bicepsów… tutaj bito, bo to jest bardzo bolesne, tak zbitych goleni – wiemy, jaki jest ból, gdy się człowieka kopnie w piszczel – tak zbitych, czarnych nigdy nie widziałem w życiu… – mówił ks. Zdzisław Król o błogosławionym ks. Jerzym Popiełuszce. Sprawcy pobicia byli funkcjonariuszami wyspecjalizowanej esbeckiej komórki.
Strach przed krzyżem
W połowie czerwca 1962 r. powstał Departament IV Służby Bezpieczeństwa, który zajmował się działaniami operacyjnymi przeciwko Kościołom i związkom wyznaniowym. Nie oznacza to, że wcześniej bezpieka nie inwigilowała Kościoła katolickiego. Znajdował się on pod tajnym nadzorem od powstania komunistycznej administracji, jednak po powrocie do władzy Władysława Gomułki w 1956 r. ograniczono liczebność aparatu represji. Zaczął się on ponownie rozrastać z początkiem lat 60. Szczególne zaniepokojenie partyjnych funkcjonariuszy wzbudzała zaplanowana przez prymasa kard. Stefana Wyszyńskiego Wielka Nowenna Tysiąclecia poprzedzająca przygotowywane na 1966 r. obchody Milenium Chrztu Polski. Aktywna akcja duszpasterska z przełomu lat 50. i 60. przyniosła pobudzenie powszechnej religijności, a także rekatolizację części środowisk robotniczych, odciągniętych od wiary w latach stalinizmu.
Esbecy rekrutowani do pionu antykościelnego mieli za zadanie zahamować działania duszpasterskie, podkopać zaufanie wiernych do duchowieństwa, prowokować i potęgować konflikty w środowiskach katolickich – w tym wśród księży, a ostatecznie doprowadzić do wasalizacji Kościoła wobec komunistycznego państwa.
Represja, kontrola, informacja
Tajna policja polityczna, w tym Departament IV, realizowała trzy funkcje: represyjną, kontrolną oraz informacyjną. Represyjna miała zniechęcać do działalności publicznej osoby uznane za szczególnie wrogie; kontrolna służyć do wykrywania i neutralizacji osób i środowisk stanowiących potencjalne zagrożenie dla komunistycznej dyktatury. Podstawowe znaczenie miało jednak zdobywanie informacji o sytuacji w Kościele i działalności poszczególnych duchownych. Żeby realizować działania represyjne czy kontrolować dane środowisko, należało najpierw zdobyć o nim możliwie szczegółową wiedzę. Dlatego w 1963 r. nakazano esbekom prowadzenie przeciwko każdej osobie duchownej (nie tylko księżom diecezjalnym, zakonnikom i zakonnicom, ale także alumnom seminariów duchownych) tzw. Teczek Ewidencji Operacyjnej na Księdza (TEOK). Podobnie dokumentowano wydarzenia w każdej parafii w ramach Teczek Ewidencji Operacyjnej na Parafię. Jak podkreślał ówczesny minister spraw wewnętrznych Władysław Wicha, prowadzono je dla bardziej wnikliwego rozpoznania działalności każdego księdza i każdej parafii, trafnego uchwycenia zmian zachodzących wśród kleru i w środowiskach klerykalnych, skuteczniejszego przeciwdziałania ich antysocjalistycznej działalności. Tak szczegółowa wiedza pozwalała czasem kontrolować duchownych, neutralizować ich działalność, paraliżować zamierzenia. To dlatego gromadzono dane dotyczące działań osób duchownych, rejestrowano wygłaszane kazania, badano majątek – własny i parafialny, interesowano się konfliktami wewnątrz Kościoła, starano się zdobyć z wyprzedzeniem informacje o planach…
„Nieznani sprawcy”
Represje wobec duchownych, których uznawano za groźnych dla systemu, realizowano w zróżnicowany sposób. Skazywano ich w procesach karnych (czasem pod fikcyjnymi zarzutami), karano grzywnami, domiarami podatkowymi, zakazami remontów czy budowy budynków sakralnych. Od lat 70. natomiast specjalna grupa „D” prowadziła bardziej „wyrafinowaną” aktywność. Jak pisali w 1990 r. posłowie ze specjalnej komisji, która miała zbadać przypadki niewyjaśnionych zgonów w PRL, esbecy z tej grupy stosowali: anonimy szkalujące osoby ze środowiska kościelnego; podsycanie antagonizmów za pośrednictwem tajnych współpracowników; publikacje specjalnych pism kontrolowanych przez MSW („Ancora”);kolportaż ulotek, plakatów itp.; fałszowanie materiałów pamiętnikarskich celem szkalowania osób w nich występujących. Natomiast metody działań specjalnych to: pobicia, uszkodzenia mienia, uprowadzenia, groźby bezprawne, odurzenia, napady na mieszkania, podpalenia. Nie można wykluczyć, że w trakcie działań specjalnych miały miejsce przypadki zabójstw.
Wszechmogący wieczny Boże, Ty w swojej Opatrzności
uczyniłeś błogosławionego Jerzego, prezbitera, niezłomnym
świadkiem Ewangelii miłości, wejrzyj na jego męczeńską
śmierć w obronie wiary oraz godności człowieka i przez jego
przyczynę spraw, byśmy żyli w prawdziwej wolności i zło
dobrem zwyciężali.
Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Syna Twojego, który
z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, Bóg przez
wszystkie wieki wieków. Amen.
W 1982 r. w ramach ogólnopolskiej akcji „Kruk” Służba Bezpieczeństwa stworzyła, a później aktualizowała, listę około stu duchownych, których uznano za najbardziej kłopotliwych dla władz reżimu. Były na niej nazwiska m.in. dominikanina o. Honoriusza Kowalczyka – który zginął w 1983 r., ks. Jerzego Popiełuszki – zamordowanego przez funkcjonariuszy z grupy „D” w 1984 r., księży Adolfa Chojnackiego i Henryka Jankowskiego, których według śladów zachowanych w archiwach SB również planowano zamordować… „Nieznani sprawcy” byli rzecz jasna bardziej aktywni, m.in. pobili księży Andrzeja Bardeckiego i Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego oraz podpalili samochód bp. Henryka Gulbinowicza.
W wolnej Polsce „nieznani sprawcy” pozostali bezkarni, a ich przełożony tytułowany jest „człowiekiem honoru”. Czy naprawdę mamy uznawać, że to honor nakazywał mordować i bić księży? Lukrowanie „ludowej” Polski, wybielanie i wynoszenie na piedestał jej aparatczyków odpowiedzialnych za krępowanie narodowej niezależności i podporządkowanie państwa interesom Kremla sprawia, że ci, którzy PRL-u nie pamiętają, nie zrozumieją jego istoty, a co za tym idzie, nie pojmą, dlaczego ich przodkowie buntowali się przeciw niemu, płacąc czasem za ten sprzeciw życiem.