Męczennice znad rzeki Driny
Wszyscy jesteśmy słabi i nędzni, dopóki żyjemy na tym świecie, dlatego potrzebujemy wielu łask i pomocy Bożej. Módl się często, chociażby krótko, gdyż tylko modlitwa ocali nas od zatracenia.
s. M. Jula Ivanišević
Dzień 14 stycznia 2011 roku był dniem radości dla całego Kościoła, a zwłaszcza dla nas, Polaków. Papież Benedykt XVI podpisał dekret kończący proces beatyfikacyjny Jana Pawła II. Dzień ten jednak w sposób jeszcze bardziej szczególny zapisał się w historii Zgromadzenia Córek Bożej Miłości, gdyż Ojciec Święty równocześnie podpisał dekret kończący proces beatyfikacyjny pięciu sióstr tegoż Zgromadzenia, męczennic z Pale z czasów II wojny światowej.
Pale to miejscowość położona 18 km na wschód od Sarajewa. W roku 1911 osiedliły się tu siostry Zgromadzenia Córek Bożej Miłości, zakładając klasztor imienia Maryi. Do klasztoru dobudowały kaplicę pod wezwaniem Matki Bożej Przedziwnej dom, w którym zorganizowały szkołę powszechną dla wszystkich dzieci, bez względu na narodowość i wyznanie (np. w roku szkolnym 1918-1919 do szkoły uczęszczało 52 dzieci: 23 katolików, 27 prawosławnych Serbów i 2 muzułmanów).
Siostry udzielały pomocy każdemu, kto pukał do ich domu, odwiedzały chorych, przyjmowały kobiety, zwłaszcza serbskie, ucząc je różnych prac gospodarczych. Prowadziły również wzorowe gospodarstwo, a ogród zamieniły w prawdziwą szkółkę rolniczą. Nic dziwnego, że wielu nie mogło uwierzyć, co może wyróść na tej samej ziemi, na takim samym gruncie, pod opieką pracowitych rąk sióstr.
Rok 1941 w Jugosławii – to czas okupacji hitlerowskiej i czas wojny domowej, w której serbscy czetnicy zamordowali ogromną rzeszę ludności cywilnej, katolików i muzułmanów. Właśnie wtedy dom sióstr, otoczony wokoło lasami, znalazł się w centrum walk. Siostry spędzały dni i noce w wielkiej niepewności. Ich ostatnie listy świadczą o tym, że były świadome grożącego im niebezpieczeństwa.
Dzień napadu czetnickich żołnierzy na klasztor w Pale – to czwartek, 11 grudnia 1941 roku. Żołnierzy przyprowadził do klasztoru sąsiad sióstr, Serb, któremu siostry leczyły chorą żonę, uczyły dzieci i któremu ze swojego lasu podarowały drewno potrzebne do budowy domu. W klasztorze znajdowały się wtedy cztery siostry: 76-letnia s. Berchmana Leidenix, Austriaczka, 56-letnia s. Krizina Bojanc, Słowenka, 34-letnia s. Antonija Fabjan, Słowenka, i 29-letnia s. Bernadeta Banja, Chorwatka. W tym samym czasie 48-letnia s. Jula Ivanišević, Chorwatka, przełożona wspólnoty, wracała z zakupów, razem z parobkiem Franją. Już z daleka słyszała strzały i krzyki żołnierzy. Mogła ratować się ucieczką – wybrała śmierć męczeńską. Muszę iść do moich sióstr! Ty uciekaj! – taki rozkaz dała parobkowi i dołączyła do swojej wspólnoty.
Otoczone serbskimi żołnierzami siostry zostały uprowadzone do Gorażde, a ich klasztor stanął w płomieniach. Najpierw podpalono kaplicę, wypełniając ją sianem. Żołnierze rabowali wszystko i palili dom, przeklinając wiarę katolicką i katolickiego papieża.
Gorażde znajduje się około 63 km od Pale. Siostry bez zimowej odzieży – nie miały czasu, żeby zabrać cokolwiek z domu – przez cztery dni, z krótkimi odpoczynkami w nocy, pędzone były przez lasy, przez głębokie śniegi i zaspy, w mrozie ponad trzydziestostopniowym, wśród gróźb, wyzwisk, przekleństw, bicia i oskarżeń o mordowanie serbskich dzieci. To była ich prawdziwa droga krzyżowa.
Do Gorażde przybyły 15 grudnia, około godz. 16.00. Były zupełnie wyczerpane. Zamknięto je w wojskowych koszarach, na drugim piętrze. Tymczasem czetnicy zjedli kolację i pijani wrócili do pomieszczenia, gdzie były zamknięte siostry. Najpierw nakłaniali je, by zrzuciły habity i oddały się im. One stanowczo odmówiły. Nieustannie powtarzały, że ślubowały Bogu, potem już tylko wzywały głośno ratunku i powtarzały słowa modlitwy, przyzywając Jezusa, Maryję i św. Józefa.
Skoro namawianie nie poskutkowało, rozpoczęło się bicie każdej siostry. Gdy i to nie złamało ich oporu, czetnicy postanowili dokonać gwałtu. I wtedy s. Jula otworzyła okno, krzyknęła: Siostry, za mną! Jezu, ratuj nas! – i zeskoczyła w dół. Za nią to samo uczyniły pozostałe siostry. Dokonało się to w ciągu kilku minut i zupełnie zaskoczyło żołnierzy.
Gdy ochłonęli, zbiegli rozwścieczeni na dół i zaczęli na oślep wbijać noże w ciała leżących sióstr. Każda miała dziesięć, piętnaście kłutych ran. Martwe ciała przyniesiono nad brzeg rzeki Driny. Tam czetnickie kobiety zdarły z nich ubrania, kłócąc się o każdy kawałek odzieży. Ciała leżały na mrozie i śniegu dwa dni, zanim czetnicki grabarz zepchnął je do rzeki.
Świadkiem wydarzeń tej nocy była kobieta katoliczka, która gotowała posiłki dla stacjonujących w Gorażde czetników, i jej syn, dziesięcioletni chłopiec, który potem został kapłanem. On zakradał się nad brzeg Driny, patrząc z bliska na martwe, poranione ciała, i on też zachował w pamięci wydarzenia tamtej nocy.
Po wojnie nikt nie mógł wspominać o siostrach męczennicach, wszystko było okryte milczeniem i strachem. Jednak wśród ludności przetrwał cichy kult pięciu Dziewic znad rzeki Driny, jak nazywano siostry. Ludzie modlili się do nich i wierzyli w ich wstawiennictwo. Mówiono o nich – męczennice swojego powołania i swych ślubów.
Proces beatyfikacyjny sióstr na szczeblu diecezjalnym rozpoczął się 4 grudnia 1999 roku, a w 2003 został przyjęty w Rzymie. Uroczystości beatyfikacyjne odbędą się 24 września 2011 roku w Sarajewie.