Niepojęte!
Co się tyczy piękności i pożytku reszty stworzeń przez szczodrość Bożą przeznaczonych do oglądania i na pożytek człowieka odrzuconego wprawdzie i skazanego na trudy i nędze doczesne, to jakiż wykład mógłby temat ten wyczerpać do końca? Oto cechy te widzimy w rozlicznych i różnorakich urokach nieba, ziemi i morza w takiej obfitości i tak cudownym blasku samego światła, w słońcu, księżycu i gwiazdach, w cienistych gajach, w barwach i zapachach kwiatów, w mnóstwie rozmaitych ptaków, w ich szczebiocie i upierzeniu, w tylu odmianach rozmaitego kształtu i wyglądu zwierząt, z których najwięcej podziwu budzą najmniejsze (dzieła bowiem mrówek i pszczół zdumiewają nas bardziej niż ogromne ciała wielorybów).
A jakże wspaniały jest widok morza, kiedy przywdziewa ono jakby różnokolorowe szaty, czasem okrywając się zielonością, i to w różnych odcieniach, czasem purpurą, a czasem znów błękitem! Jakaż to przyjemność przyglądać się mu nawet wtedy, kiedy jest wzburzone! Patrzeć na nie wówczas tym milej, iż pieści oczy oglądającego, nie miotając nim i nie męcząc go jak żeglarza.
A jakże wielką mamy obfitość pokarmów przeciw głodowi, jaką rozmaitość smaków przeciw odrazie do jedzenia, użyczoną wśród bogactw natury, nie zaś osiągniętą dzięki sztuce i pracy kucharzy! Ileż w tak wielu rzeczach środków pomagających do zachowania albo odzyskania zdrowia! Jak miłe są wzajemne zmiany dnia i nocy! Jak orzeźwiające bywają lekkie wietrzyki! Ileż materiału do sporządzania odzieży znajdujemy w roślinach i zwierzętach! I któż mógłby wszystko wyliczyć? (...) A wszystko to jest tylko pocieszeniem dla nieszczęśliwych i skazańców, a nie nagrodą dla szczęśliwców!
Czymże dopiero będą te nagrody, skoro nasze obecne pociechy są tak liczne, tak cudowne i tak wielkie?